Gwiazdy i dziury
Po przebudzeniu zobaczyłem gwiazdy. Unosiły się nad moim łóżkiem. Chwyciłem jedną, ale była tak gorąca, że tylko syknąłem z bólu.
Za oknem wciąż panowała noc, za to w pokoju miałem jasno niczym w dzień. Tyle gwiazd zleciało się do mojego domu.
Cóż miałem robić, poza obserwacją niezwykłego zjawiska?
Problemy pojawiły się bardzo szybko – gwiazdy zaczęły rosnąć, a ja nie miałem pojęcia jak się ich pozbyć. Zdawałem sobie sprawę, że jeszcze chwila i podpalą mi mieszkanie. Otworzyłem okno i próbowałem jakoś je wyrzucić na zewnątrz, ale nawet żelazny pogrzebacz, którym straszyłem sąsiadów nie wytrwał w starciu z żarem. Ktoś, kto prosił o gwiazdkę z nieba, nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji takiego życzenia. To na pewno był sąsiad, a ja oberwałem rykoszetem.
Zadzwoniłem po straż pożarną, ale oni stanowczo stwierdzili, że dopóki się nie pali, nie przyjadą. Gwiazdy natomiast rosły jak na drożdżach. Zauważyłem nawet, że zaczęły wokół nich krążyć miniaturowe planety. A może to był tylko kurz?
Postanowiłem zastosować broń ostateczną i ugasić ogień wodą. Lepsze już zalanie mieszkania, niż podpalenie. Uzbrojony w szlaucha, skierowałem strumień wody wprost na gwiazdy. Miałem nadzieję, że to ugasi żar w ich sercach.
Sytuacja stała się nieoczekiwanie jeszcze gorsza. Gwiazdy zasyczały rozgniewane i zamiast zniknąć zmieniły się w czarne dziury. Zaczęły pochłaniać stopniowo cały mój dom. Wszystkie przedmioty znikały wciągane w mroczną pustkę. W końcu wchłonęły siebie nawzajem i zamieniły w jedną ogromną czarną dziurę.
Musiałem zostawić cały dobytek i ratować się ucieczką. Niech teraz reszta świata zacznie się martwić.
Komentarze (5)
Dla mnie mocne cztery.
Pozdrawiam.
5.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania