Kruczoczariat
nieprawda, że bierze się z ciszy, braku dotyku
z wszechogarniającej pustki. że kompletny
florokaust, wykarczowany ogród
Scorched Earth Erotica
przyznaję — rośnie czasami w głębi owocu
(bierzesz do ust — i malinowy kolec przebija ci język)
to małe zło, paskudne rozminięcie się
z prawdą, żywionymi uczuciami
chwilowe działanie wbrew sobie
(właściwie nie wiadomo, po co)
bzdura. nic nie jest wyrugowane. trwa. jesteśmy.
(nie chciałbym popadać w egzaltację, bredzić
że nasze cienie są razem, dusze
piruecą w niebiosach)
po prostu... nic się nie kończy. mimo diabłów
jakimi jestem wypełniony
złośliwych, stumordych chochlików, o których
śpiewała Nosowska ("czasem coś, tyci czort...")
jesteśmy. ziarna jedno w drugim. zielone pędy
oplatające czaszki
rośliny kiełkujące w wilgotnej ziemi
(ogień przetacza się, przepełza po wierzchu
kwaśne, toksyczne chmury leniwie
przesuwają się po niebie. nic to)
nie ma toksyn, które byłyby zdolne ... no wiesz :)
(czy wypada używać emotikonów w wierszu?)
będziemy. ciągle pisze się podziemny tekst
rośnie istota. odporna, nie do otrucia
kwiaty w niej, całe łąki
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania