Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

"Harmider" rozdział 3

W zmrożonej bryle ciała pojawiła się odrobina ciepła. Nie zdążył poczuć, że żyje, gdy niewidoczne dłonie zacisnęły się i wyrwały go z powłoki w obłęd.

Trafił w kipiel zlewających się ze sobą cyfrowych wstęg binarnego bełkotu. Otoczenie poplątało się i wiło, aż nabrało kształtów, kolorów, oraz sensu.

Stał na dziedzińcu otoczony murami zamczyska. Przed nim widniał portal, rozejrzał się nie dostrzegając innego przejścia. Wiedziony przeczuciem przeszedł pod łukiem znikając w słabo oświetlonym tunelu.

Zatrzymał go ból głowy. Imię, Adam, zapulsowało pod czaszką. Ścięty z nóg przez zawroty głowy oparł się o bogato zdobioną ścianę. Widok malowideł oświetlanych przez lampy, świece i pochodnie niósł ukojenie. Podjął podróż chłonąc widok jak lekarstwo.

Mural zaczął się od przedstawienia błękitnego gniazda skąd wyfrunęły żądne przygód pisklęta. Stamtąd wielokolorowe ptactwo rozproszyło się w każdym kierunku odnajdując własne puste sfery. Miejsca było pod dostatkiem, ale nadal zdarzały się waśnie. Były jednak nieistotne wobec tego co nadeszło wiele pokoleń później.

Pożałowano oświetlenia, jakby celowo cieniami przesłonięto kolejne sceny. Dom Ludzkości przekształcił się w siedlisko węży, rozpełzły się one po galaktyce, a na grzbiecie każdego z nich roiły się demony.

Potwory odebrały im wszystko, a czego nie byli wstanie zdobyć spalili. Mieszkańców zakuli w łańcuchy.

Adam zatrzymał się przed obrazami pogrążonymi w całkowitej ciemności. Zdjął jedną ze świec i rozgonił mrok. Wzdrygnął się, ale zafascynowany przyglądał się każdemu szczegółowi. Artysta przedstawił okrucieństwo demonów. Od widoku udręczonych twarzy kobiet i mężczyzn zacisnął pięści niszcząc źródło światła.

Podjął marsz. Dotarł do schodów. Mural ustąpił zawieszonym nad stopniami obrazom.

Zdesperowane rzesze nędzników pierwszy raz od tysiąca pokoleń zaczęły modlić się o wybawienie. Łzy, pot i krew stały się oliwą, a wiara płomieniem. Ich blask przykuł uwagę miłosiernego boga. Niewolników wzięła pod opiekę Opatrzność.

Najbardziej pobożni zostali pomazańcami. Obleczeni w płomienie, ukoronowani światłem, uzbrojeni w ogień niesieni porcelanowymi skrzydłami zniszczyli demony, rozerwali łańcuchy, zasiali nadzieję.

Wyzwolili świat, ale nie zakończyli wojny. Kosmos roił się od plugawych tyranów i Wybrańcy zaprzysięgli wyplenić ich wszystkich.

Adam przekroczył ostatnie drzwi.

 

***

 

Główna nawa rozświetlona setkami świec patrzyła na niego z góry oczami świętych męczenników uwiecznionych na płótnach obrazów i we szkle witraży.

Na końcu widniał olbrzymi ołtarz przypominający fasadę katedry, u jej stóp klęczało kilka postaci. Adam rozejrzał się po bocznych nawach widząc mężczyzn stojących nad kapliczkami. Ubrani w szaty wyglądaliby na duchownych, ale olbrzymie sylwetki bardziej pasowały do udomowionych bestii.

Kolejny ból głowy zmusił go do skupienia uwagi na ołtarzu. Oko Opatrzności wdarło się do jego umysłu pomagając odzyskać brakującą pamięć.

Adam Rajczyk. Wybraniec. Pomazaniec. Wojownik Ordo Militares.

Zachwiał się zalany wspomnieniami potyczek, bitew, wojen. Zabrakło mu tchu widząc skondensowane obrazy rzezi, rozlewu krwi, wszechobecnego ognia i bezkresnych ruin. Padł na kolana, ale zanim dotknął posadzki podtrzymały go czyjeś ręce.

-Z czasem jest trudniej, co Adaś?

Ustał na nogach, spojrzał na łagodnie uśmiechniętego mężczyznę. Kiwnął mu głową ścierając pot z czoła.

-Witaj bracie Florianie.

-Oj, jaki oficjalny. Chodź, pogadajmy zanim to wszystko się zacznie.

-Jeszcze się nie pomodliłem.

-Pomodlić się zawsze zdążysz. Pogadać możemy mieć okazje ostatni raz w życiu- uśmiechnął się smutno prowadząc go pomiędzy kolumny oddzielającej nawy.

-Coś się stało? Jesteś jakiś...poruszony?- Zapytał Adam.

-Miałem sen- napomknął- i to nie ten z tych podnoszących na duchu.

-Niemożliwe. Podczas hibernacji nasze mózgi zamieniając się w bryły lodu.

-Ta, początkowo myślałem, że to jakaś anomalia podczas przebudzenia i wyciągnięcia nas w to- zatoczył koło ręką- Ale nie, Adam. Ja śniłem.

-Dobra. Niech będzie. Co ci się śniło?

-We śnie- mówił- byłem w zimnej ciemności czując się jakbym unosił się w wodzie. Byłoby nawet miło gdyby nie poczucie bycia obserwowanym. Szarpnąłem się chcąc odpłynąć i wtedy zobaczyłem to. Oko. Olbrzymie ślepie w oddali wielkie niczym planeta. Jego źrenica płonęła jak żółty karzeł i miała podobną grawitacje. Czułem jak mnie przyciąga.

-Nie chciałem się do tego zbliżać- kontynuował- Pragnąłem uciec. Bardzo. Młóciłem rękami i nogami starając się oddalić i nawet zaczęło mi się udawać. Wtedy w blasku oka zobaczyłem swoje ciało i owijające mnie czarne macki. Oko mnie przyciągnęło, a gdy byłem tuż przed nim okazało się, że to nie było oko, a olbrzymia paszcza pełna ognia i zębów.

-To niesamowite. Opowiedziałeś to kapelanowi?

-Nie. Nie mam ochoty na kazania. Znam katechizm na wskroś i raczej nie powiedziałby mi nic nowego.

-Może przebudziły się w tobie charyzmaty.

-Albo psychika mi siada. No. Nie ważne. Poczułem się lepiej mówiąc o tym. Proszę zachowaj to dla siebie.

Adam zaniemówił. Chciał zapytać się skąd taki brak zaufania do duszpasterzy, gdy rozległ się dźwięk gongu.

-No i się zaczęło- szepnął Florian.

Wszyscy zgromadzili się pod ołtarzem.

-Bracia- rozgrzmiał mężczyzna w czerni oparty o wielki katowski miecz- Zostaliście przebudzeni, albowiem Ojczyzna jest w potrzebie. Do naszych granic zmierza wymierzony w serce królestwa oszczep. Przechwycicie go i zawrócicie wpychając żeleziec prosto w gardziel atakującego nas głupca. Szczegóły otrzymacie później, a tymczasem MÓDLMY SIĘ.

 

***

 

Powrót do ciała przywitał Adama wstrząsami. Zamknięty w kapsule czuł mrowienie w złączach spajających go z pancerzem. Nakładka hełmu wyświetliła komunikat o przeprowadzonej kalibracji, oraz diagnostyce.

Był zdatny do służby. Napiął mięśnie, aby przegnać uczucie bycia gościem we własnym ciele.

-Witaj czcigodny. Jak mogę ci służyć?- Zapytała Sztuczna Inteligencja zbroi, Cubeularius.

-Raport sytuacyjny.

-Oczywiście- przed Adamem wyświetliła się mapa gwiezdna poznaczona liniami i znacznikami- Jesteśmy na pokładzie torpedy abordażowej. Lecimy na kursie przechwytujących w kierunku statku pasażerskiego „Harmider”. Zadaniem naszej sekcji jest zabezpieczenie silosu reaktora fuzyjnego.

-Status celu?

-”Harmider” przestał nadawać sygnał alarmowy, powód nieznany. Nie odpowiada na próby kontaktu. Jeśli zachowa dotychczasową trasę trafi w księżyc nad jednym z zamieszkanych światów doprowadzając do katastrofy międzyplanetarnej. Zdecydowano przechwycić statek na terytorium obcego państwa.

-Status ościennego państwa?

-Dowództwo doniosło o braku możliwości nawiązania jakiejkolwiek formy komunikacji. Śledztwo jest w toku.

-Panie- podjął po przerwie Cubeularius- wywołuje was na kanale ogólnym sekcji sierżant Brunon Łozowski.

-Połącz.

Adam spojrzał na znaczniki przełożonego, oraz trzech innych żołnierzy.

-Melduję się szeregowy Rajczyk.

-Czuwaj Rajczyk. Jak się spało? Wypoczęty? Gotowy do działania?

-Tak jak zawsze panie sierżancie.

-Cudownie. Słuchajcie wszyscy. Sytuacja jest niekonwencjonalna. Możliwe, że bierzemy udział w działaniach bojowych zaczynających wojnę kosmiczną. Dlatego unikajcie niepotrzebnych ofiar. Zabijać tylko w ostateczności, zrozumiano?

-Tak jest, panie sierżancie- odpowiedzieli.

-Cudownie. Zaraz wkraczamy do działania. Nie znamy okrętu, wchodzimy na ślepo. Po zabezpieczeniu perymetru namierzamy cokolwiek z gniazdem i dostępem do systemu.

-Tak jest, panie sierżancie.

Okno rozmowy zniknęło.

Wstrząsy wystawiły na próbę hydraulikę kapsuły. Słyszał drżenie pracujących świdrów i świergot zasilania palników plazmowych.

Drgania skończyły się wraz z otwarciem przesłony. Opromieniony blaskiem zielonych świateł wbiegł w ciemność opuszczając transportowiec.

 

***

 

Poczuł pochwycenie grawitacji. Odpalił plecak odrzutowy ułatwiając lądowanie. Zanim dotknął podłoża lidar prześwietlił otoczenie rysując w rogu pola widzenia mapę.

Przyłożył do twarzy karabinek kinetyczny i odszedł parę kroków robiąc miejsce reszcie oddziału. Przełączał optykę hełmu oglądając porozrzucane dookoła obiekty w różnym spektrum światła. Z każdą chwilą czerwone znaczniki alarmów zaznaczały kolejne wycinku obrazu. Poirytowany zablokował komunikaty.

Zatrzymał się nad jednym ze źródeł histerii Cubeulariusa.

Patrzył na rozciągniętą kałużę. Smuga prowadziła do jednego z obiektów.

Ślad urywał się przed wejściem do rozbebeszonego wraku statku kosmicznego. Kuter wyglądał jakby żerowały na nim larwy. Adam przyjrzał się poszarpanemu poszyciu i wzdrygnął się na widok odciśniętych śladów pod nimi.

Poczuł szturchnięcie. Wzdrygnął się, ale spokojnie odwrócił głowę. Rozpoznał Floriana po wirtualnym znaczniku unoszącym się nad głową.

-Widziałeś to?- pokazał na bok jednego ze statków.

Adam przyjrzał się zdezorientowany. Ktoś pokrył poszycie napisami w różnych językach:

„Nie ukryjesz się”

„Idziemy po ciebie”

„WyŻeRkA”

„Umierając wołali mamusię…”

„Otchłań cię widzi”

-Bracia- odezwał się na radiowęźle Juliusz Grzesik- odbieram wiele zakodowanych sygnałów na różnych pasmach radiowych. Ktoś żywiołowo o nas plotkuje.

-Do mnie, na Płomień Opatrzności, pozycje obronne. Ras zostaw rozładunek. Zabezpieczyć perymetr- rozkazał Brunon.

Adam kiwnął głową Florianowi i pobiegli ku miejscu zbiórki oznaczonego na mapie.

Stali pod wylotem torpedy abordażowej. Sierżant w pancerzu bojowym wyglądał jakby okradł pancernik. Grzesik i Ambroży Ras w pancerzach taktycznych naszpikowanych elektroniką wyglądali na kruchych. Spojrzał na Floriana, który tak jak on, miał na sobie pancerz szturmowy, przypominali człekokształtne, drapieżne ryby.

-Bracia- odezwał się Ras- Oznaczam źródła promieniowania elektromagnetycznego.

Nakładka zamigotała. Powietrze zapełniły czerwone okręgi i przerywane linie sugerujące optymalną trajektorie ostrzału. Adam uwierzytelnił procedurę, poczuł jak syntetyczne mięśnie napinają się poprawiając ułożone ciała.

-Na Boga, co to jest?

-Milczeć, strach jest dla grzeszników- warknął Brunon- Oznaczyć cele i czekać na rozkaz otwarcia ognia.

Nakładka zamigotała, mięśnie drgnęły, przykucnął kładąc palec na spuście. Zmrużył oczy, soczewki hełmu zareagowały przybliżając obraz.

Stwory byłyby niewidoczne, gdyby nie poblask żółtawego światła. Rozżarzone ślepia majaczyły na granicy widzialności. Tliły się na wrakach, mieniły się z wnętrz i lśniły pomiędzy kutrami. Przypominali kłębowiska cieni, nad nimi kołysały się czarne węzły imitujące ogony.

Mignęło okienko raportu i Adam spojrzał w górę. Po suficie pełzły w ich stronę kolejne stwory.

-Szlag. Grzesik, łączność z resztą plutonu?

-Brak. Jesteśmy zagłuszani.

-Odebrałeś cokolwiek?

-Tak. Zdążyłem potwierdzić położenie dwóch innych sekcji.

-Na co to coś czeka?- Zapytał Florian.

-ZAMILCZ Kubiński. Ras, masz coś?

-Tak. Mam odczyty wymiany ognia. Umieszczam znacznik na mapie.

-Nasi bracia walczą, a te stwory tutaj po prostu stoją?- Zapytał Adam stukając palcami po lufie.

-Ty też, Rajczyk? Czy ja otworzyłem z wami kółko dyskusyjne? Nieważne. Szybki marsz w wyznaczonym kierunku, ogień pasywny. Wio, wow, wio.

Adam zerwał się jako pierwszy. Zbliżył się do nieznajomych wrogów, a Cubeularius co chwilę korygował kąt ostrzału. Pokonał połowę drogi do linii mrocznych stworów, gdy padła na niego łuna strzelającego sierżanta. Zdążył zerknąć na spadające szczątki zanim sam wcisnął spust.

Pierwszy pocisk rakietowy przebił cienistą masę rozrywając ją w złocistej eksplozji. Ogień zatańczył na rozrzucanym metalu, kablach i kościach. Rozbryznęły płyny. Zamajaczyła wykrzywiona, wściekła morda, a żółty blask bijący z oczodołów zniknął.

Cubeularius zdjął celownik z zneutralizowanego stwora i wybrał kolejnego.

Potwory zaszarżowały jak rozwścieczona fala. Adrenalina zawrzała w żyłach, umysł wyciszył się, a zmysły wyostrzyły. Pociągnięcie za spust rozrywało na strzępy jednego stwora. Sięgały ku niemu zakończone szponami łapska, strzelały jak bicze ogony, wyły w niemej wściekłości wykrzywione twarze pełne spiczastych zębisk i robaczywych jęzorów.

Zwolnili. Maszerowali w wyznaczonym kierunku jeszcze przez chwilę, aż zatrzymali się zupełnie. Stanęli plecami do siebie bez przerwy prowadząc ostrzał.

Licznik amunicji odliczył do zera. Nie miał okazji przeładować broni. Zaczepił magnetycznie karabinek o udo i wyszarpnął pistolet. Zacisnął pięści i komendą neuronową wysunął z karwaszy podwójne ostrza. Szpony lśniące od elektrycznych łun zaczęły rozrzucać dookoła odcięte kończyny.

Adam zaklął. Otworzył spusty plecaka odrzutowego i skoczył na Rasa zrzucając z niego potwora. Brat kiwnął głową, zauważył jak przeładowuje karabinek zanim skoczył na pomoc Grzesiakowi. Podczas wymiany ciosów dostrzegł jak Florian wspierał sierżanta, pilnując jego pleców. Z rękawicy Brunona wystawała olbrzymia piła mechaniczna, oszczędnymi ruchami kreślił w powietrzu łuki rozlewając wnętrzności. Spod drugiej pięści wystawała nieustannie zionąca ogniem lufa ciężkiego karabinu.

-Brak dostępnych celów- zakomunikował Cubeularius.

Zdziwiony, zasapany Adam okręcił się na pięcie kreśląc smugi elektrycznego ognia

-Ruszamy dalej, ruchy, bracia- wysyczał Brunon.

Adam schował ostrza i przeładował broń. Przejrzał raport, zlustrował braci. Wszyscy byli zdatni do walki.

-Te stwory za łatwo umierają- wyszczerzył się pod maską.

-Żartujesz?- jęknął Florian- chyba obsrałem zbroję.

-Zamknąć się i maszerować- warknął Brunon.

 

***

 

Zastali oddział siedzący na stosie ścierwa. U podnóża kopca w dwuszeregu stały drony zaopatrzeniowe, w formacji była wyrwa. Szósty robot medyczny uzupełniał zasoby nanitów w module samonaprawczym szturmowca, Kacpra Zielonki.

-Bracie sierżancie- zasalutował kapral Kornel Opaliński- nie prosiłem o wsparcie, ale miło, że wpadliście. Widzę, że tak się spieszyliście, że zapomnieliście bagażu.

-Daruj sobie ten ton, chłopcze- odparł młodszemu podoficerowi- Złóż raport.

-Oczywiście, przepraszam- zasalutował bijąc się w pierś- Stwory zaatakowały nas podczas rozładunku zaopatrzenia. Tamten idiota- wskazał Kornela- wyrwał się przed szereg skupiając na sobie całą falę poczwar. Dzięki temu odkryliśmy, że są potwornie głupie, bo zamiast go ominąć rzuciły się jak na ochłap mięsa, a nam wystarczyło je wystrzelać.

-Jakie macie zadanie?

-Zabezpieczyć maszynownie.

-Powinniśmy mieć po drodze. Łączność z resztą plutonu?

-Niestety, bracie sierżancie.

-Namierzyliśmy jeszcze jedną sekcje zanim do was dotarliśmy. Zbierajcie się. Nie mamy pojęcia co się tutaj dzieje, bezpieczniej będzie się przegrupować. Zastrzeżenia?

-Żadnych, bracie sierżancie.

 

***

 

Podczas gdy dowódcy rozmawiali Adam podszedł do braci z ościennej sekcji. Przywitał się skinięciem głowy. Ras i Grzesiak nawiązali pogawędkę, a Florian oddalił się od reduty i klęczał nad jednym ze stworów.

-Znalazłeś coś?- Zapytał podchodząc.

-Tylko koszmar. Rozumiesz coś z tego?

Podniósł szczątki trzymając je za rozprutą klatkę piersiową. Miało to żebra, a wewnątrz widniały ślady narządów, zanim wybuch nie zmienił ich w maź. Florian wprawił w ruch kończyny. Zamiast rąk i nóg miało to dziwaczne plątaniny kabli i mięśni zakończone zadziorami.

-Na pewno nie rozumiem dlaczego brudzisz w tym ręce.

Florian nie odpowiedział. Zacisnął palce wolnej dłoni na czerepie stwora i oderwał ją. Popatrzyła na nich kanciasta głowa z naciągniętą na nią maską.

-Co widzisz Adam?

-Robota zbudowanego z elementów organicznych?

-I nie rusza cię to?

-Widywaliśmy gorsze rzeczy.

-NIE, Adam. Widywaliśmy makabryczne rzeczy. TO jest popierdolone. Ktoś wypatroszył ludzi i użył ich do zbudowania robota. TO nie powinno działać. TO nie ma sensu.

-To bez znaczenia, Florian- wzruszył ramionami- Cokolwiek to jest można to unieszkodliwić. Bardziej przejmuję się stwórcą tego wynaturzenia. Wykorzystywanie sztucznej inteligencji w celach bojowych jest zakazane w całej cywilizowanej części kosmosu. Musimy ustalić źródło i wymierzyć sprawiedliwość.

Kubiński milczał. Odrzucił szczątki, odczepił karabinek i kiwnął głową w kierunku oddziału.

-Zbieramy się- powiedział i odszedł.

Adam poczuł, że zrobił coś złego. Rozejrzał się po hangarze sprawdzając raporty czujników. Spojrzał na odrzucony czerep robota i zanim poszedł śladami brata rozdeptał ją.

 

***

 

W pomieszczeniu kontrolnym, za oszkloną ścianą pośród kałuż krwi i groteskowych kukieł stała postać.

Okryta skórzaną opończą z kapturem łypała parą rozżarzonych, miodowych ślepi na rozgrywającą się poniżej bitwę. Polimerowe usta rozwarły się wypuszczając metaliczny jęzor oblizujący szpony.

-Muszę przyznać, że nie tego się spodziewałam- powiedziała postać skrobiąc szponem po policzku- Twoje rozkazy?

Zwisające z sufitu projektory holograficzne wyświetliły okno dialogowe.

>Hangar jest stracony, BZ. Dostałem raporty o innych grupach abordażowych. Bez wątpienia będą chcieli zatrzymać statek. Odesłałem część łowców do wsparcia obrony, dostaniesz swój oddział. Rozkaz pozostaje taki sam. Zabij ich wszystkich.

-Zrozumiałam. Jesteśmy w kontakcie.

Starła szponami projekcję i omiotła spojrzeniem kukiełki. Szmacianki zadrżały odbierając sygnał swojej pani, padły na podłogę wijąc się na mackach próbując należycie oddać jej pokłon.

Zaśmiała się. Słyszała pewne specyficzne pasmo radiowe. Niosło one amplitudę przesyconą udręką, bólem i cierpieniem. Zacisnęła zębiska na szponie niemal odgryzając ostrze.

>Zgłaszamy się, pani BZ. Co mamy robić?- Spojrzała na okno przychodzącej wiadomości.

Wywołała hologram trójwymiarowej mapy okrętu i przybliżyła jeden z pokładów. Zaznaczyła konkretny obszar.

-Przygotujemy zasadzkę. Wysyłam koordynaty miejsca zbiórki.

>Potwierdzam. Do zobaczenia, pani BZ.

Poklepała się po policzkach i skierowała do wyjścia pstryknięciem palców drugiej dłoni przywołując niewolników.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • zsrrknight rok temu
    ci żołnierze-fanatycy kojarzą mi się z Warhammerem i pewnie tak miało być. Ogólnie trzecia część i trzecia niemalże zupełnie inna, tyle że teraz chyba wkraczamy w główną fabułę i mamy głównego bohatera albo przynajmniej jednego z nich.
    Technicznie nieźle, jest parę potknięć, ale nic szczególnego rażącego.
  • Urami rok temu
    Serdecznie dziękuję za komentarz :>
  • JarekS rok temu
    Dzień dobry,

    "Wycieczkowiec pędził ku nim z pełną prędkością niebezpiecznie blisko
    mgławic, pól asteroid i niestabilnych gwiazd."

    Nieco przesadzone, niestabilne gwiazdy ? To jakie duże to
    uniwersum. Przestrzeń międzygwiezdna czy jakiś układ planetarny z
    asteroidami ?

    "-To bez znaczenia, Florian- wzruszył ramionami- Cokolwiek to jest
    można to unieszkodliwić. Bardziej przejmuję się stwórcą tego
    wynaturzenia. Wykorzystywanie sztucznej inteligencji w celach
    bojowych jest zakazane w całej cywilizowanej części kosmosu. Musimy
    ustalić źródło i wymierzyć sprawiedliwość."

    Mają bojowe AI w pancerzach prawda? a to atakujące co to jest ? Jakaś AI
    centralna ? Jakiś próg złożoności, wielkość ? trzeba pokonać by AI się
    klasyfikowała do kary, armia jest z tego wyłączona czy jak ? Nie rozwinięte.

    Poza tym. Jakoś nie rozumiem co to za roboty atakują czy współpracują
    z tymi stworami które też są robo tyczne? Słabo bardzo to
    wyszło. Podmienia się soft (częściowo hardware chyba też - te
    rubinowe zęby) w tych robotach co ma je na stanie zaatakowany statek i
    one później pomagają w czym ? Czy jak ?

    Masz atak na kajutę, Paulina jakoś ocalała, później coś ja jednak
    atakuje, dołącza się robot leczy ją, przerabia na to coś bojowego czy
    co ? Co się z nią ostatecznie stało.

    Wrogie istoty załadowały się do drona (jak są nawet po części białkowe
    a tak to rozumiem to muszą mieć habitat, nie da się w próżni utrzymać
    dłużej tkanek w całości) Chyba że to te roboty pierwotne (te które
    atakują przerabiają ludzi na te stwory). Tam aż tyle miejsca jest w
    tym dronie ? Nie ma żadnej kontroli, alarmu ? NIE WIDZĘ AKCJI O TO MI
    CHODZI.

    Komandora przegrał przez zaskoczenie i czas reakcji, co z resztą ? Po
    co ludzie przy hangarze dla dronów zresztą (pomijając Komandora).

    Może się czepiam ale ja tą akcję jakoś słabo sobie wizualizuje.
  • Urami rok temu
    Witam! Na wszystkie pytania planowałem odpowiedzieć w przyszłych rozdziałach. Serdecznie dziękuję za komentarz. :3
  • JarekS rok temu
    Urami - czekam na więcej.
  • Urami rok temu
    JarekS Miło mi :) Nie piszę tak szybko jak miałem nadzieję, więc proszę o cierpliwość :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania