Gasnąca nadzieja
We mgle, wśród spływających kropel deszczowych łez
zrezygnowany pytam Ciebie dokąd biegniesz
kierując na bok swe smutne spojrzenie
pozostawiając w tyle serce w rozterce
w mroku samotnej nocy pytam gwiazdy,
czy jeszcze możesz zawrócić,
bym ujrzał w oddali parku szarego dymu gęste obłoki
Gdy kończy się upalny dzień wypoczywam w półśnie
szeptem pytam księżyc po co takie życie,
gdy dziś nie mam Ciebie
nie widzę lśniących w kształcie serca usta
loków uniesionych na wietrze
czasami budzą mnie koszmary, niczym burze z piorunami
gdy ranisz osobę, którą kochasz najbardziej
szczęście raz odrzucone znika na zawsze
Wspomnienia o nas przewijają się gdy jestem w pracy
to jacy byliśmy, o czym rozmawialiśmy, czego nie doczekaliśmy
nikt wcześniej nie sprawił, że uwierzyłem!
Dziś krzyżują się sprawy miłości i sprawy codziennego życia
sprawiają ból i zarazem leczą rany
wakacyjne wyjazdy pozostaną na marginesie niespełnionych marzeń
choć żal, to praca jest najlepszym medalem, który los dał
wiem podświadomie,
by nigdy nie zabłądzić na rozstaju krętych dróg,
pokonać każdy tępy życia ból!
Komentarze (4)
''nie widzę lśniących w kształcie serca usta'' - ust - ale serce się powtarza, na razie to w tyle.
Myśl fajna, gorzej z wykonaniem. Dążąc do upiększenia, przegadałeś, wtrąciłeś zużyte frazesy i wiersz na tym traci.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania