Hamatora: świat kolorach - rozdział 1

{opowiadanie będzie na podstawie anime "Hamatora" i "Re: Hamatora" zachęcam was do oglądania :3}

Obudził mnie dźwięk budzika.

Leniwie podniosłam się z miękkiego materaca przykrytego błękitną kołdrą, rzucając z siebie niechętnie ciepły różowo-zielony koc po czym wyłączyłam wkurzające urządzenie i pomaszerowałam żółwim tempie do łazienki.

Podchodząc do umywalki sięgnęłam do kubka stojącego obok na parapecie, z niego wyjęłam swoją szczoteczkę do zębów.

Myjąc zęby spojrzałam się w prostokątne lustro, które wisiało nad umywalką.

Moje ciemno kasztanowe włosy przypominały wielkie ptasie gniazdo, że o dziwo ptaki jeszcze na nim nie zasiadły a pod szaro niebieskimi oczami były mało widoczne cienie.

Po ostatniej udanej akcji z Heart i Jacka wszyscy z Alfa Centauri świętowali do rana w barze Rocka "Pod Sową".

Ale jak to zawsze my musiało się coś zniszczyć, tym razem o dziwo to było krzesło, które mając swoje lata {dlaczego Rock jeszcze nie kupił nowych mebli?} pod ciężarem Red'a, który gdy tylko stanął na nim, za przeproszeniem rozpieprzyło.

Na szczęście za te krzesło Rock nie był zły, powiedział że przyszłym tygodniu skoczy do sklepu kupił parę rzeczy do baru, a my mu w tym pomożemy.

Po umyciu zębów wzięłam szybki letni prysznic, wychodząc po 20 minutach z łazienki zmierzałam do swojej niewielkiej kuchni.

Może nie wyglądała ona na cudo ale przynajmniej była wyposażona w urządzenia takie jak: lodówka, mikrofalówka i kilka szafek.

Dobrze że Red oraz Rock wykazali się wyrozumiałością i dali mi parę pieniędzy bym kupiła te mieszkanie, do tego Rock pozwolił mi popracować u niego w celu spłacenia u niego długu.

Co do czynszu muszę zapłacić dopiero za 2 miesiące, więc raczej na swoje damskie potrzeby jakie są nimi ciuchy na razie se nie pozwolę.

Wchodząc do kuchni pierwsze co zrobiłam to wyjęłam z górnej szafki zieloną miskę będąca gdzieś wśród innych naczyń, następnie podchodząc do lodówki wyjęłam karton mleka jeszcze z dobrym terminem.

Wsypując do miski czekoladowe płatki i polewając je mlekiem przeniosłam się natychmiastowo do salonu.

Salon był niewielki, mógł zmienić około 6-7 osób lub mniej.

Jedynie co tu mogło być to: kanapa, 2 fotele, stoliczek po środku, telewizor, pułki z książkami i oczywiście wejście na balkon, z którego widać połowę miasta.

Siadając wygodnie na beżowej kanapie sięgnęłam po pilota, będącego na stoliczku.

Jednym kliknięciem urządzenie wyłączyło się na wiadomościach, postanowiłam zostawić na tym bo raczej innych ciekawych rzeczy nie było w tym tygodniu.

Telewizji ukazała się jakaś kobieta stojąca na tle jakiegoś budynku mieszkaniowego.

- dzisiaj rano o godzinie 6:00 znaleziono w mieszkaniu martwą kobietę. Najprawdopodobniej kobieta jest właścicielką mieszkania, przyczyną śmierci jak policja mówi jest uszkodzenie mózgu wyniku nastała natychmiastowa śmierć. Pierwszym podejrzanym jest chłopak dziewczyny, z którą się pokłócił noc przed śmiercią. Ale czy to był zwykły wypadek? O tym dowiemy się następnych wiadomościach, a teraz czas na pogodę -

Nagle usłyszałam dzwonek telefonie, odstawiając swoje śniadanie na stole wstałam z kanapy i ruszyłam do swojego pokoju.

Wchodząc do niego podeszłam od razu do biurka, na którym leżał mój telefon wyświetlając imieniem osoby dzwoniącej do mnie.

To był Red. Biorąc urządzenie komunikacji do ręki przesunęłam palcem ikonę "odbierz", po czym przyłożyłam do ucha.

- Tak słucham? - spytałam.

- Dzień dobry Star, przeszkadzam? - odezwał się głos "szefa", jak zawsze pełen pozytywnej energii.

- nie przeszkadzasz. Coś się stało że dzwonisz do mnie? - oparłam się jedną ręką o biurko trzymając nadal przy uchu komórkę.

- cóż.... właśnie dostaliśmy pewne zlecenie. Ale jak widzisz ja i Kuro jesteśmy zajęci, a Heart oraz Jack mają wolne więc.... - zaczął niepewnie.

- Jasne zajmę się tym, jakie to zadanie masz dla mnie? - przerwałam mu wiedząc że Heart zapewne znów zaciągnęła Jack'a na zakupy, biedaczek znów będzie skazany na gorąc jak i noszenie toreb z babskimi ciuchami.

- Już, już. Pewien chłopak poprosił nas byśmy zbadali sprawę śmierci jego dziewczyny, która miał miejsce w ich mieszkaniu. Powiedział nam też że policja podejrzewa go o zabicie swojej dziewczyny..... -

- I chce byśmy znaleźli prawdziwego sprawce, by oczyścić go z zarzutów oraz znaleźć prawdziwego morderce - dokończyłam wypowiedź Red'a.

- Czytasz mi w myślach, to do zobaczenia w barze za godzinę. Ciao -

- Pa - po czym odłożyłam komórkę.

Trudno było tego nie zgadnąć, ale przynajmniej dzisiaj nie będę się nudzić.

To pierwszy raz kiedy będę robiła samodzielnie misje, czasami wybierałam się z Kuro czy też z Heart lub z kimś innym ale mówi się trudno.

Podchodząc do szafy wyjęłam różową neonową bokserkę niezbyt dużym dekoltem, czarno-białą bluzę pandę z kapturem, na której były uszka, jasne dżinsowe spodenki z paskiem, podkolanówki i niebieskie tenisówki.

Włosy tradycyjnie spięłam w kok, do tego na szyje założyłam swoje ulubione białe słuchawki z niebieską gwiazdą.

Wychodząc z mieszkania ruszyłam na miasto, dzisiaj słońce tak mocno grzało że powoli zaczęłam żałować wzięcia zlecenia.

Idąc przechodziłam obok ludzi, omijałam kawiarenki wypełnione po brzegi ludźmi chcącymi zaspokoić swe pragnienia zimnymi napojami czy też deserami.

Po drodze kupiłam sobie cytrynowo-miętowe lody, inaczej padłabym z gorąca niż dotarłabym do baru Rocka.

Przyłożyłam gałki lodów do swoich ust, wystawiając język przejechałam po nich.

Czując ten chłodny smak cytryny i mięty czułam się jak siódmym niebie, chwilowo mogłam ochłodzić swe ciało.

Szłam tak przez jakiś czas, dopóki...

- Na pomoc!! ukradł mi torebkę!!! - krzyknęła starsza pani.

Podnosząc wzrok widziałam uciekającego mężczyznę trzymającego w ręku czerwoną torebkę, chciał jak najszybciej uciec by nikt go nie złapał.

Rzucając do kosza niedojedzone lody natychmiast ruszyłam za nim, okradanie ludzi w biały dzień jest hańbą dla kraju!!!

Omijając ludzi starałam się jak najszybciej dobiec do mężczyzny, szkoda tylko że nigdzie nie było żadnego sklepu choćby z najdrobniejszymi neonowymi napisami.

Ale nie zostawię tak po prostu! Nie pozwolę by temu złodziejowi uszło na sucho!

Nagle coś poczułam, coś jakby w 1 sekundzie mnie ominęło bardzo szybkiego, szybszego od samochodu.

Po chwili owy złodziej leżał ogłuszony na ziemi, nad nim stał wysoki brunet trzymający skradzioną torebkę kobiety.

Chłopak miał około 17 lat, miał gdzieś 178 cm a ubrany był w granatową bluzkę, na którą nałożona była czarno-żółta kamizelka, czarne długie spodnie i czerwone adidasy.

Jego szyje ozdabiały zielono-czarne słuchawki.

Stałam jak wyryta, nie wiedziałam kiedy on się tam znalazł, a dokładniej jak.

Po chwili się do mnie odwrócił, mogłam dopiero teraz zobaczyć jego twarz.

Miał niebieskie lekko wąskie oczy, na twarzy miał 3 plastry z czego 2 były na obu stronach policzków, a trzeci na jego nosie.

Uśmiechnął się, zaczął iść w moją stronę, a ja jak głupia stałam i patrzyłam na niego.

- Przepraszam że zabrałem ci okazje złapania tego złodzieja. Czy mogłabyś zanieść to tej starszej pani? - spytał niepewnie drapiąc się tył głowy.

Nic nie mówiąc tylko siknęłam głową, nadal nie odrywałam od niego wzroku.

- Dzięki, narka - dając do moich rąk torebkę, jak gdyby nic odszedł sobie.

Zamiast cokolwiek powiedzieć tylko stałam i patrzyłam jak odchodzi, gdy tylko zniknął z mojego pola widzenia natychmiast zrozumiałam co właśnie się stało.

- "że co proszę?!?! przeprosił za zabranie mi okazji złapania tego mężczyznę?! A ja jak ostatnia kretynka patrzyłam się na niego jak na wystawę w muzeum!!!" - załamana własną osobą poszłam oddać starszej pani jej skradzioną własność.

Po kilkusetnych podziękowaniach i namowach na obiad co zawsze kończyło się na moich odmowach wreszcie dotarłam przed bar "Pod Sową".

Podchodząc do drzwi złapałam za metalową klamkę i przekręcając, usłyszałam ciche kliknięcie co sugerowało otwarcie drzwi.

- Dzień dobry - weszłam do środka.

Wnętrze baru było przytulne, zawsze można się tu czuć jak we własnym domu.

Nie był zbyt unowocześniony, ale zawsze nocą był spory tłum ludzi, którzy nie tylko przychodzili się bawić.

Bardziej kochali napoje Rocka, nigdy ich nie próbowałam bo jak sam mi mówił jestem niepełnoletnia. Mówi się trudno i tak nie przepadam za wszelakimi rodzajami alkoholu.

Jak każdy dzień przy barku był owy wymieniony właściciel, wysoki 39 letni mężczyzna z tatuażami na rękach właśnie czyścił jeden ze swoich kieliszków.

Rozglądając się szukałam wzrokiem Red'a, ale o dziwo nie było po nim śladu a zawsze czekał w umówionym miejscu.

- Rock, widziałeś gdzieś Red'a? miał tu być - zwróciłam się do właściciela.

- Musiał wyjść pilnej sprawie z Kuro, prosił bym ci przekazał informacje - oznajmił wyciągając zza lady kartkę papieru ze wszystkimi informacjami.

- rozumiem - Wzdychając podeszłam do lady barku, odbierając zlecenie usiadłam gdzieś przy stoliku tuż obok okna.

Uważnie wszystko czytałam, nieżyjąca kobieta miała na imię Aya i pracowała jako kelnerka niedużej restauracji ale z dziwnych powodów zwolniła się.

Nawet jej chłopak nie wiedział nic o tym, dowiedział się dopiero od jej przyjaciółki w dniu jej śmierci.

Do tego co jeszcze dodał to jej przyjaciółka dziwne się zachowywała gdy tylko rozmawiali o Ayii, raz gdy spytał dlaczego ona się zwolniła to powiedziała tylko "po prostu tak i tyle" nic więcej na ten temat nie mówiła.

Coś mi tu nie pasowało, miałam dziwne przeczucie że przyjaciółka Ayii wie więcej niż można przypuścić.

Postanowiłam że dzisiaj popołudniu złożę jej wizytę i wyciągnę z niej każdą możliwą informację.

 

/// godz 16:20 u Nice'a i Murasaki'ego ///

Siedzieli w samochodzie.

Murasaki z oszczędzonych pieniędzy postanowił sobie kupić nowy samochód, wybrał sobie czarne bmw.

Wraz z Nice'em siedzieli w nim i czekali.

Dostali zlecenie od kobiety imieniem Sana, by chronili ją bo ktoś podobno czyha na jej życie i boi się że zostanie zabita jak jej przyjaciółka.

Oczywiście Nice zgodził się bez wahania, a jego partner z przymusu, ale skoro nie miał nic innego do roboty to raczej zbytniego wyboru nie miał.

Panowała cisza, trwała tak odkąd tu siedzą. A jedynie co ją przerywało to stukanie palcami o drzwi samochodu przez bruneta.

Lawendowłosy starał się to ignorować, lecz po tych 15 minutach po prostu nie wytrzymał.

- Jak się nudzisz idź do domu, te dźwięki jakie wydajesz zaczynają mnie wkurzać - mruknął poirytowany patrząc na partnera.

- Nie moja wina że nic się nie dzieje - powiedział opierając podbródek na dłoni.

- Mogłeś wziąć lepszą robotę i do tego lepiej płatną, inaczej znów nie spłacisz czynszu za mieszkanie -

- Przecież ta kobieta potrzebowała pomocy, zabili jej przyjaciółkę i zapewne teraz chcą ją dorwać -

- Jakoś mnie ta zabawa w ochroniarza niezbyt mnie... -

- Czekaj... Patrz - przerwał mu brunet wskazując kierunku domu gdzie mieszka ich klientka.

Patrząc we wskazany kierunek widzieli jakąś dziewczynę, która została natychmiastowo wpuszczona do środka przez klientkę.

Z tego co wiedzieli, kobieta się nikogo nie spodziewała a to znaczyło że ta dziewczyna musi być najprawdopodobniej zamieszana w morderstwo.

- Musimy uważać Nice, nie wiemy nic o tej dziewczynie oraz nie jesteśmy pewni czy to rzeczywiście ona - powiedział Murasaki gdy tylko wyszli z samochodu.

- Jasne - po czym oboje ruszyli w kierunku domu.

Po cichu podchodząc zajęli pozycje, Murasaki zajął okno a Nice drzwi wejściowe.

Czekali na odpowiedni moment, by wkroczyć do akcji.

 

//// U Star ////

Kobieta wpuszczając mnie weszłam do środka.

Dom był ładnie urządzony, nawet się zdziwiłam czemu ona mieszka sama w tak dużym pięknym domu.

Zaprowadziła mnie ona do elegancko urządzonego salonu, na pułkach stały zdjęcia z przyjaciółką zamordowanej i jej chłopaka obramowane w różnokolorowe ramki.

Dziwne było to że na żadnych z nich nie było ofiary, a podobno były najlepszymi przyjaciółkami.

- może usiądziesz? - spytała mnie wskazując na biały skórzany fotel.

- raczej postoje - odpowiedziałam.

Kobieta sama usiadła na kanapie, była 37 letnią atrakcyjną kobietą o krótkich rudych włosach i zielonych oczach.

Usta miała pomalowane czerwoną szminką, ubrana była w białą elegancką koszulę, czarną spódnicę sięgającą do ud, rajstopy z kwiecistymi wzorami i szpilki na wysokim obcasie.

- wiem po co pani tu przyszła, chodzi o moją przyjaciółkę Aye prawda? - spytała smutnym głosem.

- Tak. Nasze biuro chce zbadać przyczynę śmierci pani przyjaciółki, w tym celu przyszłam zadać parę pytań - mówiąc spojrzałam na nią.

Widziałam dobrze że jej smutny wyraz twarzy był wymuszony, wcale jej nie było przykro śmierci zamordowanej ale postanowiłam ciągnąć jej grę.

- Aya i ja byłysmy najlepszymi przyjaciółkami. Zawsze wszystko robiłyśmy razem, nawet pracowałyśmy w tej samej restauracji by móc się utrzymać. Gdy tylko dowiedziałam się że umarła, wiedziałam że to nie był przypadek - załkała zakrywając dłonią twarz.

- Z tego co słyszałam pani przyjaciółka odeszła z pewnych powodów z pracy. Wie pani może dlaczego? -

- Z tego co wiem odeszła z pracy z powodu naszego szefa, powiedziała mi raz że ją molestuje podczas jej przerwy albo zatrzymuje ją na dłuższe godziny by być z nią sam na sam - opowiadając wzięła do ręki chusteczkę.

- "kłamie" Więc dlaczego nie zgłosiła tego na policję? Albo swojemu chłopakowi? - zadałam kolejne pytanie.

- Aya jest osobą, która nie lubi nikomu mówić o swoich problemach. Chciała to sama rozwiązać, ale wyszło że musiała zwolnić się z pracy -

- Więc chce pani przez to powiedzieć że podejrzewa szefa o zabicie pani przyjaciółki? -

- Tak, nie mógł znieść tego że Aya się zwolniła i zapewne to on wszedł do jej mieszkania by ją zabić - powiedziała jeszcze bardziej łkając.

- Rozumiem... więc zadam jeszcze jedno pytanie -

- tak? - spojrzała na mnie, jej wzrok znaczył że wolałaby żebym już wyszła i to jak najszybciej.

- Dlaczego pani nie powiedziała jej chłopakowi o problemach jego dziewczyny? - na te pytanie kobieta zamilkła.

Wyczułam od razu że coś jest nie tak, ta kobieta po prostu kłamie by odciągnąć od siebie podejrzenia.

- Zapewne nie powiedziała mu pani tego bo tak naprawdę pani szef nigdy nie molestował Ayi, czyż nie? - szydło wyszło z worka.

- To pani zapewne poszła wtedy do mieszkania pani przyjaciółki i zabiła ją, pozostaje tylko pytanie dlaczego - spojrzałam na nią.

Nagle kobieta zaczęła się śmiać, ukazała swoje prawdziwe oblicze.

- Dlaczego pytasz.... - kobieta wstając od kanapy podeszła do komody.

Z niej wyciągnęła nóż, jakby był specjalnie przygotowany by właśnie w tym momencie go użyć.

- odkąd ta parszywa baba zaczęła ze mną pracować szef nom stop ją chwalił, jaka to uczciwa pracownica, pomocna, nawet chciał dać jej posadę jako jego prawa ręka ale ja na to zasłużyłam! Najgorsze jest to że zaraz po dostaniu awansu zwolniła się, a zamiast dać mi swoje miejsce dała komuś innemu! Do tego odebrała mi go... odebrała mi ukochanego! Ona sobie na to zasłużyła! A teraz... a teraz spotkasz się z nią piekle! - uśmiechając się niczym psychopatka zaczęła się ranić w ramię.

Kobieta krzyczała, krzyczała by ktoś jej pomógł, że morderczyni jest w jej domu.

Nim chciałam zareagować, powstrzymać ją za nim zrobi se krzywdę, nagle do środka weszła niespodziewanie 2 osób.

W tym ten chłopak, którego spotkałam dziś rano jak złapał złodzieja.

- Ratujcie mnie! ona chciała mnie zabić! To ona zabiła Aye! - krzyczała udając "niewinną ofiarę".

- Nice zajmij się klientką, ja złapie tę dziewczynę - powiedział lawendowłosy kierunku brunetka.

Bez namysłu uciekłam z domu kobiety, a mężczyzna biegł za mną.

Wiedziałam że nie będzie z nim tak łatwo, zapewne nie bez powodu tu są a ta kobieta zapewne to ukarciła by wyglądało, że to ja jestem tą, którą szukają.

- "nie mam wyboru.. muszę użyć mocy" - zatrzymując się na parkingu wyciągnęła pałkę {taką jak używa się na koncertach}, włączając ją zaczęła się świecić na neonowy róż.

Zaczęłam powoli wysysać całą moc z pałki, aż w końcu wokół mojej ręki otaczała neonowa wiązka energii.

Przez chwile lawendowłosy był trochę zdziwiony widząc co właśnie zrobiłam, ale po chwili zdejmując okulary podszedł do drzewa stojącego niedaleko.

Wyrwał go jak jakiś kwiatek, nawet nie wyglądał jakby musiał się zbyt wysilać przy tym.

- Minimum Siły - pierwsze co przyszło mi do głowy, gdy to zoabczyłam.

Rzucił w moim kierunku, ja natomiast przekierując rękę kierunku drzewa wystrzeliłam promień.

Z drzewa zostały jedynie nieduże kawałki, które upadały gdzieś n terenie parkingu.

- Radzę ci się poddać nim stanie ci się krzywda - powiedział w moim kierunku ze stoickim spokojem.

- Ciekawe to samo chciałam powiedzieć tobie - mówiąc szykowałam kolejny promień, by wystrzelić kierunku mężczyzny.

Nagle niespodziewanie zjawił się koło mnie brunet ze słuchawkami na uszach, który robił zamach by wycelować prosto mnie.

Ledwo udało mi się uniknąć ciosu jaki chciał mi zadać i odskoczyłam do tyłu zatrzymując się na nogach.

Zauważyłam teraz że pstrykając palcami może przenieść się wraz z kierunkiem dźwięku do danego miejsca, on musiał być Holenderem posiadający minimum dźwięku.

Starałam się unikać jego ciosy zmieniając się w chmurę neonu, ale z trudem mi to szło zwłaszcza że ilość energii jaką czerpałam z tej pałki coraz bardziej się kończyła.

Próbowałam potem ja atakować go, ale wyszło podobnie.

On unikał, a ja atakowałam i tak w kółko.

Po chwili usłyszałam pisk opon, odwracając się widziałam jak kobieta odjeżdża bardzo szybko samochodem spod swojego domu. Widząc przez szybę samochodu wyglądała jak chora umysłowo albo gorzej.

Jechała wprost na szczeniaka leżącego na środku ulicy, nawet nie ważyła się łaskawie zatrzymać.

- Stój!!! - krzycząc szybko zmieniłam się w chmurę neonu.

Docierając do szczeniaka czym prędzej wzięłam go na swoje ręce, w porę unikając potrącenia uderzyłam mocno o mur oddzielający inny dom od chodnika.

Kobieta zniknęła z pola widzenia, a ja obolała podniosłam się z betonowej drogi.

Czułam że moja energia się skończyła, ale przynajmniej szczeniak żyję bo zaczął po chwili szczekać radośnie moim kierunku.

- jak dobrze że jesteś cały - mówiąc ustawiłam się w pozycji siedzącej i głaskałam szczeniaka.

Brunet i lawendowłosy patrzyli na całą akcje z zaskoczeniem, cóż nie dziwię im się skoro osobę, którą uważali za morderce nagle ratuję szczeniaka.

- Przepraszam.... - zaczął niepewnie owy posiadacz dźwięku.

- hu? - spojrzałam w ich stronę zaskoczona.

- Wybacz że pytam po takiej sytuacji ale... kim ty jesteś? -

Na te pytanie trochę mnie zatkało, ale grzechem by było się nie przedstawić.

- Jestem Star, pracuje w biurze detektywistycznej Alfa Centauri" - przedstawiając się wstałam z chodnika, nadal trzymając szczeniaka.

- Alfa Centauri? - zdziwił się brunet.

- Nigdy nie słyszeliśmy o takim biurze - powiedział lawendowłosy zakładając swoje okulary.

- Nigdy o nas nie słyszeliście? Jakim cudem? - byłam wielce zdziwiona.

Przecież każdy w mieście o nas słyszał, raz nawet w telewizji pokazywali jak Red z Kuro złapali członków gangu, który napadł na centrum handlowe!

To pierwszy raz kiedy się stykam z ludźmi, którzy nawet nie słyszeli odrobinę o nas! Co to za świat?!

- Jak widzisz -

Na te słowa jedynie wzdychnęłam ciężko.

- Dobra, skoro ja się przedstawiłam to chyba pora na was - wskazałam na nich.

- Jestem Nice, a to mój partner Murasaki. Jesteśmy z Hamatory - powiedział wieszając swoje ramię na lawendowłosym.

Gdybyście widzieli teraz mój wyraz twarzy.

Hamatora? Czy abym się nie przesłyszała?

Słyszałam o tym biurze niewiele od Jack'a, jedynie to że dostają marną zapłatę oraz to że marnie u nich z zleceniami.

- aha...... skoro wy jesteście z Hamatory... To zapewne byliście na zlecenie tej wariatki - oznajmiając odstawiłam szczeniaka.

- poproszono nas byśmy byli jej ochroniarzami, podobno ktoś zabił jej przyjaciółkę i teraz czyha na jej życie - wytłumaczył lawendowłosy.

- To nieźle was zrobiła w konia - powiedziałam prosto z mostu.

- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytał

- Bo to akurat ona zabiła z zazdrości, a teraz dzięki wam zwiała i nie wiadomo gdzie jest - powiedziałam teatralnym głosem.

Murasaki już chciał coś wygarnąć do mnie, gdyby go nie powstrzymał Nice.

- Skoro nasze biura mają te same zlecenie... czemu by nie spróbować współpracować? - zaproponował Nice.

Zaczęłam się zastanawiać, z jednej strony wolałam raczej sama rozprawić się z tą psychopatką, ale z drugiej.... może to jednak nie taki zły pomysł.

- Skoro tak, to zgadzam się -

- Ekstra. Dobra, teraz trzeba ustalić dokąd by ona mogła pojechać - mówiąc Nice zaczął się zastanawiać.

- Zapewne zechce pojechać do chłopaka Ayi, ale nie wiemy gdzie on mieszka - oznajmił Murasaki.

- No tak - powiedział zawiedziony Nice.

- Tak się składa że ja znam jego adres - mówiąc wyciągnęłam z kieszeni papier z adresem klienta.

- To super! natychmiast jedźmy tam! - powiedział z ekscytacją Nice

- Ale jest jeden szczegół - wtrącił Murasaki.

- Jaki? - pytaliśmy oboje.

Murasaki z pulsującą żyłką wskazał na swój samochód.... na którym był duży kawałek biednego drzewa, z tego jego dach miał "lekkie" zagłębienie.

- ups... - tylko to umiałam wypowiedzieć.

- Potem porozmawiamy w sprawie odszkodowania, teraz jedźmy - po czym wszyscy wsiedliśmy do wozu.

Raczej Red jak się tylko nie będzie zbyt zadowolony z tego, ale chyba przebaczy mi bo tu chodzi o złapanie sprawcy nie?

Jechaliśmy około 20 minut, kiedy dotarliśmy do mieszkania chłopaka ofiary samochód sprawczyni już stał na miejscu.

- Musimy uważać by temu chłopakowi nie stała się krzywda, no oczywiście też złapać tę wariatkę - powiedziałam kiedy wysiedliśmy z samochodu i wbiegliśmy do budynku.

- o nic się nie martw, załatwimy to raz dwa co nie Murasaki? - spytał Nice kierunku Murasakiego, na co on skinął głową.

- mam na dzieję... - mruknęłam pod nosem.

Kiedy dotarliśmy pod drzwi, usłyszeliśmy "rozmowę" pomiędzy kobietą a mężczyzną.

- Dlaczego?! Dlaczego nigdy nie zwracałeś na mnie uwagi?! Tak się starałam byś na mnie spojrzał, a ty tym czasie byłeś z tą małpą! -

- Jesteś chora!! Powinnaś się leczyć Sana!!! Nigdy mnie nie interesowałaś, ja kochałem tylko Aye! -

- Jak możesz!?!? Zabije cię!!! zabiję cię, a potem siebie!!! -

W tym momencie Murasaki wyważył drzwi, a ja wbiegając do środka z całej pety przywaliłam tej kobiecie prosto w te jej twarzyczkę, przy czym odebrałam jej broń.

- Nic ci nie jest? - spytał Nice kierunku mężczyzny wchodząc wraz z Murasakim.

- K-Kim... kim wy jesteście? - spytał roztrzęsiony mężczyzna.

- My jesteśmy z Hamatory, a ta jest..... -

- Alfa Centauri, to ty złożyłeś u nas zlecenie - dokończyłam za niego wstając od kobiety, gdy tylko ją związałam kablem od przedłużacza.

- A-A no tak.... G-Gdzieś tu mam pieniądze dla ciebie - mężczyzna zaczął nerwowo przeszukiwać portfel.

- proszę dać całą kwotę temu okularnikowi, a mną proszę się nie przejmować - mówiąc wskazałam na Murasakiego.

- tylko nie okularnik - mruknął po czym wziął zapłatę od mężczyzny.

Gdy tylko przyjechała policja zabrali natychmiast kobietę do radiowozu, ja tym czasie wraz z chłopakami składaliśmy zeznania.

Po chwili podszedł do nas pewien 21 letni mężczyzna, miał białe krótkie włosy i fioletowe oczy, ubrany był w czarny garnitur, pod spodem biała koszula z krawatem.

Z tego co widziałam był takiego samego wzrostu co Nice.

- Oh Art! miło mi cię widzieć, jednak cię przyjęli z powrotem - powiedział z uśmiechem Nice do 21 latka.

- Witaj Nice, jak zawsze wykonaliście za policje robotę - oznajmił unosząc łagodnie kąciki ust.

- A zapomniałbym. Art poznaj Star, nie wiem czy wiesz ale jest ona z Alfa Centauri - powiedział brunet wskazując na mnie.

- Alfa Centauri tak? słyszałem o was, jest mi miło poznać kogoś takiego - mówiąc podał mi dłoń.

- m-miło mi.... - uścisnęłam niepewnie jego dłoń.

- jest dość późno, a o takich porach jest niebezpiecznie. Może na wszelki wypadek cię podwiozę do domu? - spytał Art w moim kierunku.

- nie jestem pewna... -

- nie bądź taka Star, Art to nasz przyjaciel nie zrobi ci nic przecież takiego strasznego - zaśmiał się Nice poklepując trochę mocno plecy Art'a.

- niech wam będzie, skorzystam z pana oferty - po czym wraz z Art'em wsiadłam do jego samochodu i odjechaliśmy.

Przez połowie drogi nie odzywałam się, tylko siedziałam i wgapiałam się na okno całkiem odcięta od świata.

Raczej takiego zwrotu akcji się niedokońca spodziewałam, a na dodatek czeka mnie jutro wytłumaczenie się przed Red'em dlaczego nie miałam zapłaty oraz tego dlaczego go nie powiadomiłam.

- przepraszam że to powiem.. ale nie spodziewałem się że osobą z Alfa Centauri będzie taka jak ty - oznajmił głos Art'a wyrywając mnie z myśli.

- Nie musi pan przepraszać, jestem raczej osobą, która ma rzadko ma okazje wzięcia zlecenia. Zwykle bierze je reszta z biura - powiedziałam spoglądając na niego.

- rozumiem. A tak przy okazji możesz mówić do mnie po prostu Art, aż taki stary to raczej nie jestem - powiedział uśmiechając się do mnie.

- n-nie to miałam na myśli, jako że jestem dużo młodsza od ciebie powinnam formalnie zwracać się z szacunkiem - powiedziałam zakłopotana.

- dużo młodsza? ile masz lat? - spytał zaskoczony ale i zaciekawiony.

- ... 16 - mruknęłam zawstydzona.

Art jeszcze bardziej się zdziwił, lecz po chwili znów się uśmiechnął.

- widzę że jesteś rok młodsza od Nice'a. A co do zwracania się, wolę raczej jak będziesz mówiła po prostu po imieniu -

- dobrze -

Po godzinie dojechaliśmy pod mój blok, wysiadając z samochodu podziękowałam za podwózkę i już miałam iść gdyby mnie nie zatrzymał Art.

- poczekaj chwilkę. Nice prosił bym ci dał jego numer telefonu, powiedział że to na wszelki wypadek - po czym wręczył mi skrawek papieru.

Trochę mnie to zdziwiło, czemu nie dał mi tego osobiście?

Wstydził się czy co?

- rozumiem i dzięki, miłego wieczora Art - żegnając się poszłam do bloku.

Wchodząc do mieszkania padłam jak długa na swoje łóżko, rozpuszczając włosy pozwoliłam im na trochę swobody.

Obracając się na plecy zastanawiałam się nad dzisiejszym dniem, o tym co się wydarzyło, spotkanie członków Homry i oczywiście reakcja, która nastąpi jutro gdy tylko Red się dowie o tym.

- Ehhh... Mam na dzieję że następnym razem nie będę musiała znów brać samemu zlecenie - mówiąc przewróciłam się na drugi bok.

Sięgając do swojej kieszeni wyjęłam skrawek papieru z numerem, który dał mi Art.

Wgapiałam się jak głupia do tej karteczki zastanawiając się czy zadzwonić jutro do niego czy nie.

- pomyśle nad tym kiedy indziej - mówiąc dałam karteczkę na szafkę nocną, po czym poszłam spać.

 

/// Tym samym czasie w kawiarni Nowhere ///

Nice i Murasaki odkąd wrócili z zlecenia, przesiadywali w barze.

Murasaki czytał sobie gazetę przy stoliku, na którym była gorąca kawa.

Szef tego lokum mielił jak zwykle kawę {a ja się wciąż dziwie ile można tak mielić kawę}.

Co do Nice'a kiwał się na krześle patrząc zamyślony na sufit, wciąż był myślami o Alfa Centauri, którzy jak mówią pogłoski to najlepsze biuro detektywistyczne jakie było w ich mieście.

Zamiast być zły że odbierają ich robotę, był ciekawy ich minimum a już z jednym z nich się zapoznał.

Był ciekaw czy Art dał jej jego numer, nie żeby był nią zainteresowany czy coś w tym guście, ale jak pomóc to chyba wolno.

- Nice nie kiwaj się tak bo zaraz się przewrócisz - pouczył go Murasaki, jak zawsze typowy "starszy brat".

- spokojnie Murasaki, przecież krzywda mi się nie stanie - mruknął Nice w jego stronę.

- Zapewne zastanawiasz się nad Alfa Centauri mam racje? - spytał ciemnoskóry mężczyzna, który nie odrywał wzroku od maszynki do mielenia kawy.

- Szefie, a ty słyszałeś może coś o nich? - spytał Nice wreszcie przestając się kiwać.

- oprócz tego co mówią plotki, tak jak wy byli absolwentami akademii Facultas, ich biuro mieści się w barze "Pod sową" oraz to że tak jak my są podzieleni na partnerów - wypowiedziała się Koneko, która niewiadomo skąd się wzięła.

- właśnie mieliśmy okazje poznać jednego z nich - mówiąc Murasaki wziął łyka kawy.

- hieeeee?! naprawdę?! powiedzcie mi! - prosiła Koneko.

- Nazywa się Star, jest podobno najmłodszą z ich biura. Jej minimum to zapewne neon -

- minimum neonu? nigdy o takim nie słyszałam - powiedziała zdziwiona.

- ale można by powiedzieć że jest silna jeżeli ma swoje źródło energii - tym razem wypowiedział się Nice.

- Rozumiem. Może nastepnym razem jak będziecie mieli okazję ją spotkać, może spytacie czy by nie chciała wam pokazać ich biuro - powiedziała z uśmiechem okularnica.

- "zapewne"... - pomyślał Nice znów odpływając w swoich myślach.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania