Głaz
Nasza firma od zawsze dbała o wysoką efektywność. Kiedy pracownicy zaczęli coraz więcej czasu spędzać na piciu kawy, korzystaniu z toalety, czy myciu rąk, a nagrody i premie przestały odpowiednio motywować, szefostwo wpadło na pewien pomysł. Co miesiąc tworzyli listę najlepszych i najgorszych pracowników, a specjalny algorytm wskazywał czarną owcę, tego najbardziej leniwego i bezproduktywnego osobnika, którego następnie zabierano do pokoika grozy, sadzano na krześle, następnie w zależności od widzimisię szefostwa, a może i losowego generatora, delikwent dostawał drugą szansę albo ginął przygnieciony przez sporej wielkości głaz. Należało się więc bezwzględnie starać by na owo siedzisko nie trafić, pracując jak mrówka, a może i ciężej. Normalne stawało się pozostawanie po godzinach, nierzadko kończono w momencie, gdy już zaczynał się kolejny dzień. Wolne weekendy również odpadały, gdyż tytani pracy także wtedy wyrabiali nadgodziny, a nikt nie chciał zaniżać średniej. Powiększający się wskaźnik umieralności z przepracowania sprawił, żeszefostwo znów musiało zmienić taktykę. Wprowadzono nową listę. Od tego momentu trafiał na nią każdy, kto zbyt dużo pracował, a osobnik najbardziej zawyżający średnią, ginął przygnieciony głazem. Należało utrzymywać się na optymalnym poziomie.
Kiedyś wszystko było prostsze.
Komentarze (5)
Ważne by w pionie racjonalizatorskim utrzymywać poziom:)↔Pozdrawiam:)↔5
Domyślam się, że opowiadanie miało ukazać absurdy pracy w większych zakładach i innych korpo. Całkiem przyjemne czytadło.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania