Gdzie są Twoje korzenie?

Zwiedzałem wczoraj „Muzeum w przestrzeni” Co to jest to „Muzeum w Przestrzeni”? Powiedziałbym, że coś osobliwego, taka wystawa, która się ciągnie przez sto kilometrów i można ją oglądać jadąc rowerem albo uprawiając turystykę pieszą. Pieszą czyli idąc z buta. Muszę podkreślić, że do takiego łażenia z buta sugerowane są buty trekkingowe – czyli wygodne, nieprzemakalne i niepowodujące obrażeń stóp przy przemarszach dłuższych niż cztery godziny. Warto też się dobrze ubrać, ciepło i wodoszczelnie na wypadek deszczu, jednak ja życzę wszystkim dobrej pogody. I tak sobie zwiedzałem wczoraj przestrzenne muzeum na odcinku dziesięciu kilometrów, podziwiałem nieistniejące kaplice, fotografowałem trzynastowieczne kościoły i…

 

– O MAMO! – wrzasnąłem nagle – JAK TO SIĘ MOGŁO STAĆ?

 

Idąc leśną, pełną opadłych, mokrych liści ścieżką, błądząc wzrokiem po gołych gałęziach drzew (zawsze w takich chwilach myślę, że drzewa to wstydu nie mają, że tak się negliżują publicznie), słuchając świergotu ptaku i wdychając jesienne, wilgotne powietrze, wypatrzyłem tabliczkę. Nic nadzwyczajnego, w końcu wiele takich tabliczek informacyjnych znajduje się w „Muzeum w przestrzeni”. Tylko ta była tak jakby schowana w lesie i żeby ją dostrzec, trzeba było się wzrokiem prześwidrować przez konary. A w moim przypadku jeszcze doszła kwestia zapadania zmroku. Jednak udało mi się dostrzec tablicę po mojej prawej stronie.

 

– O, coś ciekawego widzę na mojej trzeciej – zaświtała mi we łbie myśl – kierunek moja trzecia.

 

Przedzieram się przez teren przypominający scenerię z Robin Hooda, a konkretnie z tego lasu, w którym Robin Hood urzędował ze swoją bandą. Idę, zbliżam się do tabliczki i czytam: PO PRAWEJ STRONIE W MŁODYM ZAGAJNIKU ROŚNIE TRZYSTULETNI DĄB.

– No to troszkę wydarzeń przeżył – pomyślałem – całe zabory, dwa konflikty światowe, twórczość Doroty Rabczewskiej zwanej Dodą oraz Michała Wiśniewskiego.

 

Szukam staruszka, patrzę i… trzystuletni dąb leży powalony na ziemi leży.

 

– O MAMO! – wrzasnąłem nagle – JAK TO SIĘ MOGŁO STAĆ?

 

Żal mi serce ścisnął, kiedy dotykałem omszałego, trzystuletniego martwego kolosa. Do głowy przyszła mi tylko jedna myśl: JAK SIĘ WALI, TO WSZYSTKO. NAWET TRZYSTULETNI DĄB.

 

Tak na serio, to wydaje mi się, że ten dąb by żył długo i szczęśliwie, gdyby nie… no gdyby nie wyżej już wspomniany Michał Wiśniewski i Dorota Rabczewska. Porzekadło głosi, że co nas nie zabije, to nas wzmocni… niestety, Michał i Dorota okazali się prawdziwymi killerami.

Mimo przedstawionej tu, tragicznej historii dębu, uważam, że warto się było wybrać do „Muzeum w przestrzeni”. Kontakt z naturą, spalone kalorie, fasolka po bretońsku zjedzona na obiad nad rzeczką płynącą przez malowniczą dolinkę. Dzięki takim wyprawom, na pytanie „GDZIE SĄ TWOJE KORZENIE?” będę mógł odpowiedzieć „NIE WIEM, ALE NA PEWNO NIE ZAPUŚCIŁEM ICH W KANAPIE.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania