heroina

Łkają zawiasy pustych ulic nienaoliwionych mieszkań

obrośniętych bluszczem

trującym, podłym

kłamstwem

i rdzą

 

Ich łzy spływają po murach

pełzną ścieżką jadowitą

Nucą melodię plecioną

z płaczu i krzyków

cieni za szybami

krzywdzonych

 

i tylko raz szepnie coś matka

rodzicielką szumnie zwana

jej krew zabarwi strumień

a głowa zawiśnie nad

bramą

 

umilkną wówczas rozmowy

w lęku i ciszy toczone

umrze śpiew słowika nucony

nad bezbarwnym

domem

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • TheLonelyOne 05.05.2016
    Podoba mi się, leci piąteczka.
    Dobrze, ze zachowujesz ponury nastrój do samego końca, jednak coś psuje budowę w drugiej zwrotce, przez co trochę inaczej czytasz, akcentujesz podczas czytania wiersza.
  • 60secondsToDie 05.05.2016
    Możliwe, w dwóch ostatnich strofach dodałam rymy i zepsułam tę klasycznie obraną budowę, czyli piramidki.
    Ale nie mniej, dzięki za opinię, kolego : D
  • Johnny2x4 05.05.2016
    60 ty to na mrok masz jakiś fetysz :P :D
  • 60secondsToDie 05.05.2016
    Tak : D
  • Neurotyk 05.05.2016
    Ciekawie, 4,5, bo kilka innych Twoich było szczytem, tutaj porządna górka:)
  • 60secondsToDie 05.05.2016
    Dzięki i tak :)
  • Pan M 05.05.2016
    jest ok
  • 60secondsToDie 05.05.2016
    XDDD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania