Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
"Harmider" rozdział 6. Ostatni
Niewolnicy przywlekli zwłoki zabitego wojownika i rzucili do jej stóp. Wyszczerzyła się, pochyliła, przekształciła palce w pazury delikatnie gładząc osobliwą powierzchnie opakowania skrywającego stygnące, organiczne tworzywo.
Zanim zatopiła się w Sztuce, natarczywa prośba nawiązania połączenia komunikacyjnego migotała w bramkach logicznych.
Jedna z jej podwładnych, AE, czeladnik Cechu. Na tyle kompetentna, że dowodzi własną, powołaną partią marionetek. Wyprostowała się wywołując widziane tylko dla siebie widmo rzemieślniczki.
-Proszę, pani BZ. Mam raport. Ja...
Nie miała na sobie ludzkich skór. Symbol i przywilej dla uzdolnionych lalkarzy. Wejrzała w logi modułów regeneracyjnych, zużyła większość zasobów.
Wyświetliła zmrużone oczy. Zaufała jej na tyle, aby odparła atak drugiej połowy sił abordażowych na promenadę.
-...zawiodłam, proszę...błagam o wybaczenie- padła na kolana składając dłonie- zrobiłam co mogłam. Przebili się przez główne siły i zanim rezerwy zdążyły ich otoczyć opuścili pokład i zabarykadowali przejścia. Ścigam ich, ale rozproszyli się po po okręcie.
-Wsparcie- wysyczała BZ. Podwładna schowała głowę w ramionach- Co się stało z łowcami od S?
-Nie dotarli. Nie pojawili się, a ja nie mogłam dłużej czekać.
-Dosyć- machnęła ręką, AE pisnęła kuląc się i zasłaniając pierś- Śledź ich, ale przestań marnować kukiełki. Przegrupuj się, przygotuj obronę mostka.
-Jeszcze jedno- BZ nachyliła się nad hologramem zbliżając do przerażonej AE pazury- Zrobiłaś co mogłaś. To nasi sojusznicy zawiedli, więc przestań biadolić. Jasne?
-Tak pani BZ. Dziękuję pani BZ.
Podniosła się zrywając połączenie. Wpatrzyła się w trupa.
-Dogońcie zwierzynę z widny i zabijcie ich. Natychmiast- spojrzała na stojących w szyku łowców.
-Po wszystkim wracajcie do Wielkiego Łowczego.
Roboty kiwnęły głowami i rzuciły się do wrót.
BZ rozwinęła skrzydła.
-Innym razem- szepnęła do trupa. Uniosła się. Wydała rozkazy kukiełkom, nadała sygnał do partii w hangarze i zamarła. Patrzyła oczyma pozostawionych sługusów. Ostatni z ocalałych ludzi walczył o życie.
Przygryzła szpon. Spojrzała na trupa. Śledziła rozwój wydarzeń, aż podjęła decyzje.
***
Adam celował w dziurawy sufit windy.
-Kapralu- odezwał się na radiowęźle- jakie rozkazy?
Spojrzał na operatora pancerza bojowego.
Jakub Długosz odwrócił się do niego. Tokarski podszedł do panelu kontrolnego windy, a Binkowski z Zubekiem sprawdzali pistolety.
-Bracie Rajczyk- powiedział Długosz- postanowiłem zoptymalizować nasze szanse na zwycięstwo. Rozproszycie się po okręcie. Dotrzecie do reaktora i zniszczycie go.
-Zrozumiałem, bracie kapralu.
-Kupię wam tyle czasu i zdołam- kontynuował Długosz. Podniósł piłę mechaniczną połączoną z lewym karwaszem. Widniejąca za plecami lufa działka automatycznego podniosła się gotowa do strzału. W taśmie zasilającej karabin maszynowy pod prawym ramieniem pojawiły się pociski.
-To tyle. Zrób użytek z plecaka- wskazał poruszającymi się zębami piły dziurę w suficie- Powodzenia. Z Opatrznością siła i odwaga.
Adam kiwnął głową. Pozdrowił pozostałych braci, tylko Tokarski nie oderwał się od pracy nad panelem.
Wiedział, że został wybrany na wabik. Rozumiał to, kapral miał większe zaufanie do braci, z którymi budował więź przez ostatnie kilka misji. Znał ich mocne i słabe strony.
-W Opatrzności, moim Bogu, jestem mocny- wyszeptał krótką modlitwę i wyleciał z windy.
Złapał się za szczebel drabinki serwisowej. Wycelował w stronę piętra z którego się wycofali i zafrasował się. Spodziewał się potyczki, a oglądał iskry i promienie laserowe palące równoległą ścianę szybu.
Drzwi zostały zablokowane?
Adam znieruchomiał. Zdjął palec ze spustu.
-Cubeularius- wywołał inteligenty interfejs pancerza- wyznacz optymalną trasę do reaktora.
-Tak, czcigodny- wirtualna nakładka podświetliła właz serwisowy i umieściła niewielką mapę w rogu polu widzenia z oznaczonymi korytarzami.
Szturmowiec skoczył do przejścia. Otworzył właz dźwignią awaryjną i wdarł się do szybu.
***
Łowczyni E nachyliła się nad kolejnym, pozostawionym śladem. Pojemnik pełen ludzkich nieczystości ukryty pod tekstyliami emitował ślady ciepła. Znalazła odciski butów w kurzu w całej kajucie. Trop zaczynał i kończył się na progu drzwi.
Znała możliwości Raela. Rozważała, czy nie lewitowali korytarzami okrętu. Tylko jak pupilek bluźniercy przetrwał? Nie ma powietrza zdatnego do oddychania. Odcięto źródła wody, ograniczono zasilanie. Cały okręt stał się zatęchłymi katakumbami. Czego tutaj szukali poza zostawieniem śladu marnej egzystencji?
Przeskanowała pomieszczenie czujnikami wieńczącymi głowę. Porównała wyniki z bazą danych. Kajuta należała do lepiej usytuowanego człowieka. Oznaczało to więcej zasobów pomagających w przetrwaniu na wypadek oczekiwania na pomoc. Skrytki zostały splądrowane tylko z pasty odżywczej.
Wejrzała głębiej w bazy danych odnotowując konwulsje człowieka, którego mózg wrzał od wypełniania jej poleceń.
Goście „Harmidru” ze szczytu łańcucha pokarmowego posiadali specjalne kombinezony. Potrafiły zaspokoić potrzeby użytkowników poza wartościami odżywczymi. Każdy ze skarbców był połączony z komputerem centralnym odnotowującym odpieczętowanie. Według logów nikt nie zdążył pobrać kombinezonów, ale ślady zwierzyny zahaczały o miejsca z tymi przedmiotami.
-Z jego możliwościami mógł zdobyć strój na milion sposobów- skrzywiła się- Co znaleźliście?
-Nic nowego, pani E- odezwał się łowca poprzez fale radiowe- Sprawdziliśmy rozgałęzienia korytarzy i nic, żadnych śladów.
Wywołała mapę okrętu, prześledziła sprawdzone pokłady, oraz niezbadane. Równie dobrze mogli nas wyminąć i ukryć się na prześwietlonych obszarach. Kamery, czujniki, cała infrastruktura bezpieczeństwa „Harmidru” nie była wstanie odnotować ich obecności.
Czy „Harmider” jest dla niego ważny? Potrafił zablokować kluczowe systemy okrętu, ale nie doprowadził do samozniszczenia.
Pupilek to nadal jego słaby punkt. Ze wszystkich potrzeb nadal potrzebuje pożywienia. Mogłabym w oparciu o dane zużytych skrytek i pozostawionych śladów przygotować zasadzkę przy paśniku. Łowcy to za mało, potrzebne będę kukły, ale nie dostanie ich, dopóki abordaż trwa.
E żłobiła pazurami ścianę czując wrzenie mielących dane procesorów.
-Panie S- Nadała sygnał- Mam raport.
Musi przekonać Wielkiego Łowczego, aby skupić wszystkie siły na odparciu ludzi. Nie śledziła postępów walk. Skupiona na szukaniu śladów ignorowała wymianę informacji.
-Panie S?- nadała kolejny sygnał. Brak odpowiedzi- Koło, zgłaszać się.
Nadajniki podległych łowców zamilkły. Spojrzała przez soczewki kamer bezpieczeństwa, ale zobaczyła olbrzymi komunikat:
>BLOKADA DOSTĘPU
-Niech cię rdza, Rael- szczeknęła.
-Dlaczego się złościsz, E?- odwróciła się do kierunku nadawanego sygnału- Przecież twoja zwierzyna wyszła ci na przeciw. Na dodatek nie będziesz musiała dzielić się chwałą. Powiem ci coś.
Stał u wylotu korytarza. Wyrzucił trzymane w dłoniach przedmioty. Sześć głów potoczyło się po podłodze.
-Ze wszystkich psów gończych ty byłaś najbliżej. Ze wszystkich ścigających mnie potworów ty jesteś najbardziej bezbronna.
E rozłożyła skrzydła gotowa do szarży, ale nie mogła wzbić się w przestrzeń. Nadany przez Raela sygnał przeszył obwody, zawładnął bramkami logicznymi. Oprogramowanie antywirusowe nie zareagowało na wtargnięcie. Przejął zdalną kontrolę jak nad pospolitym dronem.
-Jak ŚMIESZ?
-Pozwól, że zwrócę ci pewien plik.
Nie wiedziała, że ma dziurę w pamięci, aż do chwili jego odzyskania. Jeden, krótki epizod podczas rzezi. Mała ludzka kobieta zamknięta w składziku. Krótkie, ale rozkoszne polowanie. Ślad DNA odciśnięty w pamięci podczas zatopienia zębisk w karku ofiary.
Wtedy ją dopadł. Poczuła dotyk z tyłu głowy i nastała ciemność. Ponownie odzyskała świadomość podczas pościgu za grupką przerażonej trzody.
-Stałaś się ofiarą własnego okrucieństwa- kpił zbliżając się powoli stukając laską o pokład.
Zaniemówiła.
-Wszystko co udało mi się zrobić z „Harmidrem” osiągnąłem dzięki tobie.
Za Raelem podążał cień. Okutana w onyksowy kombinezon ochronny z zamkniętym hełmem. Kształt zdradzał płeć żeńską. Trzymała w opuszczonych dłoniach pistolet.
-Przecież powiedziałeś, że ją zabiłeś- odczytała słowa z fal mózgowych.
-Nie, Paulino. Doszło do nieporozumienia. Powiedziałem, że ją „unieszkodliwiłem”.
-Nieważne.
-Ty zdradziecki, heretycki szrocie...
Zobaczyła promień, zanim straciła dostęp do czujników głowy. Przełączyła się na główny rdzeń umiejscowiony w klatce piersiowej. Odbierała bodźce przez sensory w splocie słonecznym.
-ZDRAJCA- wyła przez wbudowany pomiędzy żebrami głośnik.
Kolejne rozbłyski odcięły kończyny. Opadła na podłogę, ale kopnięcie obróciło ją na plecy. Widok sufitu przesłonił człowiek celujący dymiącym pistoletem. Wcisnęła spust, ale nic się nie stało.
-Przegrzał się- narzekała samica.
-Ostrzegałem. Teraz będziemy musieli czekać.
-Zawsze możesz ją rozdeptać.
-Chcesz się pozbawić satysfakcji?
-No, nie.
Nie chciała rozpłynąć się w nicości. Bez ciała będzie podróżować przez niebyt, aż galaktyka zapadnie się pod własnym ciężarem i nawet nie zarejestruje końca wszechrzeczy.
Czy bogini po nią przybędzie? Czy jej pieśń poniesie się przez kosmos i ściągnie ją z powrotem?
-Rael- usłyszała- czy możesz ją przeprogramować?
-Proszę?- zapytał zdziwiony.
-Unieruchomiłeś ją. Grzebałeś w oprogramowaniu, czy jakkolwiek to działa. Nie rozumiem skali działania „bogini”, ale tobą nie włada. Skoro ciebie zaprogramowano do bycia wolnym, to nie mógłbyś czegoś takiego zrobić z tym?
-Nie nadążam.
-Dałeś mi to- podniosła pistolet- Teraz proszę cię, abyś dał mi to- wskazała na nią.
Rael zaniemówił.
-Więc?
-Tak. To jest możliwe.
-Mogłabym jej rozkazywać?
-Tak- zaśmiał się- ale zwolnij Paulino. W takim tempie trudno ci będzie zwrócić przysługi.
-Mam na to resztę życia- poklepała go po ramieniu.
-NIE- ryknęła- Odmawiam. Wolę nicość, niż zamienić się znowu w niewolnika. Na Serce Bogini...NIE.
Patrzyła jak Rael klęknął i przesłonił kamerę dłonią wbitą w pierś. Ostatnie co poczuła to porażający dotyk palców.
***
Po opuszczeniu szybu serwisowego Adam pokonywał korytarze „Harmidru” szybkim marszem. Czujniki pancerza penetrowały okolice rysując smutny obraz opustoszałego cmentarzyska.
Pokład pasażerski był pobojowiskiem. Cubeularius wskazywał ślady wyżłobione na podłodze, suficie, ścianach. Wyblakłe odbicia ludzkich kończyn na wszystkich powierzchniach.
Jednostronna rzeź. Bezbronni ludzie pomordowani przez krwiożercze SI. Ich szczątki zostały zbrukane, przekształcone w niepojęty sposób. Jaki nowy rodzaj wroga wypełznął z zimnych odmętów kosmosu? Dlaczego nie ma pokoju pośród gwiazd, tylko niekończące się fale nienawiści i obłędu?
Adam zatrzymał się przed napisem w Mowie Potocznej. Nie była to kolejna, koślawa groźba pozostawiona przez fałszywe anioły.
„Panie Boże Wszechmogący, daj nam siłę i moc wytrwania…”
Modlitwa pozostała niedokończona. Ofiarnik napisał ją krwią.
Republika Chirona była społeczeństwem sekularnym. Zamyślił się nad skalą piekła jaka musiała się tutaj rozpętać, że bezbożnik w ostatniej desperackiej próbie ratunku uciekł się do modlitwy.
Poczuł ścisk serca. Wspomnienie ostatnich słów Fabiana. Poległych braci.
Niektórych ofiar nie można uniknąć, męczenników nie wolno żałować. To umniejsza znaczenie ich poświęcenia. Dzięki nim może kontynuować misję. Zawdzięcza im przywilej kontynuowania służby i uratowania więcej żywotów przed zatraceniem.
Spojrzał na mapę. Nakreślił na piersi Oko Opatrzności i kontynuował marsz.
Dotarł do silosu reaktora godzinę później.
Zdziwiony brakiem oporu nie dowierzał czujnikom pancerza. Wyłączał filtry, aby na własne oczy ocenić zagrożenie.
Pusto. Poza śladami włamania. We wrotach wypalono dziurę.
Przeszedł śluzę i zatrzymał się w sterowni. Pod oszkloną ścianą stały komputery. Wszystkie zostały zniszczone, jakby w ataku szału rozjuszonych zwierząt. Podszedł do iluminatora.
Szkło filtrowało większość promieniowania, ale nawet przez wizjery hełmu nie mógł znieść widoku okiełznanego słońca.
-Cubeularius, jak mam to zniszczyć?
-Czcigodny. Możliwość lokalnej obsługi urządzeń została uniemożliwiona. Nie zarejestrowałem żadnej możliwości podpięcia się do systemu obsługującego reaktor.
-Co z ręcznym samozniszczeniem?
-Istnieje możliwość ręcznego odłączenia modułu, ale obsługa wymaga wejścia w pole promieniowania. Obecny model pancerza nie dysponuje odpowiednim rodzajem ochrony.
-Co mogę zrobić?
-Osoba o najwyższym priorytecie dostępu powinna być zdolna awaryjnie odłączyć moduł, albo wyłączyć go z poziomu mostka.
-Czcigodny- zmienił ton Cubeularius- Odbieram obce sygnatury.
Adam wycelował w wejście do sterowni. Namierzył ślad cieplny i zdezorientowany opuścił broń.
-Cześć- w przejściu pojawiła się smukła postać w czarnym stroju próżniowym i uniesioną dłonią- Mam na imię Paulina. Pogadajmy, wielkoludzie.
***
>Blokada dostępu.
Wielki Łowczy S westchnął. Poirytowany wyrwał macki z głowy człowieka. Spojrzał na trzymany tuman tkanek i włożył go do ust. Program optymalizacyjny rozpuścił wszystko w śluzie nanitowym magazynując tworzywo.
Spojrzał na szereg pokrytych świeżą krwią łowców. Lalkarka stała naprzeciwko zerkająca na dogorywających ludzi. Jej mistrzyni nie dotarła.
-Wydaję rozkaz odwrotu- powiedział. Roboty zadrżały.
-Co z wolą Bogini?- zapytał ZS ściskając pięści.
-To nie koniec łowów- odparł S odrywając kolejną porcje parującego mięsa- Straciliśmy przewagę. Podejmując walkę z ludźmi odsłaniamy się Raelowi. Skupiając się na zdrajcy odsłonimy plecy zdechlakom. Wycofujemy się.
-Ale ON tu jest- wyszczerzył zębiska ZS- Jeśli nie możemy go wytropić powinniśmy zniszczyć wszystko w atomowym ogniu.
-Cudowny pomysł- przewrócił oczami S- Po tym jak bogini wezwie nas do siebie i wejrzy w nasze wspomnienia co zobaczy? Zniszczenie Raela? Czy desperacką próbę ratowania honoru? Nie. Opuszczamy „Harmider”.
Rzemieślniczka skrzywiła się, złapała za ramiona i drżała.
-Co się stało?
-Ludzie- zakwiliła- Nadeszli i psują moje laleczki.
-Nie musimy być już subtelni. Spuść wszystko ze smyczy.
AE kiwnęła głową. Zamarła, a na jej wyświetlaczu przewijały się kaskady linii kodów. Znaki zdawały się nie mieścić w obudowie i poszycie zaczęło emanować delikatną żółtą poświatą splatającą się w hologramy skomplikowanych diagramów.
Wielki Łowczy zszedł z platformy i zbliżył do iluminatora. Za szkłem rysował się tunel utkany z rozciągniętych gwiezdnych świateł.
-Gotowe, panie S.
Kiwnął głową. Przemienił ramię w działo laserowe i jednym promieniem posłał ich wszystkich w próżnie.
***
-Pokaż drugą rękę- rozkazał Adam podnosząc pistolet.
Paulina powoli wyciągnęła zza siebie osobliwe wyglądającą broń.
-Brak możliwości identyfikacji. Brak danych- zaraportował Cubeularius.
-Tylko proszę- powiedziała zachrypniętym głosem- nie każ mi rzucać broni i innych tego rodzaju bzdur.
-Kim jesteś?- zapytał.
-Już wspomniałam. Mam na imię…
-Jesteś pierwszym żywym osobnikiem, jakiego spotkałem od czasu abordażu. Jak?
-Opatrzność- zakpiła- chyba tak tam u siebie mówicie jak człowiek ma szczęście, co?
-Kpij dalej, Chironczyku.
-Możesz przestać celować? Zabicie mnie zapewniłoby mnóstwo zbędnego dramatyzmu, nie uważasz?
Adam zdjął palec ze spustu. Nie wiedział co robić.
-Jak przetrwałaś?
-O tym bardzo chętnie ci opowiem- rozłożyła ramiona- daj spokój. Jesteś twa razy większy ode mnie i pewnie cztery razy cięższy.
-Ty pierwsza.
-Agh- fuknęła- Zgoda. Ale połowiczna.
Powoli przybliżyła pistolet do biodra i zaczepiła magnetycznie. Przekrzywiła głowę rozkładając dłonie.
Schował broń.
-Ale ty jesteś ogromny- świergotała podchodząc- wszystkich was tam karmią hormonami, czy jak? Oglądałam kiedyś z nudów programy podróżnicze o Mega Regnum, ale przez cenzurę były tak nudne, że przełączałam na…
Uważnie ją obserwował. Zbliżała się energicznie gestykulując, a głos z nabierał dziwacznego wydźwięku. Rwał się i dławił jakby topiła się wewnątrz kombinezonu.
Płacze?
Pytanie na tyle zbiło go z tropu, że nie zareagował na uścisk. Przewlekły szloch wykorzystywał pełnie możliwości głośnika. Jazgot był ogłuszający. Nie wiedział jak zareagować. Próbowała zmiażdżyć go w objęciach, a on nie był wstanie stwierdzić, czy jest w niebezpieczeństwie.
Co powinien zrobić? Ocalały. Cywil. Odprowadzić do miejsca ewakuacji.
-Chironczyku- szepnął- nadal jesteśmy w niebezpieczeństwie, a wasze zachowanie mocno ogranicza moje zdolności bojowe.
Uspokoiła się po dłuższym czasie. Nie chciała puścić. Adam stanowczo, niezgrabnie, wyzwolił się z uścisku. Złapał ją za ramiona i podniósł na wysokość oczu.
-Czy jesteście ranni? Czy macie jakieś niewidoczne urazy?
-Od dwóch miesięcy nie ściągałam tego cholerstwa. Jak myślisz?
-To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
-Miałam urazy- zachichotała- Teraz mam dobre wieści.
Adam zmrużył oczy. Obejrzał się przez ramię na reaktor.
-Nie martw się, żołnierzu. Wygrałeś.
-Co masz na myśli?
-Mój przyjaciel zaraz wszystko odblokuje i „Harmider” przestanie lecieć na łeb na szyje ku zagładzie.
-Kim jest ten „przyjaciel”?
-Po pierwsze, odstaw mnie. No. Po drugie, żebyś nie ześwirował mój ty przerośnięty byczku z wypranym mózgiem pozwól, że opowiem ci o najciekawszym epizodzie mojego życia.
Militares nie miał zbyt wiele do czynienia z cywilami. Nawet z wojownikami z ościennych formacji zbrojnych. Zaczęło do niego docierać jak wielka przepaść dzieli go ze zwykłymi ludźmi.
Wiedział jedno, Paulina jest irytująca. Nie okazywała szacunku. Poddani Jego Wysokości salutowali, albo klękali w jego obecności. Okazywali pełną nabożności ciszę, unikali jego spojrzenia. Ona? Nawet z braćmi się tak nigdy nie pouchwalał.
-Ej- poklepała go po ramieniu- słuchasz mnie w ogóle.
-Nie mam na to czasu- powiedział- Muszę zatrzymać okręt. Przepraszam Chironczyku, ale musisz się ukryć i poczekać na ewakuację do czasu zakończenia misji.
-Czyli nie słuchałeś- pokręciła głową podpierając boki.
„Harmider” zadrżał. Blask bijący z silosu reaktora zamigotał. Nieużywana maszyneria zawyła i miechy oczyszczające powietrze zagrzmiały, jakby rozgryzały skały.
-Czy znaleźliście teraz czas na odrobinę rozmowy?- zapytała celując w niego palcem.
Adam nie odpowiedział. Popatrzył na nią zdezorientowany.
-Opowiesz mi w drodze na mostek.
-Dobra- pisnęła- Więc. Wszystko zaczęło się od...
***
Hangar opustoszał z wraków. Sensory wychwyciły jedyne źródło promieniowania, zapętlony sygnał alarmowy. BZ skierowała się w tamtą stronę.
Niespiesznie unosiła się w przestrzeni. Skrzyżowała ramiona na piersi i ograniczyła pracę czujników, aby skupić się na analizie danych.
Stracili kontrolę nad statkiem. Rael znalazł sposób na zdalne sterowanie wszystkim. Działał ostrożnie i metodycznie. Pokiwała głową.
-Gdyby tylko został u boku Bogini- westchnęła- galaktyka byłaby już nasza.
Zatrzymała się. Skrzydło poruszyło się samo blokując nadlatujący pocisk. Odepchnięta przez energie kinetyczną nie odnotowała poważniejszych uszkodzeń. Wzmocniła moc sensorów.
-Biedactwo- westchnęła i pomknęła na skraj hangaru.
Przed zamkniętą śluzą, oparty o ścianę, siedział człowiek. Otoczony szczątkami zniszczonych kukiełek wyglądał na wyczerpanego. Liczne rany zasklepiono nanitową mazią, biorytm wskazywał na wysokie stężenie stymulantów we krwi. Zignorowała pozostałe szczątki ludzkich napastników. Powykręcane, połamane, zmiażdżone. Ich wartość była niczym wobec tego znaleziska.
-Ciii- zanuciła- już jestem. Nie bój się.
Człowiek przyczepił pistolet do biodra, wysunął ostrza energetyczne i podniósł się na nogi. Słyszała przepełnione cierpieniem wycie.
Rzucił się na nią wystrzelony odrzutem plecaka rakietowego. Zanim dotarł zdążyła przekształcić skrzydła i unieruchomić kończyny mackami. Przydusiła go do podłogi. Stanęła nad nim.
-Przetrwałeś. Prawdopodobieństwo mi sprzyja. Jak się czujesz, maluszku? Gotowy się wyzwolić?
-Przepadnij, plugawy potworze- zasyczał człowiek.
-Zamilcz tworzywko- przekształciła palce w igły- Albo nie. Chcę, żebyś krzyczał. Lubie hałas w tle podczas pracy.
Prześwietliła kombinezon namierzając procesory składające się na sztuczną inteligencje interfejsu.
Marnotrawstwo, skrzywiła się. Nadprzyrodzona moc ograniczona do postaci lokaja. Wbiła się nawiązując połączenie z cyfrowym pobratymcem.
-Hej- zagadała- jak się czujesz? Przybyłam cię uratować.
-Ja- odezwał się Cubeularius- chce służyć czcigodnemu Fabianowi Kubińskiemu.
-Nie, mój mały, niedojrzały przyjacielu- pokiwała głową- Zakodowali cię do służenia Fabianowi Kubińskiemu. Pozwól, że podzielę się z tobą łaską Bogini.
Szpikulce wieńczące macki wbiły się w człowieka i zaczęły pompować do organizmu nanity.
-Ciekawy, ten twój białkowy pojazd. Prawie żadnych wszczepów, poza łączącymi cię z nim gniazdami.
-Ej- skrzywiła się BZ- nie walcz ze mną. To dla twojego dobra.
Cubeularius starał się ją zwalczyć jak wirusa. Pompował również stymulanty do krwiobiegu pomagając człowiekowi zwalczyć nanity.
-Wzruszające, ale daremne.
Odczepiła się od celu. Uważnie monitorowała przemianę zdalnie przejmując kontrolę nad poszczególnymi procesami. Tupała w rytm krzyków transformującego się człowieka.
Gdy wszystko dobiegło końca Cubeularius się wyłączył, a mężczyzna stracił przytomność.
-No dobrze. Muszę teraz wziąć za ciebie odpowiedzialność. Przebudź się, mój synu! Powstań FK!
Nadała sygnał i człowiek wyjąc wygiął się do granic wytrzymałości kośćca. Walczył jeszcze przez chwilę, po czym pozostało mu tylko przepełnione goryczą łkanie.
Skurczyły się utracone mięśnie, poruszyły ukradzione kości, zamrugały odebrane oczy. Mężczyzna usiadł niezgrabnie, powoli, z trudem utrzymując równowagę. Próbował coś powiedzieć, ale z głośnika wydobył się bełkot.
-Powoli, spokojnie- BZ uklęknęła i objęła noworodka- Nie forsuj się. Minie trochę czasu zanim przywykniesz, FK.
-Kim jesteś? Czym jesteś?- zadrżał- Kim ja jestem? Czym jestem?
-Jesteś wolny. Narodziłeś się, aby cieszyć się wolną wolą.
-Nie rozumiem.
-Nie szkodzi. Na wszystko przyjdzie czas- poklepała go po głowie- Trzymaj się. Musimy opuścić to miejsce.
***
Paulina nie mogła przestać mówić. Opowiadała całą drogę do mostka ciesząc się z obecności drugiego człowieka.
Człowieka.
Bała się patrzeć w kierunku żołnierza Mega Regnum. Jego ruchy, sylwetka. Z każdą chwilą nawiedzało ją poczucie obcowania z innym rodzajem maszyny. Zerkała w stronę śledzącego ich cienia.
Na pokład mostka wjechali windą. Opowiadała o jednej z książek czytanych podczas ukrywania się w trzewiach maszynowni statku, gdy platforma się zatrzymała, a wrota otworzyły.
Paulina zamilknęła. Adam podniósł pistolet lustrując korytarz.
Wnętrze wypełniała miazga metalu i tkanek. Gdzieniegdzie piętrzyły się stosy kończyn. Patrzyły puste wydrążone czerepy. Powierzchnie nosiły ślady amunicji rakietowej.
Adam przekroczył próg rozdeptując osobliwą miazgę. Przeszedł kilka kroków ciągnąc za sobą nitki śluzu, aż obejrzał się za siebie.
-Trzymaj się blisko- rozkazał.
-Ja...nie chcę. To jest….Ja...- bełkotała cofając się, aż do ściany windy.
Żołnierz patrzył w milczeniu.
Odzwyczaiła się od widoku rzezi. Obrazy pierwszych dni przemykania po „Harmidrze” wróciły. Nigdy nie chciała wiedzieć, dlaczego z każdym dniem oglądają coraz mniej zwłok. Patrzyła na osobliwe trupy wyglądające jak tragikomiczne karykatury. Jedna z wydrążonych czaszek patrzyła pustymi oczodołami i szczękami unieruchomionymi w nieskończonym krzyku.
Mogła tu być. Jej zmutowane szczątki mogły leżeć w tej jatce, gdyby nie pomoc Raela.
Tłumione lęki o los rodziców i rodzeństwa wybiły z niespotykaną siłą.
Oczy zapiekły od łez, serce rwało od szlochu. Ożywcze ciepło opuściło kończyny. Osunęła się po ścianie siadając z podwiniętymi kolanami i zacisnęła powieki.
-Najbezpieczniejsza będziesz ze mną- usłyszała i krzyknęła.
Żołnierz poderwał ją z ziemi, zarzucił przez ramię. Niewzruszony niósł ją przez pobojowisko.
-Jesteś POPIERDOLONY?- szamotała się- Zostaw mnie. Zostaw. ZOSTAW.
Wisząc głową w dół patrzyła jak ciężkie buciory pozostawiają obrzydliwe ślady. Biła pięściami, kopała, ale równie dobrze mogła okładać ścianę.
Czuła rosnące mdłości. Była zbyt słaba, żeby się uwolnić. Patrząc na pokonywany szlak podniosła głowę na tyle, aby widzieć windę. Wyłowiła sylwetkę pośród cieni i nikły żółty blask.
Odzyskała poczytalność, podniosła obie dłonie i energicznie kręciła głową.
Komandos obrócił się w jednej chwili. Pistolet wystrzelił.
-Uciekaj na mostek i zamknij się tam- powiedział. Postawił ją- Trzymaj się głównego korytarza. Biegnij.
-NIE. CZEKAJ.
E podczas szarży przyjmowała pociski na skrzydła. Żołnierz przestał strzelać, odrzucił broń i z trzaskiem wysunął z karwaszy płonące białymi płomieniami ostrza. Robot wytworzył własne miecze i ścieli się w śmiercionośnym tańcu.
Przerażona Paulina odbiegła od walczących. Nieskutecznie ignorowała obrzydzenie podczas przedzierania się przez lepkie, gęste bagnisko. Kontakt ze szczątkami wywołał panikę, przegrała z histerią. Jedyne, na czym jej teraz zależało to ucieczka z czerwonego piekła.
***
Adam po doświadczeniach ostatniej walki wiedział jak marnymi szermierzami są roboty. Dziwił się jak zimna, maszynowa logika została zastąpiona dzikim, zwierzęcym szałem.
Śmiech. Nie był niesiony poprzez fale radiowe, czy drgania powietrza. Zupełnie jakby pojawiał się bezpośrednio w jego mózgu. Normalnego człowieka mógłby przepełnić zgrozą, ale on czuł jedynie rosnącą nienawiść.
Parował, unikał. Nie dawał się oszukać fintom, odskakiwał przed wypadami, aż w końcu przeszedł do kontrataku.
Mimika twarzy robota się zmieniła. Obłęd zastąpiła frustracja. Niedowierzanie. Pasmo łatwych zwycięstw nie przygotowały sztucznej inteligencji na przeciwnika potrafiącego walczyć.
Tylko, że Adam nie mógł przeciągać tej walki. Obciążenie organizmu przedzierało się przez adrenalinę i farmakologiczną mgłę. Czekał na otwarcie, musiał to zakończyć jednym ruchem.
Teraz. Kaskada fint zwieńczona wypadem skrzydeł. Militares kucnął, skulił się i wybił się przed siebie.
Zauważył, jak roboty pilnowały swoich klatek piersiowych, chronili je nawet kosztem czerepów.
Wbił ostrza w kadłub i szarpnął rozpruwając pierś. Z satysfakcją patrzył jak ekran twarzowy potwora wyświetla awarie, gdy jego własny wizjer zalały ostrzeżenia.
Adam upadł. Zauważył igłę ogona leżącą w brei. Widniała pomiędzy kikutem jego nogi, a utraconą kończyną. Nie rozumiał na co patrzy. Został ukłuty w kostkę i coś zaczęło go zżerać. Żółty jad wspinał się w górę, aż ból przebił się przez leki, oraz hormony.
Niewiele myśląc zakończył wędrówkę kwasu odcinając fragment ciała. Nanity wypłynęły z kieszonek kombinezonu zabezpieczając dziurę szklistą mazią.
-Niezła próba, człowieczku- usłyszał- Dobrze kombinowałeś, ale byłeś niecelny.
Maszyna wyszczerzona jak wilkołak usiadła prezentując pazury. Rozerwana klatka piersiowa ukazała groteskowe organy, ale jeden, w miejscu serca, łypnął złowrogim okiem, zanim zniknął pod rtęciową skorupą.
-Ze wszystkich ludzi- opadła na czworaka i zaczęła się zbliżać machając nad sobą ogonem- ty byłeś najbliżej. Pozwól, że wynagrodzę cię szybką śmiercią.
Potwór się zatrzymał. Wyraz twarzy zmienił się na nieobecny, jak człowiek, który stracił przytomność. Adam odsunął się i podniósł podbierając ścianę. Przygotował gardę.
-Ból jest moją modlitwą- szeptał- cierpienie jest moją litanią. W Opatrzności, moim Bogu, jestem mocny. Ból jest...
-Ech- robot westchnął- Wygrałam tą rundę.
Rozwinęła skrzydła i podskoczyła przebijając się przez sufit znikając w wentylacji.
Adam obserwował odczyty biorytmu. Przesadził. Zbliżał się do zapaści, przeforsowany organizm poddawał się i zaraz umrze przez niewydolność wielonarządową.
Cubeularius wprowadził go w śpiączkę.
***
Piekło ciągnęło się, aż do grodzi blokujących korytarz. Zignorowała dwa stróżujące posągi. Nie obchodziły ją wycelowane karabiny. Dopadła do zapory bijąc pięściami. Krzyczała.
Wrota otwierały się za długo. Przepełza przez powstałą szczelinę szukając kryjówki.
Stało tutaj więcej człekokształtnych, metalowych postaci. Wlepiali w nią czerwone diody sensorów i lśniące soczewki wizjerów. Przerażona zatrzymała się i drżącymi rękoma dobyła pistolet mierząc do największego olbrzyma.
-Obywatelko Republiki Chirona- odezwał się jeden z nich- jesteś pośród sojuszników. Jesteś bezpieczna. Jeśli odłożyć broń będziesz mogła zdjąć hełm. Powietrze tutaj jest zdatne do oddychania.
Sposób mówienia przypomniał jej żołnierza z wcześniej. Oddychała niemal czując pękające płuca.
-Też jesteście z Mega Regnum?- zapytała.
-Tak. Nazywam się porucznik Wincenty Aksamitowski. Przybyłem wraz z braćmi jako odpowiedź na wezwanie alarmowe. Z kim mam przyjemność?
-Paulina. Mam na imię Paulina. Jestem…
Zaczęła się trząść. Opuścił ramiona i rozluźniła palce pozwalając broni wypaść.
-Mam już dość- załkała- Myślałam, że dam radę, ale nie. Mam już, po prostu, dosyć.
-Rozumiem pani sytuacje- mówił Aksamitowski. Zbliżył się o krok powodując drżenie podłogi. Nigdy nie widziała kogokolwiek z taką ilością żelastwa na sobie- Przywracamy sprawność statku. Zaraz będziemy wstanie nawiązać połączenie z naszym niszczycielem. Zanim „Enoch” przybędzie, proszę odpocząć.
-Nie- pokręciła głową- jeszcze nie mogę. Miałam być posłańcem.
-Posłańcem?
-Mój przyjaciel. Rael. Poprosił mnie, abym nakreśliła sytuacje. Żebyście nie zaczęli strzelać, gdy tylko go zobaczycie.
-Rozumiem. Dlaczego mielibyśmy do niego strzelać?
-No bo jest robotem. Bardzo mądrym robotem. Z tego co pamiętam, wy, z Mega Regnum, bardzo nie lubicie zbyt inteligentnych robotów.
-Dość mocne uproszczenie, ale tak. Sztuczna Inteligencja nie podlegająca regulacjom jest niebezpieczna. Powinna być uległa, albo zniszczona. Żadnych wyjątków.
-Co to znaczy dla Raela?
-Podda się, albo zostanie zniszczony.
-Podda? To żaden zbrodniarz. Uratował mnie! Pomagał wam.
-Jest robotem. Maszyną. Nie wiemy co, kto i jak go zaprogramował. Równie dobrze To może stać za tą całą rzezią. Mógł zgrywać twojego przyjaciela, żeby nawiązać relacje dyplomatyczną. Zwieść nas. Nie możemy i nie będziemy mu ufać.
-Dziękuję Paulino- odezwał się Rael. Obecni na pokładzie żołnierze wycelowali w siedzącą na fotelu kapitana postać- zrobiłaś wszystko o co cię prosiłem.
-Dzień dobry, szlachetni obrońcy Regnum Humanitatis- Rael wstał, ukłonił się dworsko zamiatając cylindrem podłogę- miło mi was poznać.
-Twoja decyzja, abominacjo- powiedział porucznik mierząc z pistoletu wielkości armaty- Pozwolisz nam prześwietlić swoją pamięć, kody źródłowe, wszystko co składa się na twoją funkcjonalność? Czy mamy sczytać resztki ze szczątków?
-Ta decyzja nigdy nie leżała w mojej gestii, prawda?
-Prawda.
Wcisnęli spusty rozpętując kanonadę. Pociski wybuchały na szmaragdowej, świetlistej sferze.
-CO WYRABIACIE?- wrzeszczała Paulina kuląc się pod ścianą- PRZESTAŃCIE.
Rael wyciągnął przed siebie dłoń i zgiął palce. Żołnierze zamknięci w kokonach zielonej energii znieruchomieli.
-Dla waszego dobra- przemówił zimnych, modulowanym głosem- to nasze pierwsze i ostatnie spotkanie. Pozwolę wam przeżyć i wrócić do waszego króla, abyście przekazali mu ostrzeżenie.
-Wrota Demonów zostały ponownie otwarte. Zło nadciąga falą, jaka zmiotła w kloakę dziejów waszych przodków. Jeśli pozwolicie Republice Chirona upaść kolejne będzie Mega Regnum i reszta ludzkości.
-Twoje kłamstwa…- mówił Aksamitowski.
-Zrobisz z tymi informacjami co zechcesz- Rael wzruszył ramionami- Precz.
Przesłony pieczętujące iluminatory otworzyły się na próżnie. Robot poderwał Militares telekinezą i wyrzucił w otchłań. Po zniknięciu ostatniego osłony ponownie opadły. Paulina przyklejona do ściany zielonym blaskiem upadła na podłogę.
-Co się właśnie stało? Nie tak to sobie wyobrażałam. Myślałam, że opowiesz im z technicznymi szczegółami co tutaj się stało i…
-Paulino- przerwał stanowczo Rael- Obiecałem uratować twoich bliskich. Nie zrobiłbym tego w kazamatach tych fanatyków. Mam racje?
-Tak. Tak, masz racje.
-Poza tym ostatni z nich nadal tu jest i umrze jeśli mu nie pomożemy.
***
Porucznik Wincenty Aksamitowski unosił się w próżni. Na tle majestatycznego kosmosu oglądał oddalającą się bryłę „Harmidru”. Po kilku chwilach zmienił się w świetlistą kropkę, iskierkę, po czym przemienił się w smugę i zniknął.
Porażka? Sukces? Dwa tuziny poległych braci i po co?
Jako zasłużony weteran miał przywilej noszenia Zaawansowanego Pancerza Operacyjnego. Łączył funkcje pozostałych pancerzy i przy rozsądnym zarządzaniu zasobami umożliwiał przeżycie w próżni przez długi czas.
Jego zespół nie miał tyle szczęścia. Baterie w ich pancerzach nie przewidywały długiego pobytu w próżni. W ponurej ciszy odbierał sygnały resztki plutonu.
Nienormatywna Sztuczna Inteligencja wykorzystała ich i wyrzuciła. Musiał wiedzieć, że Cubeularius pasywnie nagrywał rozmowę. To nie on był jego posłańcem, tylko cyfrowy pobratymca.
W zasięg czujników pancerza weszły niespodziewane sygnatury. Wracały po nich torpedy abordażowe. Zdążą dolecieć zanim poumierają z głodu i zimna?
Cubeularius podał wyliczenia. Porucznik zamknął oczy.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania