Groza czasu ostatecznego

Pewnego letniego dnia kupił sobie Jan Potfforny, na targu staroci, dzieło teologiczne ks. Marcina Ziółkowskiego pt. „Eschatologia”. Kosztowało ono tylko pięć zł i chyba dlatego tak tanio, bo nikt nie wiedział, o czym ono jest i co to jest za nauka ta eschatologia. Ludzie teraz ogłupiani są pustym gadaniem opętanych polityków, świecidełkami z supermarketów, serialami telewizyjnymi i hipnotyzującymi reklamami. Trudno jest od tych ludzi, pędzących przez życie pełne cierpienia, czegokolwiek wymagać a tym bardziej z dziedziny refleksji nad sprawami ostatecznymi, bo eschatologia nie jest niczym innym jak wiedzą teologiczną, przez niektórych nazywana nauką, dotyczącą końca świata i zmartwychwstania.

Potfforny usiadł sobie w parku na ławce i zaczął przeglądać ową książkę. Po jakimś czasie natrafił na taki oto fragment:

„Nadejdzie więc czas, kiedy »Cheruby zagrzmią światu na skonanie«. Przeminie wówczas i rozsypie się w gruzy dotychczasowa postać ziemi, a nastąpi nowy ład we wszechświecie i nowy porządek rzeczy; na zrębie starych światów powstaną nowe niebiosa i nowa ziemia” (zob.: ks. M. Ziółkowski, „Eschatologia”, Sandomierz 1963, s. 388).

Nasz czytelnik trochę się przeraził, bo to groźnie brzmiało, ale po jakimś czasie zauważył, że sporo jest w tym dziele innych strasznych myśli i cytatów dotyczących spraw ostatecznych. Mowa jest tu o straszliwym końcu świata opisanym w Apokalipsie i zniszczeniu ziemi, o tym, że List św. Piotra wspomina też o ogniu, który zniszczy wszystko. Autor tego dzieła podkreślił, że nawet też pogańscy filozofowie i pisarze wspominali o wizji spalenia tego świata przez ogień z nieba; pisali o tym: Heraklit z Efezu, Platon, Arystoteles, Seneka, Cyceru i Owidiusz.

„Straszne to być człowiekiem i żyć na tej planecie, gdzie niebiosa potępiają, grożą żarem piekielnym i zniszczeniem przez ogień, zamiast nieborakowi, robakowi na tym padole łez, pomóc i siłą Boskiej wszechmocy go przemienić! Albo to głód, zaraza, wojny, rozpusta i zniewolenie, albo groźba spalenia świata i do tego męki piekielne w nieugaszonym ogniu, taki to smutny los człowieka!” — pomyślał sobie Potfforny i zamknął książkę. Drżąc ze strachu, wstał z ławki i poszedł do domu, bo tam czekał na niego dobry obiad, gorący, ugotowany na piecu ognistym, ale nie piekielnym!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • fanthomas 26.06.2020
    To też dobre, widać jakiś cykl to jest
  • Matt Custor 26.06.2020
    Tak to cykl. "Przypadki z życia Jana Potffornego".
    Pozdrawiam!
    MC

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania