Więc tak. Chcę tu zaznaczyć, że przeczytałem chyba ze sześć razy.
Będę bacznie obserwował komentarzowy rozwój pod tym utworem, bo świeżbi mnie własna ignorancja czy a-odczuwalność.
Bardzo mnie zaintrygowała końcówka.
Będę filował.
Jak nie czujesz Canu to nie czujesz, nie ma problemu i nie ma to nic wspólnego z ignorancją. Na komentarze nie liczyłbym specjalnie, bo nie przewiduję więcej niż dwa-trzy nie licząc moich odpowiedzi. :) Wiersz ma prościutką genezę i niczego nie kryje, wręcz ociera się o kicz, ale ja z tym nie mam problemu. Wczoraj faktycznie zebrałem wiśnie w naszym maleńkim ogródku, potem głaskałem kota, zbliżał się wieczór. I nagle w ogrodzie pojawiła się kobieta. Piękna, 43-letnia, z długimi czarnymi włosami, pięknymi brązowymi oczami, zawsze uśmiechnięta (niejeden się nabrał, bywa naprawdę niebezpieczna). Popatrzyłem zauroczony i natychmiast rozebrałem ją wzrokiem. Dzisiaj rano, biorąc prysznic, słyszałem jak sobie podśpiewuje, szykując się do pracy. I wtedy ułożył się ten wiersz. Spokojny, relaksujący jak wczorajsza obecność w ogrodzie mojej własnej pięknej żony:) I muszę Ci Canu powiedzieć, że lubię ten wiersz:. Dzięki serdeczne za obecność i komentarz :)
Nachszon, mimo że jesteś na mnie zły to pokuszę się o skromną interpretacje. Tytuł sugeruje wiadomo co, każdy czeka na jakiś erotyk, albo przynajmniej jego zaczątek. A tu nawiązania do natury. Moim zdaniem mówi lato, bo i liście i wiśnie dojrzałe i trawa uczesana po wiosennych deszczach a tu co? Jesień i zimno? Jak to?
Tak widzę, tak czuję dziecinnym okiem.
Pozdrówki
Każdy Justyska ma prawo do własnej interpretacji pod warunkiem, że ta interpretacja jest zgodna z moim przekazem. Jak widzisz, zawsze podkreślam prawo do pełnej wolności interpretacyjnej odbiorcy. A deszcz to przecież nie tylko jesienią pada. Ale jak spadnie, to trawa rośnie jak oszalała i trzeba ją uczesać kosiarą raz na jakiś czas. Z kotem faktycznie musiałem poważnie pomiauczeć o ptasich problemach bo sierściuch diabeł czarny upolował i zeżarł ptaszka.
- Za mało masz w michach?! - zamiauczałem surowo.
- Odpieprz się, głaszcz - odmiauczał znudzony czarny diabeł.
Co miałem zrobić? Głaskałem.
Dzięki Justyska za interpretację i odzew:)
Pasja, a dlaczego nieśmiało?:) Dzięki Ci bardzo. Czy jesień Pasja u mnie? No jeżeli mówisz o moim wieku, to pewnie już się zbliża, chociaż tak średnio to czuję, ale jeżeli chodzi o otoczenie, to nie, wiosna całym swoim przepychem. Ale cieszę się Pasjo każdą porą. Bardzo bardzo Ci dziękuję. I za Klenczona również:)
Hej. Jest tu fajny klimat i czuć (nawet bez wyjaśnień) konkretną historię. Pewnie technikalia masz głęboko w okrężnicy - ale i tak powiem :D: wiersz jest zdominowany przez taką samą konstrukcję gramatyczną - z identycznie odmienianym czasownikiem na początku frazy. Poza tym jest tych czasowników zdecydowanie za dużo. Szkoda by było nie dopracować, bo wiersze "nie z dupy" są w cenie.
Tjeri Może dlatego, że jesteś kobietą (bo jesteś, tak?) i wyczuwasz, że są faceci, którzy lubią kontrolować i siebie i kobietę podczas gry wstępnej, nie tracąc przy tym nic z radości i swobody (burza zapomnienia przyjdzie później). A w końcu ta identyczna fraza początkowa to każda z czynności wykonywana przeze mnie i to wykonywanie przeze mnie a nie przez kogo innego jest w ten sposób akcentowane. Zawsze nad piękno formy poetyckiej przełożę równowagę formy i treści jako bliższe naukom przyrodniczym. Poza tym wiersz sam mi się ułożył pod prysznicem i nie mogę go zgwałcić. Są rzeczy, których nie poprawię nie dlatego, że nie umiem, ale dlatego, że nie chcę. Zaraz Puszczyki i inne zlecą się się, żeby napisać:
"nie dlatego, że nie umiem" - nie pochlebiaj sobie:)
Ale mi to naprawdę wisi.Dzięki Tjeri.
Nachszon, po prostu jakiś pewny siebie ten utwór :).
A co do poprawiania - też miałam utwory, których nie chciałam ruszać, mimo, że w zasadzie zgadzałam się z "radzącymi". No i w sumie sęki i inne "niedoskonałości" drewna są ciekawe i niepowtarzalne.
Ale żeby nie przesłodzić - na swoim przykładzie (jestem prozaikiem, wiersze wychodzą mi tylko bokiem), wnoszę, że forma zajmuje jak już wszystkie "przyszcze" czy poetyckie lśnienia się z siebie wyrzuci. Czyli ileś tam trzeba przerobić, żeby i forma stanowiła wyzwanie (bez pychy to mówię, bo nigdy w życiu nie nazwałabym się poetką - fuj).
Tjeri Dzięki, ja to tam amator jestem i czasem sobie coś tam pisnę. Jak nie wyenteruję za dużo to jest coś jakby proza, a jak wyenteruję duźo to coś jakby wiersz i tyle. Ani ja prozaik ani poeta, w odniesieniu do mnie to dużo za duże słowa. W rozmowie na ogół raczej słucham ludzi, bo wolę niż samemu gadać, a widocznie sobie rekompensuję tutaj, bo mogę coś powiedzieć nic nie mówiąc, bo pisząc. I tyle. Także nie wymagaj ode mnie za wiele please ani na polu poezji ani prozy:)
Nachszon - ja mówię, że jestem prozaikiem na takiej zasadzie jak dzieci w szkole mówią, że są humanistami (bo nie cierpią matmy).
Nie zasługuję więc na takie miano, ale poprawia mi ono humor i prawie wbija w dumę :D
Ja uważam, ze ten wiersz jest o niebo lepszy od wcześniejszych... może jestem zboczona, ale podoba mi się podtekst erotyczny, dwuznaczność wypowiedzi bardzo cenię.
Pozdrawiam.
Tak więc interpretatorów, guru oraz znawców masz już za sobą. Ja według kodu "pasuje - nie pasuje" powiem tak; pasuje bardzo. A co do jesieni i tych rzeczy tom jedynie wyczytał głodnego baby chłopa, któremu po prostu jest lekko i radośnie. Ale ja na szczęście na wierszach się nie znam , więc mogę pisać co czuję i nie muszę oglądać się na kanony i reguły bo definicji sztuki dalej na Opowi ni ma! ;) 5!!
Karawan jesteś bardzo dobrym interpretatorem i guru, jak zresztą każdy komu chciało się przeczytać, dzięki za komentarz. Bardzo dobrze żeś wyczytał Karawanie:)
Tak więc interpretatorów, guru oraz znawców masz już za sobą. Ja według kodu "pasuje - nie pasuje" powiem tak; pasuje bardzo. A co do jesieni i tych rzeczy tom jedynie wyczytał głodnego baby chłopa, któremu po prostu jest lekko i radośnie. Ale ja na szczęście na wierszach się nie znam , więc mogę pisać co czuję i nie muszę oglądać się na kanony i reguły bo definicji sztuki dalej na Opowi ni ma! ;) 5!!
pasja Nalewka to najwcześniej następnej jesieni ( brrr, tfu, tfu!). Niedawno piłem czterolatkę - do wytrzymania, ale dziesięcioletnia agrestówka... no, to jest nalewka (że nie wspomnę o szlachetnych ratafiach, dereniówkach czy czarnych porzeczkach)... ale to temat na dłuuugą rozmowę - najlepiej przy nalewce.:))
Karawan ja mam nalewki nastawione z okazji narodzin dzieci - syn ma z czarnej porzeczki, córka malinówkę. Dostaną je na 18 urodziny. Powinny smakować dość szlachetnie. Na okazję do wypicia czeka też 14letnia jabłkóweczka.
Tjeri O malinówce krąży legenda, że z czasem wartość i aromat traci. Piszę legenda, bom sprawdzał pięciolatkę - dobra była! Jabłko...no, to może być baardzo zaskakujące, bo owoc ten dojrzewa długo ale jeśli dobrze zrobiona nalewka - bije inne na łeb! ;)
Karawan i ja piłam paroletnią i była pyszna, choć możliwe, że na świeżo aromatu więcej. Ale i tak moje najlepsze osiągnięcie to była aroniówka z liściami wiśni (i drugi wariant z wanilią i imbirem).
Po paru latach po prostu nie miała sobie równych.
Tjeri Sorry, aroniówki nie trawię. Liście to obowiązkowy dodatek do każdej nalewki tylko, że mało kto o tym pamięta i zbiera wiosną by zrobić nalew na jesień. Jeśli robisz czarną porzeczkę to ostatni czas na listki! Jeśli orzechówkę to też już pora, bo za chwilę orzechy. Sto mililitrów na dwa-trzy litry nalewki a efekt zadziwiający. Zresztą masz namiar na mnie ;) bo to o dopingu literackim się zaczyna rozmowa.
Gnam już, papatki ;)
Karawan to ostatnie przyłożenie z mojej strony - aroniówka jest wspaniała, ale potrzebuje czasu jak żadna inna. Swoich miałm kilka butelek, jedne poszły wcześniej, drugie później - ostatnia ostała się osiem lat i ta dopiero była mega. Rozmarzyłam się :)
*Taki, czuć lekkość. I taki jakby to ująć skowronkowy powiew, opisanie sytuacji jakby wstając z łóżka to zrobione tamto też( wykompany, ząbki umyte, uczesany, śniadanie /kolacja przygotowane, w trakcie sobie podspiewujac,posprzątane, gotowy i dzwonek do drzwi.
Komentarze (44)
Będę bacznie obserwował komentarzowy rozwój pod tym utworem, bo świeżbi mnie własna ignorancja czy a-odczuwalność.
Bardzo mnie zaintrygowała końcówka.
Będę filował.
Tak widzę, tak czuję dziecinnym okiem.
Pozdrówki
- Za mało masz w michach?! - zamiauczałem surowo.
- Odpieprz się, głaszcz - odmiauczał znudzony czarny diabeł.
Co miałem zrobić? Głaskałem.
Dzięki Justyska za interpretację i odzew:)
Nieśmiało, ale weszłam i przeczytałam. Kiedyś Klenczon śpiewał:
Przyszła dziś do mnie miłość
W czerwoną odziana sukienkę
I cieplej się jakoś zrobiło
Gdy mnie chwyciła za rękę
W ustach przyniosła kalinę
W oczach blask słońca radosny
I wkrąg zapachniało jaśminem
Choć to początek wiosny
Kraciastą chusteczkę miała
I wpięte we włosy kasztany
I cicho jak sen wyszeptała
Jedyne słowo: "kochany"
U ciebie jesień chyba, ale jaką piękna. Rozbierz ją i ciesz się chwilą.
Pozdrawiam i miłego dzionka
"nie dlatego, że nie umiem" - nie pochlebiaj sobie:)
Ale mi to naprawdę wisi.Dzięki Tjeri.
A co do poprawiania - też miałam utwory, których nie chciałam ruszać, mimo, że w zasadzie zgadzałam się z "radzącymi". No i w sumie sęki i inne "niedoskonałości" drewna są ciekawe i niepowtarzalne.
Ale żeby nie przesłodzić - na swoim przykładzie (jestem prozaikiem, wiersze wychodzą mi tylko bokiem), wnoszę, że forma zajmuje jak już wszystkie "przyszcze" czy poetyckie lśnienia się z siebie wyrzuci. Czyli ileś tam trzeba przerobić, żeby i forma stanowiła wyzwanie (bez pychy to mówię, bo nigdy w życiu nie nazwałabym się poetką - fuj).
Nie zasługuję więc na takie miano, ale poprawia mi ono humor i prawie wbija w dumę :D
Pozdrawiam.
Pozdrawiam
Po paru latach po prostu nie miała sobie równych.
Gnam już, papatki ;)
W klimatach trochę wierszy Porazińskiej, czy Szelburg - Zarębiny.
Wiem, że pisały dla dzieci, ale jak pisały! :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania