Good Enough - 1. Muzyczne rozwolnienie.

Oparłam brodę na jedną ze zmęczonych już od ciągłego bezruchu dłoni i po prostu patrzyłam przed siebie, starając się o jak najpoważniejszy wyraz twarzy. Powietrze wokół mnie przesiąknięte było zapachem kurzu i kadzideł, tak charakterystycznych dla miejsca w jakim się znajdowałam. Raz po raz ciszę wokół mnie przerywały głośne, nieskładne jęki wyjątkowo pięknej, lecz zdecydowanie nieutalentowanej wokalistki, której zdezorientowana mina wskazywała jedynie na to, że nawet ona sama nie miała bladego pojęcia co robi. A ja siedziałam tam, wpatrzona w nią i jej szalony, awangardowy zespół, zastanawiając się co ja do cholery robię ze swoim życiem i dlaczego po raz kolejny znalazłam się w miejscu, w którym nie powinno mnie być. Zdecydowanie.

 

Nie mam pojęcia jak z zajadania się wysokokalorycznymi przekąskami w centrum miasta, tuż przy ulubionej fontannie, znalazłam się w kościele, w towarzystwie zupełnie obcych mi ludzi. Chciałam jedynie się przejść. Odetchnąć zimnym, morskim powietrzem. Oderwać się od szarej rzeczywistości. Po prostu pomyśleć w spokoju, gdy nagle, wiedziona nieznaną mi siłą, zeszłam na nieznaną mi wąską, brukowaną uliczkę. Potem po prostu usłyszałam muzykę i nie potrafiłam przejść obok niej obojętnie. Była niepokojąco niespójna. Zbyt przytłaczająca, by minąć ją bez słowa. Spojrzałam wtedy z zainteresowaniem na ciężkie, drewniane drzwi i prowadzona czystym instynktem, weszłam do środka. Usiadłam na pierwszym wolnym miejscu, na jeden ze starych drewnianych ław i spojrzałam na prowizorycznie stworzoną scenę, tuż przed ołtarzem tego starego, luterańskiego kościoła. Echo wygrywanej muzyki otulało szczelnie moje ciało, wywołując ciarki na całej mojej skórze. A muzyka którą słyszałam nie była nawet dobra. Była fantastycznie paskudna i to było chyba tym co przyciągnęło mnie do tego miejsca. Kochałam kontrasty, a ten bił po oczach na tyle mocno, by na chwilę mnie oślepić.

 

A potem jedynie przyglądałam się muzykom, bezczelnie zajadając się zimnymi frytkami i lodami, które po tak długim czasie przypominały raczej żałośnie wyglądającą zupę, niż zimną, słodką rozkosz. Nie mogłam nadziwić się temu, jak tak wyjątkowo piękna wokalistka mogła wydobyć z siebie tak przeraźliwe i raniące uszy dźwięki. Jej jęki niosły się po całym pomieszczeniu, pogłębiając mój ból głowy. Tłumiłam w sobie chęć zasłonięcia uszu dłońmi, błagając, by przestała. Dźwięki po prostu wylewały się z niej wraz z równie nieskładną muzyką wygrywaną przez zespół. A on przy niej wydawał się piękną wisienką na torcie tego muzycznego paskudztwa. Każdy z muzyków starał się grać na swoim instrumencie, robiąc miny, jakby podczas tego zajęcia głęboko zastanawiali się nad tajemnicą wszechświata i łupaniem orzechów naraz. A ja zamiast uciekać, siedziałam w bezruchu, kompletnie zahipnotyzowana. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tak nisko upadłam. Nie tylko mentalnie, jedząc te paskudne frytki z taniego fastfooda, ale także muzycznie, słuchając tego muzycznego rozwolnienia.

 

- Awangarda w najczystszej postaci – usłyszałam przed sobą cichy, podniecony głos. Należał do jednej z młodych dziewczyn, tworzących główną część dzisiejszej widowni. Jej koleżanki jedynie przytaknęły głowami na jej wyszukany komplement. Przyglądałam się ich zachwyconym twarzom, nie mając pojęcia czego właściwie jestem świadkiem.

 

- Piękna niespójna-spójność – usłyszałam kolejny komentarz obok siebie, co zmusiło mnie do jeszcze większego powstrzymania się przed roześmianiem się na całym głos z idiotyzmu sytuacji, w jakiej się znalazłam. Nie byłam głupia. Nie byłam też głucha. Dlaczego ci ludzie w tym całym paskudztwie doszukiwali się głębi? Jeśli coś było złe, dlaczego nie mogło takie pozostać? Dlaczego robić z tego sztukę?

 

- Fantastyczne – dodał ktoś jeszcze. Już miałam się odezwać, gdy kątem oka zauważyłam znudzonego bruneta, opierającego się przedramionami o część ławki, na której siedziałam. Jego twarz wyrażała wszystko to, co ja sama miałam na myśli, a jego słowa, a tak naprawdę jedno proste słowo sprawiło, że musiałam zdusić wybuch śmiechu, swoim nieudanym, sztucznym kaszlem.

 

- Zatwardzenie – powiedział jedynie niskim, znudzonym głosem i patrzył dalej przed siebie, a jego twarz nie wyrażała już absolutnie niczego. - To brzmi jakby ktoś nasrał na pięciolinię, rozmazał ręką to co zrobił i zachwycony postanowił to zagrać.

 

Wokół nas poniosły się ostrzegawcze szepty i odchrząknięcia. A ja umierałam w środku ze śmiechu. Patrząc na ludzi zebranych wokół. Na muzyków, których twarze wyrażały najwyższą formę ekstazy nad rzępoleniem na nienastrojonych instrumentach. Na tłum, zachwycony czymś tak innym i nijakim za razem. Na mężczyznę, który sprawił, że uśmiechnęłam się szczerze tego wieczoru, choć myślałam, że to niemożliwe.

 

Nasze spojrzenia spotkały się na chwilę w trakcie występu, a ja nie zrobiłam niczego ponad posłaniem mu uśmiechu pełnego zrozumienia. Nie odpowiedział na niego. Po prostu dalej patrzył przed siebie, a do mnie dotarło, choć z drobnym opóźnieniem, że sranie na pięciolinię to zdecydowanie zły pomysł na poszukiwanie inspiracji w muzyce jazzowej.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Ruthie 26.02.2016
    Nieważne który raz z kolei czytam Twoje prace - zawsze zachwycają mnie tak samo,
  • Lucinda 26.02.2016
    Przyznam, że zachęciło mnie słowo ,,muzyczne" w tytule. Uwielbiam teksty, w których występuje muzyka. Cóż, czytało się całkiem dobrze. Relacja z oglądanego występu. Ludzie potrafią zachwycać się i wychwalać talent, którego ktoś nie ma. Tak już jest, bo też nie każdy potrafi rozpoznać ten ,,stan faktyczny". Mnie też, nie powiem, czasem chciało się śmiać, gdy słyszałam kogoś, kto nie miał pojęcia o muzyce, jednak nie przez osobę występującą, dla tych odnoszę się raczej z wyrozumiałością, ale przez tych, którzy znając się albo udając, że się znają, mówią, jakie to jest piękne i tak dalej... Podobało mi się to porównanie chłopaka, było zabawne. Teraz przejdę do błędów i uwag:
    ,,tak charakterystycznych dla miejsca (przecinek) w jakim się znajdowałam";
    ,,ona sama nie miała bladego pojęcia (przecinek) co robi";
    ,,zastanawiając się (przecinek) co ja do cholery robię ze swoim życiem";
    ,,Nie mam pojęcia (przecinek) jak z zajadania się wysokokalorycznymi przekąskami w centrum miasta, tuż przy ulubionej fontannie, znalazłam się w kościele" - to zdanie trochę dziwnie brzmi, właściwie przez tę pierwszą część, no bo znaleźć się gdzieś z zajadanie się czymś... Z drugiej strony nie bardzo mam pomysł, jak można by to zmienić, żeby dużo nie zmieniać, sens został zachowany i wszystko było tak, jak powinno;
    ,,wiedziona nieznaną mi siłą, zeszłam na nieznaną mi wąską, brukowaną uliczkę" - ten pierwszy przecinek właściwie jest niepotrzebny, ale w tym zdaniu chodziło mi głównie o powtórzenie ,,nieznaną";
    ,,Spojrzałam wtedy z zainteresowaniem na ciężkie, drewniane drzwi i prowadzona czystym instynktem, weszłam do środka" - ten ostatni przecinek będzie miał uzasadnienie tylko wtedy, gdy będzie też przecinek przed ,,i", powstanie wtedy wtrącenie;
    ,,Usiadłam na pierwszym wolnym miejscu, na jeden ze starych (przecinek) drewnianych ław" - ,,na jednej";
    ,,A muzyka (przecinek) którą słyszałam (przecinek) nie była nawet dobra";
    ,,to było chyba tym (przecinek) co przyciągnęło mnie do tego miejsca";
    ,,przypominały raczej żałośnie wyglądającą zupę, niż zimną, słodką rozkosz" - bez przecinka przed ,,niż", bo nie wprowadza ono zdania podrzędnego;
    ,,siedziałam w bezruchu, kompletnie zahipnotyzowana" - ten przecinek nie jest potrzebny;
    ,,nie mając pojęcia (przecinek) czego właściwie jestem świadkiem";
    ,,Piękna niespójna-spójność" - tutaj napisałabym to po prostu jako dwa oddzielne słowa ,,niespójna spójność";
    ,,powstrzymania się przed roześmianiem się na całym głos" - to drugie ,,się" jest niepotrzebne;
    ,,zauważyłam znudzonego bruneta, opierającego się przedramionami o część ławki" - niepotrzebny przecinek;
    ,,a jego słowa, a tak naprawdę jedno proste słowo sprawiło" - to podwójne ,,a" trochę nie bardzo mi pasuje, ja bym to napisała na przykład tak: ,,a jego słowa, właściwie jedno słowo sprawiło", ale to sugestia;
    ,,rozmazał ręką to (przecinek) co zrobił";
    ,,czymś tak innym i nijakim za razem" - ,,zarazem". Wypisałam chyba wszystko. Mam nadzieję, że nie będziesz mieć mi tego za złe, bo moje intencje są jak najbardziej dobre i nie obniżam jakoś specjalnie za nie oceny, oceniam głównie treść i własne odczucia, jakie tekst we mnie wywołuje. Na dobry początek za ten tekst dam 4 i mam nadzieję, że w przyszłości będzie tylko lepiej:)
  • Szarada 27.02.2016
    dziękuję za pomoc w interpunkcji! Postaram się poprawić :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania