Głosu nie mają.

Ktoś zabrał łuski rybom,

związek pomiędzy nimi a oceanem, stawem, łachą,

więc został im tylko wiatr i nieprzydatne skrzela.

Leżą wśród półwilgoci pamiętającej jeszcze bezkres

i duszą się słońcem.

 

Dla nich to już kosmos. Nieważkość.

 

Z pewnej odległości przypominają rozbite lustro - te łuski -

gdzieś indziej powodują refleksy światła, pochłaniając je,

gromadząc wewnątrz, na potem. Gorące jak pierwszy stopień do piekła.

Tymczasem kręcę się w kółko albo zatrzymuję i odwracam głowę przez ramię.

 

Ktoś zabrał mi cień, więc nie jestem.

 

Z cyklu: Awokado.

Marcin Lenartowicz.

Sierpień, 2022.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania