Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Głos Rozsądku

Gdy Klaudia w końcu zaakceptowała położenie, w jakim się znalazła, zaczęliśmy spać w jednej trumnie. Pomimo zimy i wszechobecnego chłodu było nam piekielnie ciepło. Spaliśmy w starej, zapuszczonej kaplicy. Nasza trumna pamiętała osiemnasty wiek. Była nadal solidna i pojemna. Nie pamiętam bym kiedykolwiek za życia był tak bardzo szczęśliwy. Klaudia odwzajemniała moje uczucie. Nocami piliśmy świeżą krew złoczyńców. W nocy krążyło ich wielu po łódzkich ulicach. Nigdy nie robiliśmy krzywdy dobrym ludziom. Czułem się jak w raju, choć byłem dzieckiem nocy. Mijały lata. Rok za rokiem. Po dekadzie zauważyłem, że moja Pani nie jest już tak głodna. Coraz rzadziej się posilała. Zacząłem się o nią martwić. Pewnej nocy spytałem wprost.

- Miłości moja! Co się dzieje? Dlaczego tak

się zmieniłaś? Czy już mnie nie kochasz?

- Kocham cię jak nikogo wcześniej. Jednak

czuję się z każdą nocą bardziej winna.

Nasza egzystencja polega na zabijaniu,

posilaniu się ludzką krwią. Nie mogę tak

dłużej. Chcę odejść...

- Odejść? Ale dokąd? - spytałem nie wierząc,

że to naprawdę słyszę.

- Po prostu pozwól mi odejść. Tego świtu!

Mój mroczny świat się zawalił. Zrozumiałem, że ta miłość się kończy. Skoro chciała wystawić swe martwe, żywe ciało na zabójcze promienie słońca nie mogłem jej tego zabronić. To jej wola. Nie chciałem zostać też sam. Jedynym wyjściem było spłonąć razem z nią.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania