Hardcorova modlitwa

Łamałam wszelki normy.

Dawałeś mi plastykowe pistolety na wodę, kulki z farbą, lasery.

Fajnie było się naćpać i strzelać do ludzi na ulicy.

Kładłeś mi na języku radżasowe przyprawy,

odziewałeś mnie w czerwone suknie, kapelusze,

żeby mnie odmienić, żeby dać iskrę do

twórczej przemiany, pole do zrozumienia.

 

W tamasowych, ciemnych i mętnych wodach

zmrożonych na kształt górskiego kryształu,

gdzieś na samym dnie mojego serca,

pełnej glonów i wodorostów,

pali się święty ogień

Zaorastra.

oto ja : zakała rodu Jazadów,

pełna strupów i zadrapań,

stoję przed Twoim meczetem

z miotaczem miłości na ramieniu

i uczę się obsługi palnika,

niczym strażniczka bramy,

choć gubią i mieszają mi się palce.

W ustach cygaro, na głowie Irokez,

korona ze światła, plecy rozpięte

na znak krzyża, tak

świeci się mój kolor Indygo.

 

proszę wyślij mu do pomocy aniołów,

bo nie ręczę za siebie

jestem spokojna.

wiem, że ma przy sobie wszystkich Jazadów z mojego plemienia.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Zenza dwa lata temu
    Bardzo mi się podoba. Jesteśmy wraz z kotem zachwyceni.
  • piliery dwa lata temu
    Jest potencjał ale mam pytania. Na pewno chodzi o "Zaorastrę" czy o Zoroastrę(?) i czy na pewno ród Jazadów (a nie Jazydów?)
  • mudżita dwa lata temu
    dziękuję za komentarze, odniesienia do wymierającej religii, u której swoje prapoczątki ma chrześcijaństwo są, natomiast z błędami, gdyż niedosłowne, bardziej wyobrażone, mityczne, wskazujące na duchowość, która dryfuje pomiędzy. Ogień to mój żywioł, bo jestem Strzelcem. Daj mi chaos, daj mi ból, ale nigdy nie zgasisz mego ognia, śpiewa Judith Hill w piosence "Flame". A ja no cóż, czarna owca w rodzinie i ciągle w sprzeczności, niby z bogatego domu, a jednak borykająca się z ubóstwem i na granicy bezdomności, niby dobrze wykształcona, a ciągle bez pracy, która daje głębokie poczucie sensu. Niby stateczna, a jednak ciągle kręcąca się jak w kołowrotku. Ach te miłostki błednego koła cienie. No i po co ja tu wracałam na ten wolontariat, chciałoby się czasami wrócić do prawdy do domu. Dzięki za komentarze, ołtarze i cmentarze. Zenza nie pij tyle, a już napewno proszę nie rozpijać kota. Dziękuję wam obu za słowa, którę są jak okład z liści piwonii, na moje spękane serce.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania