Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Gdzieś

Gdzieś w maleńkiej wiosce mieszkała rodzina. Ojciec z dwójką dzieci i ich matka. Od dawna wiedzieli jaki los ich czeka. W rogu mieszkania leżały worki z najpotrzebniejszymi rzeczami, on sam biegał po domu z plecakiem pełnym ubrań. Wciąż krzyczał i martwił się czy wszystko zdążą zabrać ze sobą. Dzieci zaś nie słysząc jeszcze najgorszego, z uśmiechem biegały po podwórku i goniły się. Jana nawet zatrzymała się i zapytała: - Mamo, czemu nie zabierzemy pieska? Tak Mamo! – zawołał brat. - On też pragnie żyć. Mama się rozpłakała. Nagle z domu wybiegł roztrzęsiony ojciec: - Co jest?!

- Uratujmy Sabę!

- Co wam w głowach?! – zdziwił się ojciec. – Jak dron nadleci to i Saba, i my nie uciekniemy – odparł. Nagle rozpłakała się matka. – A ty co znowu? Spojrzał się Władimir na żonę. – Taka jest prawda. Szykujmy się i przenosimy się gdzie indziej.

- Gdzie? – odparła załamana żona. Wszystkiemu zaczęli przyglądać się dzieci i rozumieć, że ta przeprowadzka to chyba na serio.

- Nie wiem, jak najdalej frontu. Weź chociaż ugotuj coś przed drogą. Jakiś posiłek żeby dzieci nie były głodne.

Zapłakana Lena wstała i otworzyła szafkę zerkając co pozostało. Wyjęła chleb, groch i mleko, szepcząc cicho do siebie: - Przychodzi nam zjeść ostatni posiłek w tym domu, a potem ucieka przed złem. Gdy gotowała wszystko na piecu, dzieci ubrały stół i postawiły talerze. Ich ojciec na jakiś czas wybiegł gdzieś, ale gdy Lena kończyła gotować wbiegł i zawołał: - Musimy się pośpieszyć, znalazłem transport!

I tak zasiedli razem do ostatniej swojej wieczerzy w starym domu.

Przemysław Zarychta

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • piliery 3 dni temu
    Zbyt wiele tu rusycyzmów.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania