Grzech aniołów

Oskar milczał, wpatrując się w Klaudię niczym... tak, pomyślała, niczym zbity pies. Był przerażony i roztrzęsiony. W końcu uniósł rękę, chwycił za kosmyk jej długich włosów i pozwolił mu prześliznąć się powoli pomiędzy palcami.

- Ja naprawdę bardzo cię kocham, Klaudio - powiedział cichym głosem. - Tyś jest obrazem, który w sobie noszę.

Nie zrozumiała, co miał na myśli.

- Co takiego?

- Muzyka - odparł. - To ta muzyka.

- To jest zdanie z muzyki, której słuchałeś? - Była zmieszana i bezsilna. - Tyś jest obrazem, który w sobie noszę. Co to znaczy?

Nie odpowiedział; odwrócił się i wyszedł z pokoju. Słyszała odgłosy kroków na schodach, potem drzwi do jego pokoju na górze głośno się zatrzasnęły.

Klaudia potrzebowała pięciu minut, by dojść do siebie, zanim poszła do swego pokoju i położyła do łóżka.

Jednak do rana nie zmrużyła oka.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania