Frustrat;)

Trzęsącymi dłońmi rozdzierał kopertę. Gorączkowo czytał treść pisma, na przemian oblewając się raz zimnym, raz gorącym potem. Nie mógł uwierzyć, w to co zobaczył: „Szanowny Panie, przyjęliśmy do druku cykl pańskich wierszy. Za całość wypłacimy panu tantiemę w kwocie dwudziestu tysięcy złotych. Proszę o podanie numeru konta. Jeśli ma Pan coś więcej, proszę wysyłać jak w dym. Niewykluczone przedłużenie umowy. Cieszymy się, że będziemy pierwszą gazetą w Polsce, która drukuje wybitne dzieła takiej poetyckiej znakomitości. Prosimy o wyłączność.” Podpisano redaktor naczelny.

Jeszcze nie dowierzał, że uśmiechnęło się do niego szczęście. Ten kontrakt rozwiąże wszystkie jego problemy finansowe. Będzie mógł też wreszcie kupić jakieś kosztowne drobiazgi dla swojej nowej kochanki, a także zaspokoić roszczenia ex, która po nagłym porzuceniu wymagała leczenia psychiatrycznego.

Mimo, że dobiegał sześćdziesiątki, jeszcze nigdy żadna gazeta nie przyjęła do druku jego wierszy, poza internetem nigdy nic nie opublikował. Na ogół, taktownie nie odpowiadali na oferty. Nikt nigdy nie napisała wprost, że się do niczego nie nadają i żeby sobie tymi wierszami tyłek wytarł. Ale z jednej redakcji odpisali kategorycznie, żeby więcej im takich sucharów nie przysyłał, bo jak je czytali, to aż ich zęby rozbolały ze śmiechu.

Nie mógł zrozumieć dlaczego, przecież na portalach literackich wszyscy chwalili jego twory i zapewniali, że wielkim poetą jest. Jednak real obnażał brutalną prawdę na temat tej twórczości. Nie nadawała się nawet do uczniowskiej gazetki w ... szkole specjalnej. Inni pisali przecież dużo gorzej od niego, tak mu się wydawało, ale mimo wszystko ich utwory pojawiały się w prasie ogólnopolskiej, lokalnej, specjalistycznej, w zbiorkach, tomikach i almanachach. To niesprawiedliwe. Nienawidził takich z całego swojego ptasiego serca. To on chciał błyszczeć.

Doszło już do tego, że w desperacji wysłał swoje wiersze do ... gazetki parafialnej, ale w odpowiedzi przysłali mu darmowego egzorcystę i zalecenie leczenia psychiatrycznego.

Aż tu nagle taki fart, kontrakt życia, jego poezja będzie drukowana na pierwszej stronie dużej ogólnopolskiej gazety. Z notką biograficzną. Będzie sławny w całym kraju, jak Mickiewicz, albo Barańczak. Trafi pod strzechy.

Ze snu wyrwał go przeraźliwy dźwięk dzwonka. Na wpół przebudzony niezdarnie dowlókł się do drzwi i spojrzał w wizjer. Na klatce schodowej stał komornik z ekipą eksmisyjną.

Ze złości doskoczył do lapka, wlazł na pierwszy lepszy portal literacki i zjedynkował autorkę, o której wiedział, że dużo publikuje w prasie. Zza pleców dobiegał łoskot wyważanych drzwi.

Średnia ocena: 3.2  Głosów: 13

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Morus 15.07.2020
    Niezły frustrat. Czyli to wszystko mu się śniło, a nigdy w życiu nic nie opublikował. Taki lajf. Ja też nigdy w życiu nic nie druknąłem.
  • Antonina 15.07.2020
    Skoro nic nie wydałeś, nic ci ze strony bohatera tej historyjki nie grozi. Jego frustrują autorzy mądrzejsi i bardziej poczytni od niego.
  • ściemniacz 16.07.2020
    Paszkwil frustrata

    Nie zważajcie na frustrata,
    co paszkwile tutaj klei,
    podły los mu figla spłatał -
    we łbie ma nie po kolei.

    Właśnie przebrał się w sukienkę
    i udaje ciocię Gienkę :)))))))))))))
  • Puchacz 16.07.2020
    Czasami nawet żal się robi tego beztalencia i faktycznie frustrata.
    Strasznie cierpi.
  • Grzegory 16.07.2020
    Wypisz, wymaluj gender się pojawił i ogonkiem wymachuje hihihi
  • Antonina 16.07.2020
    Ha, ha, dziękuję za wszystkie komentarze, cieszę się, że się podobało.

    Arrivederci

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania