chruścik na półmisku
ośnieżony stożek
lawina w niepamięć
- to nie jest haiku, tylko trzy razy po sześć sylab w słowach wyjętych z Twojego wiersza.
A tu - dwa wersy po osiem sylab:
uczta odeszła w zaświaty
przypomina o ostatkach
Nie wiem, po co i dlaczego je policzyłam, ale to nawet ciekawe, że tak wyszło.
Nigdy w życiu nie zrobiłam sama faworków. Pamiętam natomiast, że ciasto należy mocno wytłuc wałkiem, żeby było kruche i nabrało powietrza. Może dlatego nie robiłam, żeby nie tłuc? Tyle wysiłku! :)
Niektóre wersy w tym wierszu są bardzo ciekawe, ale też kilka - słabszych.
Te, które wypisałam wcześniej, spodobały mi się. I ten - niesamowity:
diamentowy pył w rozsypce
Faworki to karnawałowy deser. U Ciebie podane z nostalgią.
Nostalgia dlatego, że wszystko co dobre przemija. Praca przy faworkach jest pochłaniająca, trzeba bardzo cienko wywałkować ciasto, nie trzeba tłuc. Potem smażenie i osypanie cukrem pudrem. Wszystko jest bardzo kruche i niekiedy rozpada się w rękach przed zjedzeniem.
Dziękuję za przeczytanie i komentarz.
Serdecznie pozdrawiam!
Bożena Joanna , każda gospodyni ma swoje przepisy. Ja na faworki nie mam żadnych, to się nie znam. Widziałam tylko jedną panią, przy pracy. Robiła faworki wg. takiego przepisu:
"Ciasto zagniatać przez ok. 7 minut, następnie rozwałkować na placek, złożyć na pół i znów rozwałkować, ponownie składać i rozwałkowywać jeszcze 2-3 razy, w międzyczasie można też tłuc ciasto wałkiem. W ten sposób uelastyczniamy ciasto i wtłaczamy w nie powietrze".
Stad to moje wyobrażenie o potrzebie tłuczenia i o strasznym wysiłku.
Myślałem, że jak dodam wszystkiego więcej, to wyjdą smaczniejsze :))))))
A pączki kręciłem, obracałem i przewracałem takim długim patykiem, który ojciec wystrugał z większego patyka, żeby z każdej strony złapały rumieńce, żeby tej białej obwódki pośrodku nie było. Czułem wtedy, że kręcę całą galaktyką :)))))
W moim rodzinnym domu pączki były prawie czarne i miały jakby grubą skórę. Cukier puder, rozpuszczony w smalcu oblepiał tę skórę białymi, tłustymi łatami. W środku była marmolada wieloowocowa, ze sklepu, taka odkrajana z wielkiej marmoladowej kostki, wymieszana z jakimś aromatem. Mama upiekłą pączki cztery razy w życiu. Za każdym razem były jednakowe.
Bożeno Joanno↔To bardzo nie przystoi, narobić apetytu, ładnie opisanego, skoro nie mogę w tej chwili zjeść:D
Kiedyś jadłem... teraz jeno kupne, ale to już nie to samo:)
Lubię smak wanilii↔Pozdrawiam:)↔5
Śniła mi się patera wysoka aż do sufitu ze świeżo usmażonymi faworkami. Może pokuszę się w Ostatki o te łakocie?
Dzięki za przeczytanie i komentarz.
Serdecznie pozdrawiam!
Komentarze (24)
Ładnie wykorzystałaś je w wierszu.
ośnieżony stożek
lawina w niepamięć
- to nie jest haiku, tylko trzy razy po sześć sylab w słowach wyjętych z Twojego wiersza.
A tu - dwa wersy po osiem sylab:
uczta odeszła w zaświaty
przypomina o ostatkach
Nie wiem, po co i dlaczego je policzyłam, ale to nawet ciekawe, że tak wyszło.
Nigdy w życiu nie zrobiłam sama faworków. Pamiętam natomiast, że ciasto należy mocno wytłuc wałkiem, żeby było kruche i nabrało powietrza. Może dlatego nie robiłam, żeby nie tłuc? Tyle wysiłku! :)
Niektóre wersy w tym wierszu są bardzo ciekawe, ale też kilka - słabszych.
Te, które wypisałam wcześniej, spodobały mi się. I ten - niesamowity:
diamentowy pył w rozsypce
Faworki to karnawałowy deser. U Ciebie podane z nostalgią.
Dziękuję za przeczytanie i komentarz.
Serdecznie pozdrawiam!
"Ciasto zagniatać przez ok. 7 minut, następnie rozwałkować na placek, złożyć na pół i znów rozwałkować, ponownie składać i rozwałkowywać jeszcze 2-3 razy, w międzyczasie można też tłuc ciasto wałkiem. W ten sposób uelastyczniamy ciasto i wtłaczamy w nie powietrze".
Stad to moje wyobrażenie o potrzebie tłuczenia i o strasznym wysiłku.
Też pozdrawiam:)
Pozdrowienia!
Od lat wypiekam faworki piwne, bez śmietany, która jest ciężka na wątrobę.
Pozdrowienia!
Tym bardziej, że rzeczywiście, w sobotę robiłem faworki, a raczej pomagałem jak umiałem :)
Wyszły idealne :)
domowe konsultacje
u wasilewskiego pachniało
po ile faworki zapytałem
osiemnaście za dwadzieścia
deko zważyć czy podać
kilogram dziewięćdziesiąt
dziękuję sam zrobię z anetą
według babcinego przepisu
ze strony aniagotuje pe el
skonsultowałem się z basią
tylko białka nie dodawajcie
bo wyjdą twarde jak chrust
w lesie upieczcie też bezę
przy okazji mamy wałkiem
walić czy wystarczy miętosić
nie pamiętam dawno robiłam
zawsze oponki mi wychodziły
teraz jestem taka zakręcona
jak pączek w garnku z olejem
:))))))
Pozdrowienia!
jak pączek w garnku z olejem
- zakręcony pączek, to świderek. Basia to świderek?
Wierciła mi dziury w brzuchu kuchennym nożykiem :)
Podaj miskę, przynieś sól, za dużo, już, dodaj łyżkę octu, nie, nie, łyżkę mówiłam, nie chochlę.... itd, itp :)))))
faworki kruche jak radosne chwile
co nadeszły znienacka
Myślałem, że jak dodam wszystkiego więcej, to wyjdą smaczniejsze :))))))
A pączki kręciłem, obracałem i przewracałem takim długim patykiem, który ojciec wystrugał z większego patyka, żeby z każdej strony złapały rumieńce, żeby tej białej obwódki pośrodku nie było. Czułem wtedy, że kręcę całą galaktyką :)))))
Pozdrowienia!
Kiedyś jadłem... teraz jeno kupne, ale to już nie to samo:)
Lubię smak wanilii↔Pozdrawiam:)↔5
Dzięki za przeczytanie i komentarz.
Serdecznie pozdrawiam!
Dzięki za komentarz i przeczytanie.
Serdecznie pozdrawiam!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania