Geneza.

Na początku było okno. I furtka.

Ktoś zgubił klucz, więc podniosłem go

i zakopałem pośrodku.

Od teraz tam znajdą się wszystkie wzmianki,

wszystkie podwórka zaczną się tam,

gdzie uschnięty storczyk.

 

Za oknem był parapet, za furtką może,

które nie odbijało wrzasku i pierwszych gier światła,

które stało się jedynie możliwością i niczym poniżej.

Ktoś oglądał je przeze mnie,

oddawał mi ciepło przez dotyk, a potem wyszedł,

przez furtkę, której byłem świadkiem.

 

Ktoś zabrał mi szybę, a potem szkielet,

rozłożył na czynniki wietrzne i postawił furtkę,

że mnie.

Zabierając klucz.

 

.

 

.

 

.

 

.

 

.

 

Z cyklu: Detoks.

Wciąż wrzesień, nowego roku pańskiego.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Grafomanka 8 miesięcy temu
    Reasumując, to niczego tam nie było, może furtka jako brama do czegoś więcej albo jedynie artefakt, chociaż nie wiem czy nie zwykłe ''może''
  • Szalej. 8 miesięcy temu
    Było, było.
  • Grafomanka 8 miesięcy temu
    Szalej. były możliwości, ale nie widzę, żeby coś jeszcze. Pokażesz, bo ciekawa jestem?
  • Szalej. 8 miesięcy temu
    Grafomanka trudno wskazać konkretny fragment. Całość to pewnego rodzaju pętla, od znalezienia klucza, zabrania go, po fakt, że może o którym mówisz jest poza furtką. Nie przed, nie na jej miejscu. Wszystko jest poza furtką, czy oknem. A pośrodku klucz, który schował, zabrał... Jak zwał tak zwał. Mamy żebro Adama, tutaj jest ona - ze szkieletu okna. Ja nie umiem tłumaczyć swoich wierszy. Gdybym umiał, byłyby prozą.
  • Tjeri 8 miesięcy temu
    Taki zdarzeniowy uroboros...
    I działa otwarcie tekstu na mnie, bo raz: "Na początku było" to mój ulubiony cytat biblijny — magiczny po prostu. I dwa: ma moc i tej mocy i udziela Twojemu Początkowi. Przez duże P, bo dzięki temu skojarzeniu nie widzę startu w stylu "najpierw powoli jak żółw ociężale", tylko — cyk! I jest. A nawet bez "cyk". Jeśli to w ogóle ma sens :D.
    Później dekonstrukcja, zmiana i kiedy już się wydaje że z "jest" przejdziemy w "nic", wąż łyka swój ogon... Zmyślnie.
  • Szalej. 8 miesięcy temu
    Jak sam to czytam, to stwierdzam, że może przekombinowalem. Dla czytelnika - bo ja, jako autor to sobie mogę - ale dobrze wiedzieć, że zamysł jest jednak czytelny. Dzięki :)
    Aha. Też lubię ten cytat, gdyby to nie było wiadome i widoczne. A najlepsze, że to w sumie wcale nie jest metafora, tylko zdarzenie przepisane jeden do jeden niemal. Ale to już kto ma wiedzieć, ten pewnie nie pozna i tak 😅

    Wszystkiego dobrego
  • Noico1 8 miesięcy temu
    Co to za wypociny?
  • Szalej. 8 miesięcy temu
    A co się interesujesz, z policji jesteś?!
  • Noico1 8 miesięcy temu
    Tak, a co?
  • Szalej. 8 miesięcy temu
    Noico1 a to nie mam Ci nic do powiedzenia. Z psiarnia nie gadam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania