![]() | Bajkot z Miedzyświata rok temu (Z drogi powrotnej) Tak, tak, Władek ; tak, tak, chłopcze. Bo droga wbija się w Zachód, bo na pieśni chorągiew łopocze. Dzień upojony tobą, zanim w twej piosnce ugrzęźnie, uderzy o czolg, którym jedziesz, i o twe brązowe mięśnie. Byłeś w namiotach nad Oką, słuchałeś jak jęczy Wisła, Stasia znad Wisły spojrzała i łzą nad tobą zawisła. Twarz twoja – słodka gruszka, oczy – robaczki świecące, a ręce – mściwe obcęgi – zgniatają niemieckie miesiące. Płaszczem wzgórz osłonięte ryczą niemieckie działa, ryczą i zieją jadem ; ej, Władek, Władek. Dzień ma już wieczór na plecach, drzewa pęcznieją mrokiem ; ślicznie, Władek ; już jesteś skokiem. Lecz przyłóż rękę do ucha. Slyszysz ? Świsnął śmiech śmierci. To pocisk niemiecki przeleciał i czyjeś życie odleci. Wiem dobrze, co teraz powiesz, co powiesz sobie i śmierci ; ząb na ząb nacisnąłeś – to treść twej odpowiedzi. – Nie, musisz powiedzieć więcej : są słowa, a w nich wichry w których padają z trzaskiem najtęższe messerszmity. Stasiu, Stasiu, Stasiu biała chciałbym, chciałbym żebyś to widziała. – I mówisz śmierci : zrozum ! chcę żyć na mojej ziemi. Nie ma mojego domu ? Osiądę wśród jego kamieni ! Noc napuchła śmiercią, zginie zakłuta świtami ; póki Polska w nas jest, Polska jest przed nami. (Wśród marzących) Pod obłokami spojrzeń wysokich, pod płomieniami słów, pod ich ochroną, pod ich strażą, są tacy, którzy marzą. To – zacznie się jak? Może, może tak : Krzysztof... Wacław... kryjówka pod lasem... wyskok... bieg... cień gromada... gromady... zgłoski haseł... i zaczyna się wielki dzień. Lub –dźwigną go głodni, gdy na plac wybiegną. Lub – przyzwą go stalowe ptaki. Tak czy inaczej, wszystko jedno, koniec będzie jednaki. Lud w gibkie ręce pochwyci kraj i pochyli się nad nim. Lud – gospodarz czuły ; pilnie wyczyści dna głębokich ran, wygłaszcze głowy, wypieści muskuly. Nadejdzie wieczór słodki i parny, Polska obrośnie chlebem, tryśnie mlekiem, a nie będzie w niej tylko jednego pokarmu : człowiek nie będzie żywił się człowiekiem. |
![]() | Bajkot z Miedzyświata rok temu Ptak który ptak który by był ciekłą latarnią i rozpinał luk szeroko wykreślony biodrem najpiękniejszej kobiety, lub latającą spiżarnią słodyczy zebranej między najwonniejszym miodem ; ptak który by był światłem latającym po zalotnej linii, smacznym światłem latającym po linii z cukru ; który na szczycie umiałby być zdaniem z wiśni, czerwonym rozkazem radości w błękitnym cyrku, a, opadając, chłostał niebo jak gniewna kreska i ściekał ostrym wodospadem na parujące skóry, tak leciała przez powietrze piłka dzielnie kopnięta, żywiąc nasze oczy jedwabną swą bułką, ptak który – (oczywiście Tadeusz Peiper napisał był) |
![]() | Dobranocka rok temu |
![]() | Bajkot z Miedzyświata rok temu |
![]() | Dobranocka rok temu a, opadając, chłostał niebo jak gniewna kreska i ściekał ostrym wodospadem na parujące skóry bomba, po prostu wymiata |
![]() | Bajkot z Miedzyświata rok temu Z Peiperem jest ten problem że nastała wręcz moda na uznawanie Jego niedocenionego genjuszu (wydawał za swoje wyłącznie z całą lub niemal całą krytyką przeciwko), a mimo to nikt Go nie czyta, xiążek nie kupują (są też dwie prozą plus artykuły, dzienniki), i może dlatego nie wydają Jego ostatniego dzieła, Xięgi Pamiętnikarza na 10 000 stron, a może również dlatego że pisał tam o wszystkim więc i o "świetlanych postaciach"? To by wyjaśniało czemu większość rękopisu jest niedostępna, a tylko fragmenty; albo to już nawet na kryminalną historję wygląda... Ja osobiście wierzę że naprawdę atakowały Go sterowane pluskwy jak tam pisał, bo jak można kwestjonować idola swego? Tak że teorje spiskowe uprawnione wobec niewytłumaczalnego pokawałkowania rękopisu i pozamykania w różnych bibliotekach, a obietnice wydania niespełnione zostały nawet tych fragmentów. |
![]() | Starszy Woźny rok temu ![]() Klub samotnych serc. NO! |
![]() | Bajkot z Miedzyświata rok temu |
![]() | Bajkot z Miedzyświata rok temu Pierwsze : Oto jest droga zwycięstw podeszwy nad ziemią. Ta droga – słońca gasną jak zapałki na tym czynszu marzenia, staczajac się w łzy bez nóg i w krzyki bez mięsa. A on idzie, gorący nowym słońcem, którym się mienią jego dziąsła ; twarz z kry ; ręce z nazwiska i imienia ; pod stopami podeszwy elektrycznych fal : zwycięzca. Drugie : Sto oczu musi stracić, kto chce zyskać jedną nogę. Tkankami drogi, wiernej jak serce zegara, tkankami drogi, którą rysuje sen ziarna o kwiecie, płynie rozgałęzia godzina, zaklęta w pudła nowe, tkankami drogi, wąskiej jak włos, gorącej jak para. Znaczy, że by iść nie wolno widzieć zbyt wiele. Trzecie: Byłem rybą o łuskach z oczu. Patrzałem oczyma i skórą. Każde pole na stu ścieżkach mnie czekało, na stu problemach malina. Wiatr rzuca mi na czoło jej barwę. Po tym zbożu jaką łodzią, jaką myślą płynąć? tą? tamtą? którą? Kula śmierci = żarówka wśród nocy? Wyjścia nie ma. Strzał słów. To ja strzeliłem. Zabiłem sto moich oczu. |
![]() | Bajkot z Miedzyświata rok temu |
![]() | Bajkot z Miedzyświata rok temu A Peipera nazwisko sprawiło, że nazywano Go "papieżem awangardy". Papież Peiper, który nie miał przyjaciół i nie spoufalał się nigdy z nikim, a kobiety znał tylko z burdelu, i gestykulował jakby bomby rzucał pod świat cały... |
Zaloguj się, aby wziąć udział w dyskusji