Gdy byłem dzieckiem z bloku obok...

Waldemar C, któremu nic nie wychodziło, gdy się zorientował, że wszystko, czego się dotknie umiera, zwolnił zapadnię, na której stał. Być może miał nadzieję, że to też spierdoli — powiedział ktoś z dorosłych nad ciałem. Inny — na widły truchło i na śmietnik, niech tu tak nie leży przy dzieciach — chyba zażartował. Większość skandujących tam osób to poszkodowani przez Waldemara C (drobne kradzieże, awantury pijackie itp.) Ja patrząc na jeszcze nieprzykryte ciało, nie czułem tego "a dobrze ci tak chuju". Waldemar C naprawił mi kiedyś rower. Ciekawe ile będzie musiał w czyśćcu tych rowerów naprawić, żeby dostać się do nieba, jak tu tylu niezadowolonych — pomyślałem, zanim ktoś kazał dzieciom odejść.

 

- Nie będziesz się bał, spać?

- Co ty, nie takie rzeczy się widziało.

- Ale język to ma człowiek długi.

- No, powaga.

- Może z gardłem mu wyszedł.

 

Próbując znaleźć odpowiedź, wracaliśmy do domu, wyciągając języki dłońmi, jak najmocniej.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Bardzo radosny utwór, gdyby przy końcu nie zmienił się klimat. Ot scenka w komediodramat.
  • Marian rok temu
    Dziwne niekiedy są spojrzenia dzieci na rózne sprawy.

    Robisz drobne błędy w zapisie. Np: "Waldemar C" -> "Waldemar C."
  • o nim pseud rok temu
    Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania