Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Gołąb

- To do jutra, Bartek.

- Do jutra.

Właśnie idę na autobus. Pożegnali mnie dwaj chłopcy, z którymi chodzę do szkoły. Troszkę muszę przejść. Chodnik jest duży, więc z łatwością przechodzę przez kolejne kafelki. Co było u mnie w szkole? Nic, jak zwykle. Typowy dzień. Polski (mało się na nim nauczyłem - przecież teraz piszę opowiadanie), matematyka, i muzyka - chyba najciekawszy przedmiot tego dnia. Na muzyce była następująca sytuacja: ja widzę jakiegoś gołębia. Hehe, siedzi na parapecie, tylko ja go widzę. A on patrzy się na podłoże pod jego nóżeczkami. Ha! Zrobił kupę! Co za ptak walnięty w głowę!

- Proszę pana?

- Tak?

- Ten ptak się... - cała klasa na mnie patrzyła. - Zesrał.

- Nie zwracaj na niego uwagi. Przechodząc do lekcji...

No i to tyle. Idę. Idę drogą, i znów widzę tego gołębia. Mam go gdzieś. Idę dalej. Obok sprzedawczyczka z truskawkami; nic nie zarobią przy takiej zimie. Jestem już na przystanku. Usiądę, pierdzielę siedzenie. Autobus za 7 minut - CO?! Ja tu czekam, zimno mi jest jak cholera, a autobus za... 7 minut?! Żartujecie sobie ze mnie?! Dzwonię do mamy.

- Po sygnale nagraj wiadomość.

Aaaa, pierdzielę. Jak się tak ze mnie bawicie - proszę bardzo. Umieram.

No, umieraj, dalej.

Za ciepło na umieranie... No ja pier... Który to już raz? I znów widzę tego gołębia. Sra mi na daszek przystanku, gruby skurwiel.

No tak, tak, osraj wszystko, pomyślałem. Co z tego masz? Chyba tylko brudne głowy, za co zapłacisz, ty bombowcu.

Jeej! Autobus!

Kasuję bilet, i siadam wygodnie. Co? Znowu ten gołąb?

- Hehe. - pohehrałem się. Dlaczego? No cóż, chyba dlatego, że owy gołąb zginął pod kołami autobusu, którym teraz jadę. Widzę, że kierowca pochodzi z piekła rodem - ma w dupie ptaki, które za sekundę rozjedzie. Nawet gdy nie rozjedzie, czeka na światłach, gołąb wędruje nie wiedząc, jaka masakra się za chwile wydarzy, i bum! Krew leje się strumieniami.

Po wyjściu z autobusu nagle czuję, że mam coś mokrego na czapce.

- Co to... - to było białe. Już wolałbym żeby owczarek nasrał mi na czapkę - kupioną za... No, dobra, nie będę się wymądrzać, ale za dużą kwotę.

 

 

- Ty skurwielu.

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania