Femme fatale
Zjawiłaś się znikąd-nie proszony gość.
Czarną masz suknie w ażurowy krój,
Wyżarty przez robactwa łakomy rój,
Przez nią prześwituje każda kość.
Wpierw żyliśmy nie zważając na siebie.
Teraz dolatują perfumy o zapachu truchła,
Szyba nas oddzielająca w końcu wybuchła
Żyjesz we mnie jak mszyca na wierzbie.
Całego mnie w sobie chcesz wchłonąć.
Pieścisz delikatnie, niby w dobrej wierze,
Czego nie dotkniesz ulatuje na wietrze.
Staram Ci się opierać, lecz polegnę
Masz tysiąc tajemnic i kryjesz ostrze
Naprawdę z tobą będzie wszystko prostsze?
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania