Radość w odcieniu żółtego
Anna mogłaby zatracić się w tej chwili. Siedziała właśnie na ganku swojego domu, obserwując słońce wędrujące po niebie. Było dosyć wcześnie – zegarek właśnie wybił godzinę ósmą – jednak wraz z wyjazdem jej męża, odeszły również obowiązki. Mogła całkowicie oddać się przyjemności. Dlatego też lubiła, gdy Jason wyruszał na podróże biznesowe. Były to nieliczne chwile, w których mogła posmakować wolności oraz życia bez strachu.
Zamknęła oczy i wyciągnęła kark, chcąc, by promienie liznęły również jej twarz. Natychmiast poczuła przyjemne ciepło. Miała ochotę spędzić na zewnątrz cały dzień.
Willa, którą jakiś czas temu kupił Jason napawała ją smutkiem. Mąż nie pozwolił jej zadecydować ani o jednej rzeczy w domu – nawet o kolorze ścian. Uparcie powtarzał, że jego żona się na tym nie zna, a on przecież nie ma zamiaru mieszkać w pałacu dla przedszkolaka. Co więc Anna mogła zrobić? Poddała się. W przeciwnym razie zyskałaby kolejnego siniaka.
Jednak nie pozwoliła sobie odebrać wszystkiego. Jason miał dom, a ona – ogród. Od dłuższego czasu skrycie przejmowała obowiązki ogrodnika tak, by mąż niczego nie zauważył. Dla niego Anna była tylko ozdobą, powinna całe dnie spędzać w domu, dbając o swojego niezwykle zmęczonego męża. Praca w ogrodzie byłaby hańbą. Gdyby tylko zauważył ją ubrudzoną ziemią! Wolała nawet nie myśleć, jaki potwór by się w nim obudził.
Czasem zastanawiała się, kiedy Jason przestał być sobą. Tym przełomowym momentem był prawdopodobnie ich ślub. Anna zakochała się we wrażliwym mężczyźnie, który chciał osiągnąć sukces, by zapewnić swojej rodzinie godziwe warunki życia. Pamiętała jak bardzo się cieszyła, gdy porzucał garnitur i na ich spotkania przychodził w wygodnych spodenkach. Nie przeszkadzały mu wówczas gorszące spojrzenia kolegów z pracy. Dla niej wychodził ze swojej biznesowej skorupy, stając się innym człowiekiem. Te czasy jednak bezpowrotnie minęły. Jason niemal całkowicie zrósł się z krawatem i swoją teczką. Anna nie pamiętała, kiedy ostatnio wyznał jej miłość lub złapał za rękę. Jego prezenty ograniczały się do drogiej biżuterii wybranej przez jego sekretarkę, która natychmiast trafiała na dno szuflady.
Kiedyś mieli w zwyczaju przesiadywać na łące – smakować szum wiatru, zapach trawy. Wszystko było piękniejsze, kiedy byli razem. Wiedzieli, że los postawił ich na swojej drodze nie bez powodu – połączyć ich miała miłość.
Po ślubie Jason zdał sobie sprawę, że nic go już z Anną nie rozdzieli. Zaczął więc zmieniać ją tak, by pasowała do życia, które sobie zaplanował. Krytykował to, co kiedyś mu się podobało – jej kolorowe sukienki, niedbale uczesane włosy czy spontaniczne wyjścia. Powtarzał, że żonie biznesmena nie przystoi takie lekkomyślne zachowanie. Nieustannie dawał jej do zrozumienia, że powinna nareszcie dorosnąć.
Nie miała więc wyboru – wydoroślała. Zaczęła od zmiany ubioru. Jej luźne, wygodne ubrania zastąpiły eleganckie garsonki. Otworzywszy swoją szafę, dominowała w niej szarość i czerń. Nie podobało jej się to. Jednak póki Jason był szczęśliwy, ona również.
Potem mąż przekonał ją do ścięcia włosów. Przez całe życie ludzie wychwalali jej długie, falowane, blond włosy. Sama była z nich niezwykle dumna. Aż do momentu, gdy Jason je skrytykował. Wcześniej uwielbiał chować w nich twarz. Mówił, że to jego azyl. Teraz stały się dziecinne i nie na miejscu. Powtarzał, że dorosła kobieta powinna mieć krótkie włosy. Dlaczego więc Anna ma się wyróżniać?
Kobieta wiedziała, że na całe życie zapamięta ten moment, gdy sama sięgnęła po nożyczki. To była piękna noc. Gwiazdy tańczyły na niebie, wprowadzając ją w zachwyt. Anna i Jason wracali z kolacji z inwestorami. Według kobiety wszystko przebiegło gładko. Mąż był jednak innego zdania. Jadąc do domu, krzyczał, że Anna zachowywała się nieodpowiednio. Nie powinna tyle żartować, wręcz flirtować z ich gościem. Tym bardziej, że obok siedziała jego żona. Kobieta oburzyła się. Jason nie powinien mówić takich rzeczy. Przynajmniej ona nie patrzyła kelnerce w dekolt. Nim zdążyła się opamiętać, wygarnęła mu to.
Z jego spojrzenia wyczytała, że nie miała prawa tego powiedzieć. Chłód jak wstąpił w oczy męża, zmroził kobiecie krew w żyłach. Natychmiast zaczęła przepraszać, wręcz błagać o przebaczenie. Na nic.
Jason mocniej zacisnął dłonie na kierownicy i zamilkł. Dopiero w domu dał emocjom upust. Anna nawet nie próbowała się bronić. Wierzyła, że na to wszystko zasłużyła.
Następnego dnia, gdy mężczyzna był w pracy, stanęła w łazience przed lustrem. Jej oko było podbite, a brew przecięta. Nawet nie podnosiła koszulki. Dobrze wiedziała, że na jej klatce piersiowej także maluje się mapa krwiaków.
Bała się go. Naprawdę bała się swojego męża. Ujrzała na szafce obok nożyczki i nagle zapragnęła wkupić się w jego łaski. Kilkoma ruchami pozbyła się swych pięknych blond loków. Płakała, mając nadzieję, że Jason będzie z niej dumny, że ta zmiana mu spodoba. Miała nadzieję, że już jej nie uderzy.
Nie było już Anny jaką znał świat. Spontaniczna dziewczyna o lekkim spojrzeniu i radosnych iskierkach w oczach zniknęła. Jej miejscu ustąpiła potulna żona biznesmena, kobieta bez własnego zdania i tożsamości.
Od tamtej pory codziennie myślała o ucieczce. Układała w głowie misterny plan, choć w głębi serca wiedziała, że nie odważy wcielić się go w życie. Była jego żoną – nie mogła go zostawić, prawda? Zresztą, nie miała nawet gdzie uciec. Za namową Jasona odwróciła się od swych dawnych przyjaciół, jedynymi ludźmi, z którymi się spotykała byli znajomi męża. Z rodziną także straciła kontakt. Jej rodzice i siostra byli wspaniałymi ludźmi. Jednak nie przepadali za Jasonem, powtarzali, że to nieodpowiedni mężczyzna dla niej. Mimo to, widząc jej szczęście, próbowali go zaakceptować. Niestety po ślubie ich kontakt słabł z każdym tygodniem. Kobieta ani nie odwiedzała rodzinnej miejscowości, ani nie zapraszała rodziny do siebie. Dlaczego? Jason był zbyt ważny, by gościć w domu zwykłych, prostych ludzi.
O dziwo, bliscy nie poddawali się. Wciąż wysyłali Annie kartki świąteczne oraz dzwonili. Nawet kilka razy kobieta niemal poległa. Już miała słuchawkę w dłoniach, ale za każdym razem tchórzyła. Nie powinna się z nimi kontaktować. Jasonowi się to nie spodoba. Poza tym, wstydziła się. Nie posłuchała ich intuicji i teraz cierpiała. Ten błąd wiele ją kosztował. Za każdym razem odkładała telefon z hukiem.
Tylko w chwilach samotności mogła pozwolić sobie na odpoczynek. Wtedy stawała się dawną Anną. Zakładała jedyną sukienkę, jaka została jej z tych pięknych czasów, które bezpowrotnie minęły i siadała na werandzie. Smakowała słońca, wolności, życia jakie mogłaby mieć. Mogła wówczas udawać, że jest młodą, silną kobietą, która sama decyduje o własnym życiu.
Tak właśnie chciała spędzić tamto przedpołudnie. Móc wpatrywać się w słońce, jednoczyć się z nim. Uśmiechnęła się pod nosem i wygładziła materiał sukienki. W świetle jej żółta sukienka stawała się złocista. Będąc nastolatką, połowa jej garderoby była żółta. Co tu dużo mówić – to był jej ulubiony kolor. Symbolizował wiarę, dla niej również lepszą przyszłość. Szkoda tylko, że ze wszystkich kolorowych ubrań pozostała jej jedynie ta sukienka. Jason zmusił ją do pozbycia się z życia wszystkiego, co piękne – także nadziei.
Tamten dzień – idealnie beztroski – byłby wymarzonym wynagrodzeniem za potłuczone żebra, gdyby nie jedna rzecz. Siedząc na ganku, Anna poczuła, że robi jej się niedobrze. Bardzo.
Natychmiast pognała do łazienki. Torsje całkowicie ją wyczerpały. Kobieta przez ponad dwadzieścia minut siedziała z głową w sedesie, zwracając wszystko, co zjadła. Piekło ją w przełyku, ciało odmawiało już posłuszeństwa. Po wszystkim oparła się o zimną ścianę i głęboko odetchnęła. Musiała chwilę odpocząć.
Prawdopodobnie czymś się zatruła. Tak, to na pewno to. Miała tylko nadzieję, że Jason nie przechodzi tego samego. Jeśli tak, po powrocie do domu swój gniew wyładuje na niej. Od dawna upierał się, że powinni zatrudnić kucharkę, ale ona wciąż przekonywała go, że to niekoniecznie. Spojrzała na sedes. Z takim argumentem nie mogła już dyskutować.
Wytarła w czoła kropelki potu. Po chwili wstała i opłukała jamę ustną. By zebrać myśli, twarz ochlapała zimną wodą. Intensywnie zastanawiała się, co takiego mogło jej zaszkodzić. Przecież w kuchni nie eksperymentowała. Wszystkie produkty były świeże.
Wówczas ją olśniło. Świadomość, co może być winowajcą jej obecnego stanu, uderzyła w nią jak grom z jasnego nieba. Szybko wygrzebała z szafki swój kalendarzyk miesiączkowy i zauważyła, że jej okres spóźnia się już ponad tydzień. Zamarła. To jednak nic nie znaczy, prawda? To normalne wahania. Stres, aktywność fizyczna i inne – niemal wszystko może na to wpływać.
Objęła się ramionami i zaczęła się kołysać. Załkała. To nie może być prawda. Nie może.
Po chwili – gdy nieco ochłonęła – wpadła na pomysł, by udać się do apteki i zrobić test ciążowy. Z dowodem w ręce, że nic jej nie jest, na pewno odetchnie z ulgą
Szybko przypudrowała twarz, narzuciła na siebie bluzę i wybiegła z domu. Wyjeżdżając z posesji, w duchu podziękowała mężowi, że namówił ją do zrobienia prawa jazdy. Powiedział, że nie może jej wszędzie zawozić, więc sama powinna o siebie zadbać. Choć jedna korzyść wypływająca z ich małżeństwa.
Mocno zaciskała ręce na kierownicy, by nie stracić nad sobą panowania. Nie mogła być w ciąży, nie mogła! Dziecko oznaczałoby tylko kłopoty. Nigdy nie miała ręki do opieki nad innymi, nie była na to gotowa. Pieluszki, karmienie, nieprzespane noce – była pewna, że sobie z tym nie poradzi. Poza tym nie miała pojęcia jak zareaguje Jason. Czy będzie je kochać ponad wszystko? Czy może jednak – co bardziej prawdopodobne – również na nim będzie się wyżywać?
Nie mogła sprowadzać na ten świat niewinnego stworzenia. To było nie fair. Anna dobrze zdawała sobie sprawę, że nie będzie mogła zapewnić mu szczęśliwego dzieciństwa. Nikt nie zasługiwał na odczuwanie ciągłego strachu, a w szczególności – dziecko.
Do apteki weszła na chwiejnych nogach. Wolała nie zastanawiać się, co aptekarki mogą pomyśleć sobie o kobiecie, która jąka się, kupując test ciążowy. Drżącymi dłońmi zapłaciła i szybko wyszła.
Chwilę później już siedziała w samochodzie, próbując złapać oddech. Było jej gorąco, wciąż miała mdłości – choć tym razem to pewnie stres. Bała się. Jej życie zależało od wyniku testu.
Wracając do domu, wspominała swoje młodzieńcze lata. Marzyła wtedy, by zostać kiedyś matką. Wyobrażała sobie, że z mężem przeprowadzą się do jej rodzinnej miejscowości, że w opiece nad dzieckiem będą jej pomagać rodzice i siostra. Gorzko stwierdziła, że to nigdy się nie wydarzy. Przełknęła łzy. Nigdy nie będzie mogła w pełni oddać się macierzyństwu.
Czuła się okropnie z tą myślę, ale dziecko wszystko by skomplikowało. Nie chciała tego. Nie chciała całować drobnych paluszków, głaskać małego brzuszka, słyszeć uroczego gaworzenia. Nie dla niej świętowanie urodzin czy dostawanie laurek. Nie zasługiwała na to. Ani ona, ani Jason.
Zatrzymała się przed domem. Jak zwykle najpierw upewniła się, że męża jeszcze nie ma, potem weszła. Miała wrażenie, że dom emanuje chłodem, nienawiścią. Jakby on też wiedział, że nie zasługuje na nic lepszego. Jason miał rację – Anna była nikim i tak właśnie powinno się ją traktować.
Bała się spojrzeć na test. Nie pamiętała, kiedy ostatnio się tak denerwowała. Jej ręce trzęsły się, oddech był urywany. Serce chciało jej wyskoczyć z piersi.
Drżała na myśl o wychowywaniu dziecka z Jasonem. Jej mąż był nieobliczalny, a nad małą pociechą przecież tak ciężko zapanować. Dzieciątka nie ucieszy krzykiem lub pięścią.
Kobieta skuliła się. To szło w złym kierunku. Jak całe jej życie. Zapłakała. Nie mogła już dłużej wytrzymać – jej wzrok padł na wynik.
Wtedy znieruchomiała. Wierzchem dłoni wytarła łzy, które łaskotały jej policzki. Podniosła się z podłogi i kołysząc się na boki, wyszła na werandę.
Słońce się do niej uśmiechało. Stroiło miny, w pełni rozumiejąc kobietę. Samo też było matką – dawało życie milionom stworzeń. Anna opadła na schody.
Tak, budziło się w niej nowe życie. Położyła rękę na jeszcze płaskim brzuchu. Mimo że nic nie czuła, dobrze wiedziała, że jej dziecko tam jest – póki co bezpieczne. Jej obawy uleciały. Była matką, tylko to się liczyło. Wszystko dobrze się ułoży, prawda?
Jednak co na to Jason? – ta myśl dopadła ją kilka minut później. Jak zareaguje ojciec dziecka? Przytuli ją i obieca, że zadba o swoją rodzinę czy może ogarnie go szał? Wtedy będzie mógł uderzyć Annę, nie myśląc o tym, że zrani również dziecko.
Nie, kobieta nie mogła na to pozwolić. Jej dzieciątko na to nie zasługiwało. Wstała. Swoją twarz skierowała do słońca. Pragnąc zatrzymać czas, zamknęła oczy.
Stała tak, uśmiechając się do samej siebie, dłuższą chwilę. Sama nie wiedziała dlaczego. Jeszcze nic się nie zmieniło. Jednak w swoim sercu wiedziała, że to początek, że lada moment odzyska dawną siebie, a jej życie z powodem nabierze żółtych barw.
Wbiegła do domu i zaczęła się pakować. Nie było tego wiele. Kilka koszul, dwie pary spodni, kilka bluzek. Wszystko eleganckie i w stonowanych kolorach. Anna cierpko pomyślała, że jak tylko wyjdzie na prostą, doda do swojej garderoby nieco żywszych kolorów. Jednak na to przyjdzie czas później, teraz miała co innego do załatwienia.
Nie chciała brać niczego, co w pełni nie należało do niej. Do bagażnika wrzuciła jeszcze tylko kilka albumów, komputer, książki. Z przykrością stwierdziła, że to był cały jej dobytek. Nic nie osiągnęła. Nic innego w wieku dwudziestu pięciu lat nie posiadała.
Gwałtownie pokręciła głową. To nieprawda. Rosło w niej nowe życie. To było najważniejsze.
Anna postanowiła schować dumę do kieszeni i wrócić do domu. Nie miała innego wyjścia, a była pewna, że serca rodziców – nawet, jeśli się na nią gniewali za brak kontaktu – roztopią się na wiadomość o wnuczku.
Pierwszy raz od bardzo dawna kobieta była pewna, że robi coś dobrego. W jej rękach leży życie małego dziecko. Zrobi wszystko, by zapewnić mu stabilizację i szczęśliwe dzieciństwo. Zrobi wszystko, by Jason go nie skrzywdził.
Po jej policzku stoczyła się łza. Czas rozpocząć nowy rozdział w życiu, nowy – lepszy.
Komentarze (2)
Dlaczego po angielsku i z małej litery, jakby wskazywał wiersz.
Sugerowałabym poprawić, bo wprowadza w błąd.
Jak będzie zmieniony, to na pewno przyjdą czytelnicy.
Tytuł robi PR.
Podoba mi się nawet bardzo, zakończenie też spoko.
Pozdr
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania