Forum

Marek wyrwał z dłoni matki papierowy świstek i pobiegł do pokoju. Drzwi trzasnęły, oznajmiając wszystkim domownikom, gdzie mają się nie zapuszczać przez najbliższe godziny. Lista zakupów, którą nastolatek otrzymał od rodzicielki, szybko wylądowała na podłodze wśród sterty zmiętych ubrań.

— Kiedy wrócę zakupy mają leżeć na stole!

Marek zarejestrował dokładnie każde słowo, aby po chwili całe zdanie wylądowało w folderze: kosz i na zawsze tam pozostało. Za oknem późnojesienna szaruga zalewała odcieniami dymu cały świat. Przez uchylone okno słychać było zmieszane odgłosy silników aut, tramwajów i wiatru. Czekał przy oknie do ostatniej chwili, nim starzy nie odjadą w połowie spłaconym audi A6. W domu został tylko on i jego starsza siostra, która zapewne od kilku minut śmiało świeciła cyckami na internetowych kamerkach. Świat idzie do przodu i okazuje się, że od ciężkiej sumiennej pracy z nadgodzinami dla utrzymania rodziny, lepsze jest wkładanie w waginę bananów ku uciesze trzody niewyżytych stulejarzy.

Kiedy czarny sedan w leasingu zniknął w jesiennej szarudze, Marek zamknął okno i usiadł przed komputerem. Na ekranie wyświetlała się karta YouTube z nowymi kawałkami hip-hopowymi. Już za nią zbierał od matki nie raz spory ochrzan. Padały te same argumenty, a za wzór przytaczana była jego siostra, niejaka lady bananowa wagina. Sprawiedliwość nie istnieje, a dobre chłopaki zbierają opierdol od starych za świerszczyki.

Zamknął wszystkie karty oprócz facebooka. Dołożył jeszcze jedną – najważniejszą. Gdy miał się już logować, dźwięk powiadomienia powstrzymał go na moment. Wiadomość od Arka była zadowalająca. Miał wolność manewrów przez dwie godziny. Mogli zaczynać.

 

Forum Z.Ł.O – 16.11.2015

 

Wątek nr. 2506

 

Temat: Dziewica na widelcu

 

TAGI: #mięso #tylkoblondi #ZEROKamis #Prymat

 

Wątek założony przez: CiekawskiMużyn

 

_______________________________________

 

CiekawskiMużyn: Pisać 1 jak jesteście!

 

AroSzparo98: 1!

 

WilkZŁOlstrit: Taki chuj, ale jestem ;)

 

Aga99: 1. Czeźć

 

Aga99: Cześdź*

 

CiekawskiMużyn: Siema. Macie wszystko?

 

Aga99: Taa, jestem ;)

 

AroSzparo98: Jebać Kamis!

 

CiekawskiMużyn: Wilk?

 

WilkZŁOlstrit: Cały zestaw. Stal nierdzewna. Starzy mnie zabiją za to...

 

CiekawskiMużyn: Cmentarz przy Polnej, za kwadrans.

 

AroSzparo98: 12 nie kursuje, będę za pół godziny, bo mam pół drogi z buta na przystanek.

 

CiekawskiMużyn: Ok, zaczekamy. A reszta?

 

WilkZŁOlstrit: Wyrobie się i chuj wam w dupę.

 

Aga99: Bende :*

 

_______________________________________________________

 

Korytarz oblekła gęstniejąca ciemność. Z pokoju na końcu dobiegały cisze odgłosy dyszenia. Marek wzdrygnął się z obrzydzenia, kiedy stanął przed jego oczami obraz masturbującej się bananem siostry. Zbiegł po schodach z plecakiem wypełnionym niezbędnym ekwipunkiem. Zabrał nawet tę cholerną kartkę z listą zakupów. Nie wiedział do końca, dlaczego to zrobił, ale podświadomość najwyraźniej miała w tym jakiś cel.

 

Wieczór był zimny i typowo listopadowy. Zapach smogu osiadał na nozdrzach i nie chciał zejść. Marek stanął pod przystankiem, czekając na autobus linii 6. Razem z nim siedziała tam młoda dziewczyna, mniej więcej w wieku nastolatka. Nie odrywała oczu od smartfona, przesuwając palcem po ekranie. Kiedy nadjechał autobus, nie bardzo się tym przejęła. Wyglądała, jakby smartfon zabrał jej duszę, która teraz spacerowała łąką postów i retuszowanych zdjęć profilowych. Marek usiadł przy oknie tak jak zawsze. Kiedy rozległ się dźwięk ostrzegawczy i drzwi zamknęły się, dziewczyna drgnęła. Telefon wypadł z dłoni, zderzając się z kostką brukową. Przez chwilę nastolatka rejestrowała i przetwarzała sytuację. Kiedy podniosła smartfona, rzuciła się na autobus, widząc, że ten powoli rusza. Uderzyła dłońmi w okno, tuż obok nosa Marka. Ich spojrzenia spotkały się na moment, wystarczająco długi, żeby chłopak wystawił środkowy palec i przytknął go do szyby. Dziewczyna oddalała się, stojąc jak posąg przed przystankiem. Marek zastanawiał się całą drogę do cmentarza czy płakała. Miał nadzieję, że tak – ryczała jak bezbronny bachor.

 

Cmentarz na Polnej był jednym z czterech i najstarszym w mieście. Połowa nagrobków należała do tak zwanej „historycznej części”. Najmłodsze okazy miały wyryte na płytach lata od 1911 do 1919. Marek wysiadł przy południowej bramie. Nie było tam nikogo, choć jechał nieco dłużej niż zakładał. Miejsce spotkania wyznaczone było na starej części, obok wyróżniającego się grobowca rodzinnego fundatorów kaplicy cmentarnej. Wysoki na około półtora metra, był oświetlony, a obok stały dwie ławki, na których Marek z kumplami często zerowali czteropaki Żubra w lipcowe, długie wieczory.

Idąc wąskimi alejami, pomiędzy nagrobkami miał wrażenie, że w ciemnościach siedziały na nich zjawy, wpatrzone w niego ciekawskimi oczami, przenikające duszę i doskonale wiedzące, po co tutaj jest.

Przed wiekowym grobowcem stało dwoje ludzi – chłopak i dziewczyna. Oboje śmiali się i palili fajki. Gdy Marek był dostatecznie blisko, nieznajomy podszedł do niego z wystawioną wcześniej dłonią.

— Siema! Arek czy Marek?

— Marek.

— Zajebiście. Wilk, forum, co nie?

Chłopak był wyższy od Marka o głowę, miał ciemne włosy i zapadnięte oczy. Wyglądał, jakby w przeszłości zaliczył epizod bycia obozowym muzułmaninem.

— Cześć, Ciekawski...

— Murzyn! Taaa, zajebista ksywa. A to Aga, ale podobno ma na imię Ewa.

Dziewczyna na widok Marka straciła pewność siebie. Wyrzuciła papierosa i włożyła ręce do kieszeni bluzy.

— Cześć, mów mi Aga... będzie łatwiej.

— Jasne, Marek. Mówcie mi Marek.

— Co z Aro? Będzie później, ale nie mogę się już doczekać. Mam wszystko! Zajebiste, mówię ci. W ogóle to Damian jestem, ale mówią mi Dynamo!

Chłopak odszedł na moment i Marek został sama na sam z dziewczyną, która tego wieczoru zmieni wszystko w ich życiu.

— Jak tam? — Nie był to szczyt możliwości podrywu, ale na PornHubie miał wysokie miejsce w rankingu wyrywanie potencjalnie niedostępnych lasek.

— W porządku. Nawet się nie boję. Wiesz...

— Mam! Kurwa, ale to jest zajebiste!

Dynamo rzucił między nogi Marka walizkę, w której znajdował się hartowany komplet sztućców.

— Matka dostała na urodziny kilka lat temu. W chuj drogie, dlatego nieużywane.

Cała trójka gapiła się przez dłuższą chwilę na lśniące w świetle lampy widelce, łyżki i noże. W kieszeni obok znajdował się komplet noży kuchennych.

— Ostre jak diabli — powiedział Dynamo.

Po kolejnym kwadransie cała trójka przeszła do wejścia grobowca, która zazwyczaj był jedynie zamknięte na zwykły hak. Tym razem było podobnie. Arek wciąż się nie zjawiał, a Aga wydawała się powoli rozumieć w jak posranej sytuacji się znalazła. Nie mogli zwlekać.

— Zaczynamy — oznajmił Marek.

— Nie, zaczekajmy na Arka — zaprotestowała nastolatka.

— Dobrze gada. Aro pewnie zaraz będzie, pisał, że musi trochę z buta iść.

— Nie mamy czasu. Dojdzie w trakcie. Najważniejsze i tak go nie ominie.

Wyjął z plecaka strzykawkę. Długa igła wyglądała nienaturalnie i trochę przerażająco.

— Co to za gówno? — zapytał Dynamo z nieukrywanym zdziwieniem. — Będziemy ćpać?

— Nie my, ona. Środek znieczulający.

Dziewczyna cofnęła się o krok, kończąc podróż na ścianie grobowca.

— Wiecie... poczekajmy na Arka.

— Nie. Zanim znieczulanie zacznie działać minie kilka minut. Do tego czasu na pewno przyjdzie. Masz cykora?

Nie czekał z odpowiedzią. Zbliżył się do dziewczyny i podwinął rękaw bluzy. Stawiała lekki opór, ale w końcu zdołał odsłonić blade, chude przedramię naznaczone kilkoma bliznami po cięciach żyletką.

— Ból masz na co dzień — zauważył Marek. — To, czego się srasz?

Przytknął igłę do skóry. W tym samym momencie Aga szybkim i zdecydowanym ruchem wyrwała się z jego ucisku. Strzykawka zakołysała się w dłoni.

— Pojebało?!

— Nie chcę! To nie to samo. Nie możecie... tak po prostu.

— Dostałaś hajs?

— Jaki hajs? — wtrącił Dynamo?

— Pięć stówek. Zaliczka. Miała dostać jeszcze trzy, ale po wszystkim.

— Nie dam wykroić sobie mięsa! To było zabawne, jak pierdoliliście o tym na forum. Na żywo to pojebane! Hajs mogę ci oddać. Nie wydałam ani złotówki.

— Za późno. Zawarliśmy umowę.

Chwycił jej przedramię. Tym razem mocniej. Zapiszczała z bólu, gdy igła strzykawki zatopiła się w skórze.

— Kurwa, chłopie, może jednak...

Głęboka czerwień osiadła na powiekach i policzkach Marka. Przez kilka sekund nie słyszał nic oprócz szumu. Obraz był nieostry, ale na tyle wyraźny, żeby zobaczyć, jak ciało Dynamo osuwa się bezwładnie i spoczywa na brukowanej alei. W jego czole zionęła dziura wielkości piłki do ping-ponga. To, co w niej siedziało, zatrzymało się na twarzy Marka i ścianie grobowca za nim. Aga skuliła się i usiadła przy drzwiach. Nadal ją trzymał, ale o wiele słabiej. Wyrwała się. W oddali majaczyła postać. Znajoma jak diabli. Nie pierdolona ofiara, nie gość z forum, tylko on. Najlepszy kumpel. Z gnatem w dłoni idzie w twoim kierunku. Celuje, ale nie strzela.

— Niespodzianka, ziom.

Twarz Arka nabrała ostrości po kolejnych kilku sekundach. Szum w uszach nadal był wyczuwalny, ale nie tłumił już świata.

— Co ty...

— Przejebane, stary. Mam kumpla psychola, niedoszłego kanibala, i ćpuna. Pomyślałem, że spróbuje ci pokazać dobrą drogę.

Marek nie odzywał się. Stał jak na rozstrzelaniu, wciąż mając przed oczami wylot lufy.

— Zabiłeś go... kurwa....

— Nooo. Nieźle, co? Przynajmniej nie będzie musiał słuchać opierdolu od starych zajebanie nowiutkiego kompletu sztućców i noży.

— Zamkną cię za to — wycedził wciąż oszołomiony, ale świadomy niezaprzeczalnych faktów.

— Nie, raczej nie. Mam trochę układów.

Zbliżył się do Agi.

— Wszystko gra?

Pokiwała głową. Obok leżała wciąż pełna strzykawka.

— Zajebiście. To teraz posłuchaj.

Przystawił zimną lufę do jej skroni. Załkała jak szczeniak.

— Nie było nas tu. Nigdy. Żadnego ćpania, żadnego trupa, nic. Wracasz na chatę i jest git, jasne?

Docisnął pistolet, gdy nie otrzymał odpowiedzi.

— T-tak.

— Idź w pokoju dziecino i pamiętaj, że lufa zawsze patrzy.

 

****

 

Gdy wracali, Marek nie zadawał żadnych pytań. Nie wiedział w zasadzie, o co ma pytać. Najchętniej wyrwałby broń Arkowi i go zajebał. Ale odsiadka i brak perspektyw na przyszłość nie leżały w jego naturze. Pojebanej, ale jednak.

— Milczący jesteś. Jak nigdy. Zdziwko?

— Zajebałeś go.

— No ba! Ale dzięki temu wiesz, że masz najlepszego kumpla. Skończ z tym wszystkim, ziomek. Inaczej będziesz następny.

Marek nie odpowiedział. Nie przytaknął, a Arek nic nie oczekiwał. Klepnął go po plecach i skręcił w boczną uliczkę, skrót, którym zawsze wracał ze szkoły do domu.

Gdzieś w ciemności chuda, wysoka zjawa jęczała w samotności z dziurą w głowie, z której wypływała rzadka mózgowa breja.

 

****

 

Forum Z.Ł.O – 22.12.2015

 

Wątek nr. 2515

 

Temat: Sylwester 2015

 

TAGI: brak

 

Wątek założony przez: Bambo124

 

__________________________________

 

Bambo124: Piszcie 1 jak jesteście! :))

 

____________________________________

 

Lufa patrzy. Zawsze.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • rozwiazanie 2 tygodnie temu
    Dobrze operujesz slangiem, kreując sytuację totalnych luzerów.😎 Cała akcja tak długo, jak jest na papierze budzi śmiech.5. Pozdrawiam:)
  • Rubinowy 2 tygodnie temu
    Tu również dziękuję.
  • jesień2018 ponad tydzień temu
    Najpierw się czepnę: pierwsze zdania są dziwne: chłopak dostał listę zakupów, wściekł się i postanowił nie pamiętać, o co poprosiła matka? Chyba na to wygląda, ale strasznie to zakręcone w opisie, po co? Poza tym: dlaczego aż tak się wściekł, dlaczego np. nie powiedział "dobra" i nie olał sprawy, jak typowy nastolatek? To sugeruje, że coś było pod spodem, a ostatecznie chyba nic nie było. Ogólnie rzecz biorąc, początek mylący. A potem jest już dobrze. Dialogi bardzo przekonujące, masz ucho do słowa, do dialogu, do krótkich, trafnych opisów. Cała historia nie przekonuje (dużo nieprawdopodobieństw), ale czyta się dobrze. Wciągnęłam się:)
  • Rubinowy ponad tydzień temu
    Fakt, historia raczej z gatunku nieprawdopodobne, ale to nie fantastyka, więc o co kaman :)
    Taka bardziej na rozpisanie jak się ma gorszy okres twórczy. Dzięki za cenne sugestie i lekturę. Fajnie że mimo wszystko udanie się zakończyła choć nie dla wszystkich bohaterów historii ;))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania