Gdyby było wyżej...
Małe, senne miasteczko; parterowe domki kryte czerwoną dachówką, albo papą, wąskie uliczki, ogródki, chlewiczki – oto sceneria mojej młodości.
Miałam przyjaciółkę od serca- Jasię i miałyśmy wtedy po szesnaście lat. Przyszła wiosna i Jasia zakochała się na zabój. Ukochany mieszkał parę domów dalej; szkopuł był w tym, że mimo różnych zabiegów - chłopak nie zwracał na nią uwagi.
Dziewczyna była bardzo ładna, no może ciut za blada, przy nim – już pięknie opalonym. Poradziłam jej , żeby się opaliła, może to podziała.
Przez okno na piętrze dostałyśmy się na przbudówke i tam się smażyłyśmy. Można stąd było obserwować sąsiednie podwórka, obejście jej ukochanego także. No i tak lustrując okolicę, widzimy, jak chłopak wyprowadza rower, jak podjeżdża na rowerze jakaś panienka, jak sobie dają buzi i razem gdzieś jadą.
Rozgrzana słońcem i emocjami dziewczyna wykrzyknęła, że skoro tak – to ona skacze z dachu! Wystraszyłam się i poczęłam perswadować:
- Jaśka ale tu jest za nisko. Gdyby było wyżej to co innego – byś skoczyła, byś się zabiła i spokój; a tak to tylko sobie nogi połamiesz i będzie kupa kłopotu! I podziałało.
Jesteśmy już babciami, a jak się spotkamy i wspominamy- to się śmiejemy , to się rozrzewniamy – czegoś tam żałujemy. Jedno jest pewne - to były nasze najpiękniejsze lata!
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania