Grzegorz

Szedł Grzegorz, znaczy dla ziomali Grzechu,

Nad rzeką Wartą bulwarem w Poznaniu,

Szedł wolnym krokiem, lekko, bez pośpiechu

Całkowicie skupił się na podziwianiu.

Niby krajobraz podziwiał i domy,

Zielone drzewa i kręte uliczki,

Lecz tak naprawdę swym wzrokiem łakomym

I bystrym patrzył na mini spódniczki.

Tak się zapatrzył na pewną dziewczynę,

Co w swej spódniczce wyglądała ładnie,

Że wprost ku Warcie, robiąc głupią minę,

Szedł nie zważywszy, że do rzeki wpadnie.

Stopy mu prawie lizał język fali,

A on się cieszył w duchu, że ma farta,

Bo wzrok nacieszył! Nagle ktoś z ziomali

Chcąc ostrzec kumpla wrzasnął: „Grzechu, warta!!!!”

Grzegorz w uśmiechu zęby swe wyszczerza,

„Sie wie, że grzechu warta!” – odpowiada,

A potem dyla daje i z nabrzeża,

Z dzikim okrzykiem wprost do Warty wpada!

Jaki jest morał tej mokrej historii?

Taki to właśnie: w wielu sytuacjach,

Na dworze, w domu, w bólu, w euforii,

Niezwykle ważna bywa intonacja!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Zenza dwa lata temu
    Uśmiałem się serdecznie. Ale ten tekścik to Ci chyba na główną nie wszedł, a szkoda, bo jest boski.
  • Guldog dwa lata temu
    tak, nie wszedł, ale co tam. Stwierdziłem, że nie będę się bawił w matematykę i liczył kiedy wrzucać.
  • Zenza dwa lata temu
    Dodałem Cię do obserwowanych, żeby kontrolować to szaleństwo :)
  • Guldog dwa lata temu
    Zenza dzięki, obiecuję bardzo się starać. Prócz czterech tomów opowiadań o babojagu, to, co teraz leci pochodzi z pierwszego pod tytułem "Ostatni babojag I - Na tropach antyklątwy", mam jeszcze powieść z gatunku, który nazwałem humorror. Wampiry na wesoło, ale to może kiedyś, jeśli pobędę tu dłużej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania