Farsetta

coś znalazło się w krtani. opowiastka o rozdrożu.

na ulicy o dźwięcznej nazwie Porzuć!

– prężnie działający Skup Misiów

Nieniedźwiedziopodobnych (zdaj dzieciństwo,

dostaniesz 2,50 za kilogram).

 

następna dróżyna wykoleja się wewnątrz własnej

długości, zawija w pętlę (kogo udusi tak upleciony

sznur? mnie? przypadkowca, z którym niechcący

trąciłem się ramieniem na ulicy Dykteryjnej?).

 

trzecia – to gruntówka. biegnie w nas, na przestrzał.

wiedzie do spokojnych krain, cichych wsi pod Wódawą.

 

idziemy po niej na ślepo, jak dwa świeżo osierocone

kociaki. im głębiej się zapuszczamy, tym wyraźniej

słyszę, jak krzyczy jakiś wyschłop, kompletny

wypatroszeniec z możliwości, któremu

nie pozostało nic, poza ostrzeganiem

 

że manowce, ostrężyny, jeżynowy chruśniak,

gdzie tylko sempiterny pokłujemy.

 

że powinniśmy zawrócić póki czas,

świetnie dysfunkcjonujemy w społeczeństwie

– więc po co pchać się w zakamary?

 

nie boję się, choć w cholerę ciemno jest.

nucę jakąś piosenkę Arki Noego. albo Gorgoroth.

rdza skapuje z mijanych znaków drogowych.

...dalej w ciebie, dalej...

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania