Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

#GOD Rozdział 9-Waśń

Zamachnąłem się na największego wilka z zamiarem szybkiego uśmiercenia go. Bestia odskoczyła szczerząc na mnie żółte, lśniące od śliny kły. Zerknąłem szybko na Danaiela, który zdjąwszy z pleców dwuręczny miecz wyrąbywał sobie drogę ku mnie pośród morza szarej sierści. Poczułem ruch po lewej stronie. Opuściłem lekko ostrze obracając się. Poczułem, iż szabla zagłębia się w ciało. Szary, bezwładny, wilczy zezwłok upadł na ziemie. Zwierze planowało na mnie wskoczyć. Drogę od zetknięcia z szablą do ziemi znaczyła szkarłatna ścieżka i leżące gdzieniegdzie wnętrzności. Nagle coś ciężkiego zwaliło mi się na plecy. Po chwili poczułem ból podobny do uczucia wbijania rozżarzonych igieł wprost w plecy. Jęknąłem przeciągle ryjąc twarzą w śniegu. Z trudem przekręciłem się z brzucha by swobodnie ujrzeć co na mnie spadło. Szara sierść, czerwone ślepia i żółte kły. Wilk skoczył wprost na mnie. Złapałem wolną ręką za gardło bestii. Czułem na twarzy śmierdzący oddech zwierzęcia. Wolną dłonią gmerałem przy pasie by wyciągnąć schowany tam nożyk. Jednak nie udało mi się utrzymać mokrej szyi wilka. Zwierzę bez zastanowienia zatopiło kły w moim ramieniu. Wrzasnąłem z bólu jednak po chwili poczułem coś zupełnie innego niż ból. Wściekłość, czystą, okrutną, niewysłowioną wściekłość. Zacisnąłem pięść uderzając w pysk wilka. Zwierzę upadło, a ja korzystając z wolnej chwili zerwałem się na nogi i wyrwałem nóż zza pasa. Skoczyłem na bestie przygważdżając ją do ziemi. Pociemniało mi w oczach. Począłem bez opamiętania wbijać ostrze w ciało wilka. Maska na twarzy zaczęła wręcz parzyć. Myślałem już tylko o jednym. Zabić... zranić... sponiewierać... przemielić... zniszczyć... Moje ubranie było kompletnie przemoczone krwią z martwego ciała bestii. Zauważyłem, iż Danaiel zamierza się na samca alfa. Ruszyłem w jego stronę.

- Zostaw, on jest mój- wychrypiałem.

Uniosłem szablę zamierzając się wprost szyje wilka. Gdy tylko ostrze zetknęło się z szarą sierścią bestia zniknęła. Zza drzewa usłyszeliśmy cichy śmiech. Wyłonił się stamtąd siwowłosy mężczyzna, którego twarz zupełnie nie pasowała do koloru włosów. Wyglądał na maksymalnie trzydzieści lat. Ubrany był w czarny płaszcz, ciemne spodnie oraz jeździeckie buty. Przy pasie swobodnie wisiał miecz bez jakichkolwiek ozdób. Ot prosta klinga i rękojeść obłożona skórą.

- Waśń... - wycharczałem

Jeździec odpowiedział mi uśmiechem. Najmłodszy spośród wszystkich braci, Waśń najrzadziej pojawiał się w księgach które Azrael kazał mi studiować. Jednak nie oznacza to, iż nie mam zamiaru go zabić.

 

OD AUTORA

Od poniedziałku znów zaczynam szkołę więc części będą pojawiać się rzadziej. Piszę to byście nie pomyśleli, że porzuciłem opowiadanie XD

(tak, wiem Stern, zabijesz mnie za długość rozdziału)

Pozdrawiam

Alentin

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Stern 11.02.2017
    Jest kilka drobnych błędów, ale opowiadanie jak zwykle fajne. Zwracaj uwagę na powtórzenia i bardziej zróżnicowane opisy. Po za tym... proszę Cię, pisz dłuższe rozdziały!
  • Tanaris 12.02.2017
    Nie tylko Stern ma na to ochotę :p troszkę błędów, ale opowiadanie nadal bardzo dobre :) Pozdrawiam i czekam na część kolejną :)
  • BeerAfterShow 12.02.2017
    Ehh... Skoro przedmówcy już poruszyli temat błędów to ja się muszę doczepić długości. Za krótkie! :p
    5 :)
  • A. Hope.S 07.05.2019
    faktycznie krótka, ale dające efekt. Podoba.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania