Głupek i największa szczęściara
Poznała wyjątkowo przystojnego chłopaka na dyskotece i już do końca wieczoru bawili się razem, koleżanki bardzo zazdrościły jej tej znajomości. Pięknie zbudowany, bogaty, dobrze ubrany, potrafił wspaniale tańczyć, dowcipny, zabawny, istny ideał, każda marzyła o takim menie. Spotykali się często i jednego dnia po lekcjach pod jej liceum przyjechał jej ukochany na wspaniałym ścigaczu. Dostał ten motocykl na osiemnaste urodziny od swoich wpływowych rodziców, pragnących w ten sposób zaakcentować swój statut społeczny. Motor był bardzo drogi, szybki, a on ubrany w skórzany bezpieczny i śliczny kombinezon motocyklowy z najwyższej półki. Na głowie miał koloru motoru i kombinezonu markowy atestowany kask.
Podał jej stary niemiecki hełm, który miał w czasie jazdy służyć za kask, zaproponował odwiezienie. Podjechali pod jej dom, ona zsiadła z motoru, pożegnała się i umówiła na jutrzejszą sobotnią jazdę. W tym czasie wszyscy chłopcy z jej bloku podeszli, podziwiać wspaniały motocykl jej partnera.
Udała się prosto do swojego pokoju i z koleżankami przez komórkę rozmawiała, jakie jej facet zrobił piorunujące wrażenie na blokersach tym swoim ścigaczem. Radziła się jak powinna się ubrać na motor, pogoda następnego dnia miała być bardzo ładna i nie chciała wyglądać jak ostatnia idiotka. Zgodnie z radami i własnymi przemyśleniami ubrała się w dżinsy ciasno ją opinające, podkreślające jej kształty, do tego szałową bluzeczkę i na wierz skórzaną krótką kurteczkę. Przed wyjściem z domu oglądała się jeszcze w lustrze i po swojej pozytywnej akceptacji, była gotowa do jazdy. Wybiegła jak tylko dostała sygnał, że podjechał i czeka. Ucieszyła się na komplement chłopaka, że wygląda wystrzałowo. Założyła kask hełm i z piskiem opon ruszyli na przejażdżkę. Pędzili ulicami, on stale przyspieszał, a ona się śmiała. Zawsze byli pierwsi stojąc na skrzyżowaniach, jej chłopak motorem przeciskał się, obok stojących samochodów i jak było tylko zielone to błyskawicznie ruszał. Początkowo bała się tych startów, motor stawał na tylnym kole, ona musiała trzymać się mocno i się przytulać. Jemu bardzo podobała się taka reakcja i zanim wyjechali z miasta, przejechali je w dłuż i szerz trzy razy.
Zaraz za miastem jej chłopak jeszcze bardziej przyśpieszył i na wszystkich zakrętach kładł motor, prawie muskali asfalt kolanami. Wspaniałą zabawę przerwał nagły poślizg, gdy wjechali w błoto na drodze, pozostawione przez traktor wyjeżdżający z pola. Zauważyła tylko kręcący się dookoła świat i straciła przytomność.
Będąc już w szpitalu od rodziców dowiedziała się, jakie to miała wielkie szczęście. Ominęła o włos przydrożne drzewo i nie uderzyła w nie głową. Na dodatek wpadła do rowu wypełnionego błotem, co jeszcze dodatkowo zamortyzowało upadek. Doznała urazu obu rąk i kask, a właściwie stary hełm zsunął się z jej głowy i złamał jej szczękę. Prawie nic ją nie bolało, zastosowane środki przeciwbólowe, pozwalały jej na spokojne wylegiwanie się na łóżku szpitalnym. Tylko nie mogła nic mówić i pisać sms-ów, na dodatek czytania nigdy nie lubiła. Dlatego miała teraz bardzo dużo czasu na myślenie, przypominała sobie dokładnie ostatnie dni pełne wrażeń. Chodziła korytarzami po całym szpitalu i myślała, z tej zadumy wyrwał ją głos z korytarza.
–Pośpieszcie się ona umiera.
- Szybciej.
Zaciekawiona podeszła bliżej do miejsca, z którego rozchodziły się głosy. Zobaczyła zakrwawioną dziewczynę, wiezioną na noszach do sali operacyjnej w asyście zespołu reanimacyjnego. Niedługo po tym ujrzała ratownika, wiozącego na wózku chłopaka rannej dziewczyny, a raczej jej chłopaka. Ratownik medyczny mówił.
–Proszę leżeć spokojnie, ma pan tylko nieskomplikowanie złamaną nogę. Zagipsujemy ją i wypiszemy pana do domu.
Dowiedziała się później od personelu szpitala, jak to głupek pędził na motorze. Tak bardzo szalał, że zabił swoją dziewczynę. Przykro jej było, kiedy myślała, jak to dziewczyna w podobnym wieku zginęła. Zawiniła głupota kierowcy i brak odpowiedzialności za wiezionego pasażera.
Jednak mam wielkie szczęście, pozbyłam się głupka z własnego życia tylko, jakim kosztem – rozmyślała.
Komentarze (2)
"Na głowie miał koloru motoru i kombinezonu markowy atestowany kask." - łapie sens, ale to zdanie brzmi po prostu źle :)
"Radziła się jak powinna się ubrać na motor," - raz, że ciągle się i się, dwa "na motor"? lepiej brzmi przejażdżka albo inne słowo odnoszące się do czynności, a nie rzeczownika:)
"przejechali je w dłuż ' - wzdłuż :)
Fabuła straciła dla mnie sens: mieli razem wypadek, nie wiadomo co z nim, a potem hop, trafia z inną do szpitala? Brakuje tutaj konsekwencji:)
Gdyby nie ten kwiatek, byłoby nawet ok:) Przejrzyj tekst pod kątem powtórek, bo całość jest dobra:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania