furyjka

Przekroczona linia komfortu nie wibruje jak struna, z ruchu warg tych co zostali wyczytasz, że nastąpił krach przemiany, niekorzystny zresztą. Owładnięci pasją przypominamy szewców, usta pełne pinezek i gwoździ, oczy wykoślawione, zmaltretowane nawałem beznadziejnych spraw, nosowe skrzydełka, naczynkowa farsa. Leczo wkurwu. Rozpasana mistrzyni garkuchni serwująca piekielnie pierne dania główne.

Kłótnie wybuchają niczym strajki lub metan. Odgrzewane kotlety to przetarte podeszwy. Musisz jeść, żuć, być twardy. Gdy druga połówka wywleka na światło dzienne poplamione tkaniny, konsekwencje domagające się noszenia - kremowe mydło w mydelniczce nie pachnie. Roztrzaskujesz skrzypce, zapobiegasz defenestracji, rwiesz zakurzone zasłony. Rzucająca przedmiotami partnerka tęskni za możliwościami sportu, realizuje potrzebę ruchu, olimpijskie złoto zgarnęłaby lekko.

Aktywowane stany wojenne uskrzydlają. Mając pióra bombowców wykonujemy naloty dywanowe, z gardeł płynie krzyk, nie przebieramy w ciuchach słów, zostawione wieszaki kuszą niebezpiecznie.

Likwidując zarost patrzyłem. Ona w lustrze - jeszcze łagodna, potulna. Umalowane gracją poranne zabiegi pielęgnacyjne. Ciąłem włos pod włos. Czekałem. Szarpałem ostrzem utylizując śnieżek pianki. Majtkowo - naga dziewczyna zajęta segregacją rasową ręczników, żuła gumę. Szczeniacka baloniada pękająca co i rusz. Zaciąłem się. Gramofonowa powtarzalność określonej sekwencji.

Mknie upiorny zeppelin. Przyziemność śmierdzi rutyną, cuchnie nudą. Normalność wycina papierowe wzorki, tworzy makatki, szydełkuje. A zeppelin? Przecina nieosiągalność, dotyka rozgwiazd, torpeduje wypłowiałą nijakość, wysyła sygnał do wszelkich łotrów historii, wznieca ogień.

Zgrzyt nieporozumienia zaistniał w filharmonii. Docierała do apogeum symfonia Berlioza, gdy partnerka wyeksponowała, uwypukliła palący problem. Szeptem, cichutko potem mocniej, intensywniej. Fagot jej głosu nie współbrzmiał z muzyką, kreował osobny świat, świat półsłówek o ostrych krawędziach, kolczastych róż, mięsożernych roślin. Nie odbijałem piłeczek choć myślała inaczej. Penetrowała plastelinowym hałasem wnętrze głowy, gasiła symfoniczny pożar piskiem, fruwała wśród stada wściekłych wróbli czyniąc krwawy uszny strzęp. Zabiła fantastycznego kompozytora.

Sinieją wyłamywane palce antenatów, mokną mankiety, więdną uszy. Nasze bitwy nie przyciągają widowni, zawierane pokoje hamują rozwój wypadków: stary wolnomularz z chudym portfelem i grubą świnią. Komu zależy? Kto finansuje świętą batalię?

Latający Holender kiedy pijemy kawę, dryfuje kiedy prasujemy, nadciąga. Wewnątrz opadających okruchów pierza przy pomocy lupy można dostrzec namiętność, namiastkę, światełko.

Kobieta w Rapallo pachnie miętą, przygarnia. Przesuwa dłoń wzdłuż kręgosłupa, pieści. Mówi jedwabiem, wtyka cukrowe kostki, chłodzi zadrapania, zlizuje.

Wydobywam dziwne dzwięki. Przebity obcasem odcisk lśni surowiczym sokiem. Przyprawiona rana smakuje wybornie, soli wystarczy.

Na cmentarzu po ceremonii rozległ się wizd. Nebelwerfer jak straszny posąg Aresa. Przyparła do drzewa rozstawiając nogi. Magrebowa pustynia - pustka. Prosiłem żeby przestała. Pomiędzy wahaniem a rozdrapywaniem zamajaczyła bezsilność. Utonąłem w tym, obojętny. Rozbryzgujące liście, piekące odparzenia policzkowe. Cóż, przepadło. Nie oddaje tylko Chrystus.

Wypychamy kieszeń nieistniejącemu inicjatorowi. Zalaminowane skórą kawałki szkła, odpryski czołowych zderzeń. Stabilność przyobleczona wiatrem, otorbione drzazgi, podarty miś. Lecznica zwierząt. Szkarłatne odpływy zmazywane bieżącą wodą. Podłych rozmiarów wyeksploatowanie.

Toksyczny Hitler to przegnity strach wróblowy. Odwilż zawiera elementy demakijażu. Dwudziestolecia międzywojenne sprzyjają masowym produkcjom.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Wrotycz 01.02.2019
    Ale złośliwie inteligentny opis przebiegu... :)
    Furyjka - taaa, mieć takiego obserwatora to skarb. Literacki.
    Trzymasz poziom w prozie naszpikowanej erudycją, metaforą, głębokością obserwacji i podsumowań.
    Bardzo dobre!
  • jagodolas 01.02.2019
    Dzięks Wrotycz za wpadnięcie i piąteczka. W sensie że przybita dłonią :)
  • Wrotycz 01.02.2019
    Auć, nie tak mocno:)
  • Florian Konrad 01.02.2019
    tekst bardzo z mojego świata, z mojego klimatu :) są oczywiście kalekie metafory, ale jest ich maluśko. Podobało mi się bardzo
  • jagodolas 01.02.2019
    Dzięki Florian Konrad wielkie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania