Grając jesienią w zielone...
ukryta w krzewach malin
barwię wciąż na różowo
odrosty zielonych myśli
mówisz... l've got you
nucąc standard Sinatry
soczystością owoców przykrywasz
nabrzmiałe krągłości muskasz
gorzkim afrodyzjakiem
tworząc z cierpkich drobinek
wzór przynależności
misternie układasz na moim czole
łapaczem snów z wonnych traw
niezmiennie zaklinamy złe moce
nie przychodzą... na szczęście
możemy bezpieczne gubić się
w gąszczu naszych dłoni
Komentarze (17)
udawałem, że pragnę słów.
U nas w R. na ogródku rosły inprodukowane z lasu maliny.
Kiedy kogoś z domowników brało przeziębienie, mama robiła wywar z ich łodyg. Tak z łodyg.
Kubanek so wypicia na gorąco przed snem. Wywar pachniał malinami, bardziej niż teraz ich owoce z marketu. Rano byłem zdrów. Jak pojechałem do córki na jej nowy dom, w oknie na balkon wisiał łapacz snów i Święty Mikołaj Fluorescencyjny,
Howgh.
niezmiennie zaklinamy złe moce
nie przychodzą... na szczęście
pod kamuflażem rąk
Dzięki za zwrócenie uwagi/zaraz poprawię🙂
Nie bardzo pasuje mi tutaj kamuflaż = wydaje mi się 'zbyt ciężki'/mimo wszystko... ale dzięki.
O tak, taki napar jest zbawiennym/sama się o tym przekonałam.
Hahaaa, 'mój łapacz' z pewnością nie jest 'indiańskim atrybutem', ale - tak na marginesie = jestem niezbyt daleką krewną Sat - Okh-a, więc rozczuliłeś mnie swoim pozdrowieniem🫠
A więc howgh.
Kobieta Z Oczami Bez Powrotu . Jak ten western z Mitchunem i Monroe Rzeka bez powrotu.
No to Howgh.
J esteś słodkim cukierkiem
E manuje od Ciebie ciepełko
S troisz żarty miny
T woje usta jak maliny
O ch jaka jesteś cudowna
K olorowa miła szykowna
...
Pozdrawiam serdecznie 5*
Miłego dnia
Hahahaaa... dziękuję za zakamuflowane uznanie.
Pozdrawiam.
Zainspirowałaś→Dostrzegam na końcu tunelu między malinami. Przez różowe odrosty myśli, prześwituje złotawo rdzawe lśnienie. Kusi bym posmakował obecność, w czasie zapachu soczystych owoców, pośród odrobinek raju, migoczących na czole, zaklętych w powab szczęścia...
No nie. Kogo tam znowu diabli niosą? Sorry! Ufo wylądowało. Chcą zagrać w zielone. Ciekawe skąd u nich takie skojarzenie? I akurat teraz:)↔Pozdrawiam🤣
Ciebie/jak zwykle... zostawiam sobie na komentarzowy smak.
"Przez różowe odrosty myśli, prześwituje złotawo rdzawe lśnienie. Kusi bym posmakował obecność, w czasie zapachu soczystych owoców, pośród odrobinek raju, migoczących na czole, zaklętych w powab szczęścia."
I jak tu dziwić się dodatkowym uderzeniom mojego lewostronnego organu/a mówią mi niektórzy, że w zaniku.
Odpowiadam😉
"Mów do mnie jeszcze... Za taka rozmową
tęskniłem lata... Każde twoje słowo
słodkie w mem sercu wywołuje dreszcze -
mów do mnie jeszcze..."
I tak/ostatnio... wyznałam Ci zatitatowaną miłość, więc jedno 'wylanie' więcej - jedno mniej = nie robi różnicy🤣🤣🤣
Skąd takie skojarzenie u zielonych - nie wiem, i już raczej nie zapytam się = byłam bardzo zajęta przydomowym chruśniakiem, bo pogoda była przepiękna jak na tę porę, a jak zobaczyłam na jesiennej odmianie maliny - pięć owoców/totalnie odpłynęłam... a jak już doszłam do siebie, to na trawie został jedynie magiczne koło po pojeździe przybyszó.🤣🤣🤣
Dzięki... i oczywiście pozdrawiam.
Takie bardzo mi znajome - to Twoje 'przejęzyczenie'... ale pewnie mi się tylko wydaje.
Może po prostu boją się nietoperzy... a jak wiadomo - najlepszą obroną jest atak.
Póki co... to mnie nie musisz się bać/ja z tych raczej dobrych kobiet jestem/do czasu hahaaa.
Zapamiętaj, że miejsca po takich wielorazowych iniekcjach... najlepiej jest potraktować zimnym okładem🤣
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania