Ghul-cz.II
Wystrzeliłem ich, jeden z nich zdążył uciec. Chodźmy stąd. Wziąłem ją za przedramię i zabrałem z drzewa. Wędrowaliśmy w stronę mostu.
-Więc... Może mi się w końcu przedstawisz ?
-Mów mi Morgana. Uciekam od księcia Tassilona, więził mnie w lochach, uciekłam mu a teraz chce mnie zabić.
- Za co? Zresztą nie interesuje mnie to. Dokąd teraz zmierzasz? Tu się nie ukryjesz.
-Nie wiem, pomożesz mi? Zabierz mnie gdzieś, gdzie będę bezpieczna, gdzie nikt mnie nie znajdzie.
-To nie będzie takie proste. Chodźmy, wiem kto ci pomoże.
-Kto?
-Zadajesz za dużo pytań. Ciiiiii...
-Kim oni są?
-Gremliny. Nie są zbyt przyjemni dla takich jak ty.
-Dlaczego? Co im zrobiliśmy?
-Ty nic, ale Tassilon tak.
-Co im zrobił?
-Byli jego niewolnikami. Sama wiesz jak to jest. Ich rodziny, bliscy, ich już nie ma. A oni zdążyli uciec, jak ty. Teraz się kryją. Mają podwójną twarz, raz przyjemni a raz gonią cię z motyką. Chodźmy, lepiej by cię nie widzieli. Wtedy by już było po tobie.
- Jak chcesz.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania