ff

Ale to już nie jest moja wina, że wszystkiego nie wiem. Nie powiedziałeś mi siebie, co nie znaczy, że cię momentami nie widziałam. Byłeś dla mnie dobry. Byłeś dla mnie kochany. Wiem, jaki byłeś dla mnie. Byłeś dla mnie dobry, jedyny nie chciałeś, żebym robiła sobie krzywdę. Nawet jeśli tak było mi łatwiej.

 

Nie wiem, co się dzieje teraz. Boisz się, że ja cię nie zaakceptuję, a pomyśl, że od miesiąca mówisz codziennie coś innego, robisz takie rzeczy, no, trochę dziwne i sobie przeczące, a ja jestem tutaj. Chociaż naprawdę dostaję już w łeb. I czuję się wiecznie...nieważne.

 

Nie rozumiem, dlaczego tak wszystko utrudniasz. Powiedziałam ci, że odejdę, jeśli ma ci to pomóc. Już nie mogę. Też jest mi ciężko, codziennie muszę się dwieście razy przekonywać, żeby jakoś wytrwać w tej trzeźwości, czuję się jak pusta skorupa.

 

Też nie wiesz, ile wysiłku mnie kosztuje to wszystko. Naprawdę mi zależy. To nie jest moment w moim życiu, kiedy czuję silna i super, i żeby trwonić energię na jakieś sprawy, na których mi nie zależy, uwierz. Ja już niczemu nie oddaję energii. Nic mnie nie obchodzi. Obchodzisz mnie.

 

Widzisz, mnie jest źle, kiedy mówisz, że jest ci źle. Ja bym cię przytuliła, gdyby to było cokolwiek lepiej. Jeśli nie chcesz, to przecież ja też to zrozumiem, ja się zgadzam z tymi wszystkimi wadami swoimi, nie kłócę się z tym, że jestem irytująca i nie potrafię zrozumieć, może są dla mnie rzeczy za trudne.

 

Nigdy nie twierdziłam, że jestem jakaś zajebista.

 

Ja wiem, że za mną można nie tęsknić, to nie jest tak, że ja się temu dziwię. Ja tylko...już nic nie rozumiem. Nie wiem, czy ty w ogóle chcesz mojej obecności, czy ja cię denerwuję, nic nie wiem.

 

Nie chcesz się ze mną zobaczyć. Nie chcę tutaj być. Nie chcę, by było ci źle. Przeze mnie ani w ogóle. Może uważasz, że to jest takie ludzkie i głupie i może gardzisz tym, ja nie wiem.

 

Nie potrafisz też tego zrozumieć, że miłość to nie powinno być coś, na co trzeba być idealnym, czy na co trzeba zasłużyć sobie. Tobie się wydaje, że ty tak sobie logicznie wszystko wytłumaczysz, na przykład: nie będę tęsknić bo to nie może przynieść nic dobrego. I już. Ze mną to tak nie działa, ja sobie też logicznie tłumaczę, że siedzenie tutaj nie przynosi żadnych rezultatów takich, że tobie jest lepiej czy mi, ale tak średnio to odnosi skutek.

 

Po prostu jest moim marzeniem zobaczyć cię, nawet jeśli to nie przyniesie żadnych logicznie dobrych rezultatów. Potrafię zrozumieć, że ja nie znaczę nic. Odejść. Ale ty zatrzymujesz mnie, a ja tęsknię za tobą.

 

Ja po prostu nie rozumiem tego zawieszenia.

Ja niczego nie rozumiem. Usłyszeć cię, nawet że ty się coś śmiejesz, cieszysz, poświęcasz mi chociaż chwilę, to było tak czy inaczej wspaniałe dla mnie.

 

Co nie zmienia faktu, że nic nie rozumiem.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania