Gorzej już być nie może
/Poniżej swobodna interpretacja postawionego w pewnym fan-siatkarskim projekcie pytania: Co mieszka w brodzie Kubiaka? Nie oczekuję, że zachwyci treść, ale chętnie dowiem się czy jest to "czytalne". Próba papierka lakmusowego, podejście drugie/
-Ok Marcin pokazuj co tam masz – trzy krótko ostrzyżone męskie głowy odwróciły się w kierunku środkowego reprezentacji, który dopiero teraz pozwolił sobie na nikły uśmiech wykładając na stół waleta kier i treflową dziewiątkę.
-No niech cię zaraza, znów wygrałeś – Kubiak poczochrał gęstą brodę i z rezygnacją przesunął kilkanaście monet w stronę swojego współlokatora.
-Kurwa, przecież ty jeszcze przed chwilą nie wiedziałeś co to Texas Holdem, myślałeś, że jakiś horror. Ja nie mogę, cholerne szczęście amatora – pieklił się Kurek, który przegrał o wiele więcej i to po raz trzeci z rzędu.
-Bartoszu, nakłaniam do okiełznania temperamentu, po cóż te nerwy? – Możdżonek nawet nie podniósł wzroku zaabsorbowany układaniem pięcio- i dziesięciogroszówek w równe stosiki i równoczesnym drapaniem się po kolanie – przypominam, że to był twój pomysł, przypominam i cytuję: „musimy się zrelaksować’. Relaksuj się zatem, albowiem ciężki był dzień.
-No właśnie, dobrze, że przypominasz – Kurek wyszczerzył się do siedzącego po jego prawej stronie Nowakowskiego – Piotrula, rozdasz w końcu to skitrane piwo, czy mam cię zniewolić? Jeśli chcę się rozluźnić to muszę wchłonąć jakiś odrdzewiacz.
Piotrek swoim zwyczajem nie odpowiedział, podniósł tylko rozpostartą dłoń w geście wymuszającym spokój i sięgnął do schowanego pod krzesłem plecaka. Zaczepiając jeden kapsel o drugi z wprawą otwierał kolejne butelki i podawał zgromadzonym w hotelowym pokoju kolegom. Kiedy w końcu został z ostatnim, czwartym piwem, którego nie miał już jak otworzyć rozejrzał się bezradnie pocierając potylicę nerwowym ruchem.
-Dawaj sieroto – Michał wyciągnął rękę w poprzek stołu i po chwili zakrętka odskoczyła w jego niedźwiedziowatej dłoni.
-Trzymaj i rozdawaj, może jeszcze coś mi się dziś uda – stwierdził oddając Nowakowskiemu butelkę – przynajmniej wiem, kiedy Kuraś ma kartę.
-Kija wiesz, poza tym jakie to ma znaczenie, jak ten tam, wielkolud, zbiera pulę za pulą – zaperzył się Bartek wskazując ruchem głowy nadal porządkującego swoją wygraną Możdżonka.
-Wiem, wiem – śmiał się Kubiak – drapiesz się za każdym razem jak ci się zdaje, że masz nuts’a.
-Drapię się, bo mnie swędzi – Kurek, który rzeczywiście zdradzał się przy każdym lepszym układzie kart, postawił na niepodważalną logikę – pocięły mnie komary podczas wieczornej przebieżki. Co to za pomysł był w ogóle, bieg po lesie?
-Nikt ci nie powiedział, że nie będzie lekko jak cię natchnęło do bycia siatkarzem? – Marcin chrząknął sprawdzając, co tym razem kryją jego dwie karty – teraz, zaprawdę powiadam ci, będzie jeszcze gorzej, po tej dzisiejszej odprawie.
-No. Tu niektórzy robią ruchy, żeby się załapać do kadry na olimpiadę, kluby zmieniają, żeby grać a nie siedzieć – Kubiak spojrzał zezem na zupełnie nieporuszonego jego stwierdzeniem Możdżona – a nam jeszcze do tej wycieczki cholernie daleko. Takich statystyk od Oskara już dawno nie dostałem – stroskany poskrobał się po brodzie.
-Ani ja – przytaknął mu Kurek, który w ostatniej chwili powstrzymał się, żeby nie wyjawić zdemaskowanym gestem, że znów ma niezłe rozdanie.
Nowakowski tylko smutno pokiwał głową, a następnie, jako dealer wyłożył na stół czwartą kartę uzupełniając flopa. Zaczęła się kolejna runda licytacji.
-Ale jest jeszcze trochę czasu, zdążymy formę wypracować – podjął po chwili Kuraś. Trudno było im uciec od tematu, który był przyczyną ich dzisiejszej niesubordynacji. Karty, alkohol i zarwana noc.
-Bartku? – Możdżonek zawiesił na moment głos i w zadumie podrapał się po ramieniu – Z tym pytaniem zwracam się do ciebie. Czyżbyś nie dostrzegł tego co my w tych pięknych, kolorowych slajdach?
-Skracając – wtrącił się Kubiak ponownie przeczesując brodę – nie ma elementu, gdzie nie musimy podciągnąć. A do tego co pokazywaliśmy na mistrzostwach to już w ogóle. Marcinowi chodzi o to, że jest kupa roboty w dwa miechy, a nie tylko szlifowanie formy.
-Dokładnie – zgodził się środkowy. Na stole wylądowała ostatnia karta.
-No dobra, gorzej już być nie może! – Kurek ze złością rzucił swoją parą ósemek o podłogę. Mimo, że miał mocnego fulla i tak przegrał z karetą Marcina – Dostaję baty w pokera od takiego leszcza, statystyki mam jak za juniora, a reszta ekipy nie lepsze, zatem jeżeli to dno, to już można się tylko odbić – rozejrzał się po przyjaciołach oczekując potwierdzenia.
Kubiak i Możdżonek pokiwali głowami, Nowakowski z nieobecnym wyrazem twarzy przyglądał się czemuś, co przed chwilą wypadło Michałowi na stół.
-Powtarzam, będzie lepiej, bo gorzej już być nie może! – Bartek wpadł w wybitnie bojowy nastrój, nawet fakt, że wygłaszając te słowa drapał się pod pachą nie umniejszał ich wagi.
I wtedy po raz pierwszy tego wieczoru głos zabrał Piotrek. Wskazując na podniesione z blatu i rozgniecione na paznokciu żyjątko stwierdził:
-Wiesz co Kubiak? Ty to chyba masz pchły.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania