Głębia
Dręczą koszmary gdy wstaje rano
Tyle dróg którymi mógłbym pójść
Głów mówiących jak życiu nie dać ujść
Gorzkich wód wirem wciągających na dno
Jawa niczym spacer po dnie jeziora
Idę do Ciebie bo z Tobą każdy jeden
Moment każde odmęty są jak Eden
Podąża za mną w krok w krok zmora
Wabi mnie swym syrenim śpiewem
Kusi wdziękiem jedwabnymi głoskami
Obiecuję rozprawić się ostrymi pazurami
Z głęboko skrywanym w mym sercu lękiem
Za cenę pocałunku pozwoli zaznać słońca
Dotykam jej martwych ust pełnych jadu
Po mojej duszy nie pozostawiają śladu
Nad taflą sina skóra dryfuje bez końca
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania