"Gra cieni i świateł "
Są miłości, które nigdy nie wychodzą na światło dzienne. Istnieją w cieniu, w przestrzeni między szeptem a głośnym krzykiem. Moja była taką miłością. Niewidzialną dla świata, choć dla mnie – wszechobecną.
Pragnąłem dotyku, którego bałem się pragnąć. Chciałem słów, które uwięzłem w gardle. Żyłem w klatce, którą sam zbudowałem. Jej pręty były zrobione ze strachu: strachu przed wzrokiem innych, strachu przed oceną, strachu przed tym, co pomyśli rodzina.
Pojawiła się osoba, która widziała to wszystko. Widziała ból w moich oczach i pragnienie w moim sercu. Nie mówiła. Czekała. Każde jej spojrzenie było zaproszeniem, a ja stałem z boku, bezradny. Zrozumiałem wtedy, że miłość nie jest tylko uczuciem, ale i odwagą. Odwagą, której mi brakowało. I w tym momencie, w milczeniu, zrezygnowałem z szansy na szczęście, a ból stał się moją jedyną pamiątką po miłości, która mogła być.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania