Stan PLa i jego odczucia rozpoznaję jako kiedyś moje własne. Niestety, nie ma wiersza (dobrego) bez utoczenia krwi. Można się bawić słowem (jak tu) i lawirować. Wychodzi inteligentna poezja, owszem. Ale nikim nie poszarpie. Nikogo nie ubodzie. Po chwili zostają tylko brzęczące słowa.
Zatem drogi Podmiocie, zakasaj rękawy i tnij – do krwi.
:) Czasem bawię się słowem- niekiedy tną, a innym razem ckliwie chlipią. Zawsze zostawiają pewien niedosyt i wątpliwości, czy jest sens nimi się dzielić. Stąd też to wierszydło- mocno niedoskonałe, ale szczere :)
Dziękuję serdecznie za komentarz...i bardzo ciekawą rozmowę z Abbie Faria- z przyjemnością Was czytałam :)
Najlepiej napisać coś autentycznego. O bólu, tęsknocie, złości, frustracji, żalu, nienawiści, doznanej krzywdzie, o niespełnionej miłości, goryczy, rozczarowaniu, smutku, bezsilności , strachu, bezradności, zagubieniu - słowem o emocjach, które towarzyszą człowiekowi, gdy jest nieszczęśliwy. Wiersze radosne też są piękne, ale wzbudzają śmiech i politowanie.
Wybacz, Abbie, że się tak brzydko między wódkę a zakąskę...
Wiersze radosne, to po prostu wyższa szkoła jazdy. To znacznie trudniejsze niż machnąć smutasa (mówię jako autorka smutasów).:D
Tjeri Może tak jest, że chowamy się ze szczęściem, aby nikt nam go nie zabrał. Nie chwalimy się w obawie przed zazdrosnymi oczami. A nieszczęście rozgłaszamy, bo nas boli. Wykrzyczeć ból, uzewnętrznić i trochę nam lepiej na sercu... To nie reguła, bo ludzie są różni i chwalą się szczęściem, dopóki nie dostaną od życia nauczki, że nie warto...
Abbie Faria to akurat polska cecha (nie tylko, bo oprócz Słowian także Finowie) mają taki styl.
W wierszach jednak, to głównie kwestia umiejętności, a raczej ich braku. ;)
Tjeri Mało słońca, zimno, bardzo trudne języki - aglutynacyjne. Ale jeśli posiadasz jakąś profesję typu dentysta, ginekolog czy pediatra... to na pewno przyjmą Cię z otwartymi ramionami - jak Joela Fleischmana w Cicely :)
Abbie Faria
Mało słońca – nikt nie lubi, choć ja znoszę lepiej niż inni. Zimno – wolę niż gorąco. Reszta mniej istotna, bo jedynie turystycznie bym pobyła. Kocham moje miejsce zamieszkania, i o ile nie dorżnie mnie nju ład (jako przedsiębiorcy), to nie zamierzam się nigdzie ruszać. Jak będzie ciężko, to zrobię, co mi najłatwiej – Czechy.
Tjeri Ten młody Indianin znał kultowe filmy lat 50, 60. Chris o poranku miał fajne teksty o literaturze i filozofii, szczególnie o Jungu. Dzisiaj już takich filmów nie ma. Chociaż można się przyczepić ( przez niektórych), że był dość obrazoburczy - szczególnie scena Ostatniej Wieczerzy, ale nie ma idealnych dzieł. No i Fleischman, potomek polskich Żydów, chyba z Krakowa. Typowy mieszczuch i do tego neurotyk. Bez niego serial upadł ( nowy lekarz nie przyciągnął widowni).
Abbie Faria to ostatnia dygresyjka:D.
Uwielbiałam Chrisa i Maggie. Siostra – Fleischmana. Ten Indianin to był Ed. Ale jeszcze lepszy był ten starszy – Ten Który Czeka :D. Nie miał wiele kwestii, ale nie dał się zapomnieć. Chyba sobie zapodam na wieczór :D.
Dobranoc :)
Tjeri Przepraszam, że Cię poprawiam ale Maggie to nie była jego siostra, tylko przyjaciółka i przez pewien czas dziewczyna. Ale ona zabijała wszystkich swoich facetów ściągając na nich pecha, więc Fleischman się wystraszył, bo chciał żyć. Dobranoc :)
W moim wierszowaniu jest to wszystko, o czym piszesz.A piszę emocjami i przecież jest ich ogromna paleta. Nie wstydzę się własnych słabości, niedoskonałości- czasem potrafię się z nich publicznie śmiać...:) A nade wszystko mam dystans do mojej pisaniny i wiem, że pozostawia wiele do życzenia. Co nie wpływa na fakt, że po prostu lubię to robić :)
Dziękuję za obecność, komentarz i miłe chwile spędzone na czytaniu Twojej wczorajszej rozmowy z Tjeri :)
Mam nadzieję, że to się kiedyś powtórzy :))
dygresja Dziękuję :) . Nie wiem, czy się powtórzy :). Pisanie jest jak mowa. Może zawierać piękno, ale może wyrażać smutek, który gnieździ się w sercu. Może słowa sprawią, że świat wyda się piękniejszy lub takim się stanie naprawdę : ) Pozdrawiam :)
Miserowl. Proszę Cię... A swoją drogą dziwne takie pojawienie się Maurusa, Lawrence i Kitten oraz onthesistersmug w jednym momencie. Zgodnie z brzytwą Ockhama ... nie należy mnożyć bytów - aniołów na czubku szpilki.
co mam napisać
żeby nikt nie wyciągnął fałszywych wniosków
jak królika z kapelusza
czym mam okrasić czcze słowa
by nie przyprawiały o mdłości
(słodycz jest mniej strawna od goryczy piołunu)
Myślę sobie nad tym fragmentem Twojego wiersza i uważam, że źle sformułowane są w nim te dwa pytania. Jeśli chodzi o poezję, takich pytań nie powinno nawet być.
1. Nie powinno się pytać: "co napisać". Powinno się wiedzieć, co. I wtedy powinno się pytać: "Jak napisać".
"Jak napisać, żeby nikt nie wyciągnął fałszywych wniosków".
Myślę, że jak już się wie, CO chce się napisać, i jak się już napisze, to wtedy trzeba czytać wiele razy i sprawdzać, JAK się napisało. Można napisać tak, żeby wniosków było wiele, albo - tylko jeden. J. polski jest bogaty, sprzyja precyzyjnemu ujęciu słowami różnych spraw, daje możliwość wykluczenia "wyciągania królika z kapelusza".
2. "Czym mam okrasić czcze słowa"? A po co je okraszać? Lepiej zadbać, aby nie były czcze. Nie będą czcze - nie będą potrzebowały okrasy.
"Czcze słowa" nie są ani słodkie, ani gorzkie. Nic w nich z miodu, ani nic w nich z piołunu.
Są puste.
Otworzyłaś mi oczy na ewidentne błędy w moim toku rozumowania- a raczej jego braku :)) Popłynęłam emocjonalnie, jak to ja, a logikę diabli wzięli :) Cenna lekcja, z której postaram się wyciągnąć wnioski i bardzo za to dziękuję.
Pozdrawiam z uśmiechem :)
Komentarze (32)
W moim pisaniu nie ma wyrachowania. Kieruję się emocjami, nie zawsze z zadowalającym skutkiem...:)
Dziękuję za obecność i pozostawiony ślad.
Zatem drogi Podmiocie, zakasaj rękawy i tnij – do krwi.
:) Czasem bawię się słowem- niekiedy tną, a innym razem ckliwie chlipią. Zawsze zostawiają pewien niedosyt i wątpliwości, czy jest sens nimi się dzielić. Stąd też to wierszydło- mocno niedoskonałe, ale szczere :)
Dziękuję serdecznie za komentarz...i bardzo ciekawą rozmowę z Abbie Faria- z przyjemnością Was czytałam :)
Wiersze radosne, to po prostu wyższa szkoła jazdy. To znacznie trudniejsze niż machnąć smutasa (mówię jako autorka smutasów).:D
W wierszach jednak, to głównie kwestia umiejętności, a raczej ich braku. ;)
Mało słońca – nikt nie lubi, choć ja znoszę lepiej niż inni. Zimno – wolę niż gorąco. Reszta mniej istotna, bo jedynie turystycznie bym pobyła. Kocham moje miejsce zamieszkania, i o ile nie dorżnie mnie nju ład (jako przedsiębiorcy), to nie zamierzam się nigdzie ruszać. Jak będzie ciężko, to zrobię, co mi najłatwiej – Czechy.
Uwielbiałam Chrisa i Maggie. Siostra – Fleischmana. Ten Indianin to był Ed. Ale jeszcze lepszy był ten starszy – Ten Który Czeka :D. Nie miał wiele kwestii, ale nie dał się zapomnieć. Chyba sobie zapodam na wieczór :D.
Dobranoc :)
Tam jest myślnik, który okazał się złym skrótem myślowym. Chodziło mi o to, że moja siostra lubiła doktorka. A ja Chrisa :)
:)))
Dygresja nie tylko wybacza, ale i dziękuje. A za co, to napisze niebawem :)
Tym milej będzie pogadać z człowiekiem...;)
Strach jest rzeczą ludzką...:) Przyznanie się do niego to jeszcze wyższy poziom. Ale, bez obawy- to tylko taka dygresja :)
W moim wierszowaniu jest to wszystko, o czym piszesz.A piszę emocjami i przecież jest ich ogromna paleta. Nie wstydzę się własnych słabości, niedoskonałości- czasem potrafię się z nich publicznie śmiać...:) A nade wszystko mam dystans do mojej pisaniny i wiem, że pozostawia wiele do życzenia. Co nie wpływa na fakt, że po prostu lubię to robić :)
Dziękuję za obecność, komentarz i miłe chwile spędzone na czytaniu Twojej wczorajszej rozmowy z Tjeri :)
Mam nadzieję, że to się kiedyś powtórzy :))
Dużo bytów - dużo świadomości :)
żeby nikt nie wyciągnął fałszywych wniosków
jak królika z kapelusza
czym mam okrasić czcze słowa
by nie przyprawiały o mdłości
(słodycz jest mniej strawna od goryczy piołunu)
Myślę sobie nad tym fragmentem Twojego wiersza i uważam, że źle sformułowane są w nim te dwa pytania. Jeśli chodzi o poezję, takich pytań nie powinno nawet być.
1. Nie powinno się pytać: "co napisać". Powinno się wiedzieć, co. I wtedy powinno się pytać: "Jak napisać".
"Jak napisać, żeby nikt nie wyciągnął fałszywych wniosków".
Myślę, że jak już się wie, CO chce się napisać, i jak się już napisze, to wtedy trzeba czytać wiele razy i sprawdzać, JAK się napisało. Można napisać tak, żeby wniosków było wiele, albo - tylko jeden. J. polski jest bogaty, sprzyja precyzyjnemu ujęciu słowami różnych spraw, daje możliwość wykluczenia "wyciągania królika z kapelusza".
2. "Czym mam okrasić czcze słowa"? A po co je okraszać? Lepiej zadbać, aby nie były czcze. Nie będą czcze - nie będą potrzebowały okrasy.
"Czcze słowa" nie są ani słodkie, ani gorzkie. Nic w nich z miodu, ani nic w nich z piołunu.
Są puste.
I wtedy nie ma poezji.
Otworzyłaś mi oczy na ewidentne błędy w moim toku rozumowania- a raczej jego braku :)) Popłynęłam emocjonalnie, jak to ja, a logikę diabli wzięli :) Cenna lekcja, z której postaram się wyciągnąć wnioski i bardzo za to dziękuję.
Pozdrawiam z uśmiechem :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania