Gwiazdy tańczą na płodzie
P: Witamy państwa w nowym show „Gwiazdy tańczą na płodzie”. Niestety nie udało mi się zaprosić żadnych znanych gwiazd, Alfa Centauri i Syriusz od razu odmówiły, reszta pewnie będzie się wahać przez kolejne kilkaset milionów lat, a nawet nasze Słońce stwierdziło, że ma za daleko i mu się nie chce. Z tej przyczyny musieliśmy zaprosić zwyczajnych ludzi, którzy niczym się nie wyróżniają. Może przedstawcie się najpierw. Po kolei. Pan w żółtym swetrze najpierw.
R: Nazywam się Rudolf i kolekcjonuję znaczki. Czasem dostaję halucynacji, w czasie których wydaje mi się, że jestem bykiem, którego rodzicami są budyń i wata cukrowa.
M: Ja nazywam się Michalina i lubię robić sobie dobrze rogiem jednorożca.
P: A skąd u pani jednorożce?
M: Mój dziadek je hoduje. Wystarczy połączyć gówno konia ze spirytusem, a następnego dnia po łące biegają cudowne jednorożce.
A: A ja mam na imię Alfons i jestem najnormalniejszym ze wszystkich tu obecnych. Po prostu nie myłem się od dwóch miesięcy i zaczynam śmierdzieć. Pewnie dlatego zostałem zaproszony.
P: No nie podskakuj tak ze szczęścia, ty pajacu, bo jeszcze rozpierdolisz sobie głowę o sufit. Akurat czuję ten smród nawet przez szybę. A nie, jednak to moja wina, bo się zesrałem.
(śmiech publiczności)
P: No dobrze, skoro już tak dobrze się poznaliśmy to może najpierw ten idiota… znaczy się Rudolf pierwszy przystąpi do akcji.
R: Co mam robić?
P: Mój asystent Igor zaraz wniesie płody, po których będą państwo się ślizgać. Znaczy tańczyć.
I: Nie ma ich.
P: Co takiego?
I: Chyba je ukradli ci kanibale z naprzeciwka.
P: No i co teraz? Show must go on, jak mawiał Einstein.
I: To może udamy, że nic się nie stało i przerobimy nasz program na „Tańczących niedorozwojów”?
P: No dobra, ale do tego potrzebujemy tylko dwóch uczestników.
R: Panie i dziwki przodem.
(Rudolf popycha Michalinę w przepaść pełną krokodyli. Michalina spada, zabijając jednego krokodyla na miejscu, a drugiego poważnie raniąc. Jej samej nic nie jest)
P: No to mamy dwóch uczestników, ale gówno z tego, bo do show potrzebujemy kobiety i mężczyzny.
(Prowadzący uruchamia zapadnię i zarówno Rudolf jak i Alfons znikają ze sceny)
P: I tak nam się czas na program skończył, bo teraz czas na półgodzinne reklamy serków homogenizowanych. Baj!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania