Gonitwa

Jedno uderzenie i drugie tuż za nim,

pędzi moje serce ekspresem szalonym,

leci nie patrząc na pola minowe.

Stanę w końcu na jedną z nich,

będę powalonym drzewem,

co i tak za długo tu stało,

teraz upaść musi bo serca tak mało.

Już biegnie wolniej po tym dziwnym upadku,

podbija mnie bólem ściskając za gardło.

Teraz ja chcę biec serce jednak stoi.

Patrzy na mnie śmierć pyta "Czego się boisz?",

od tego momentu nie ma odwrotu,

pochowajcie mnie tylko obok rodzinnego ogrodu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania