Gdy, gdy, gdy
Liść od liścia z drzewa się odrywa,
zawsze gdy jego pora nadejdzie.
I chodź na jednej jabłoni
przecież się nie spotkaliśmy
to ja na niej sam zostałem,
Trawa obok trawy rośnie
i gdy przyjdzie czas
zetnie ją ogrodnik.
może i rośliśmy blisko siebie to ciebie ścięli,
a ja, ten jeden kłos zostałem.
Ogrodnicy mnie niestety minęli.
Albo gdy krople deszczu,
Spadają z czarnych chmur,
a oboje na pewno z nich jesteśmy,
to nawet one rozbijają się razem.
I tym razem to ja spadłem na brukową kostkę
A ty na krzak róż i kwiat ci inny urośnie.
Cała tragedia w ludzkim losie
Powód tego drżenia w głosie
Gdy człowiek dla siebie jest liśćmi jabłoni.
Gdy trawą jest dla siebie straconą,
Gdy jest tą zimną kroplą deszczu
spływającą po bladej skroni.
Komentarze (9)
A dalej pisze, że peel sam na drzewie został... po kiego on tam siedzi? A później kłosem został, ale wędrownik z niego... i na krzakach róż inne kwiaty wyrosną... jasny gwint ale tu odloty. Po czym aż takie?
Czym jest metafora?
zero, zero, zero, zero
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania