Higro
"To normalne, że człowiek mdleje w kościele. To nie jest miejsce dla ludzi"
Agnieszka Miodowska
marzy się. przenajgrzeszniej. kobieta tam jest
i mężczyzna. podobno — ja.
ma miejsce szczególny rytuał. partnerka
obchodzi się z facetem jak ze szmacianą kukłą.
przyciska jego głowę. język , koniecznie — głębiej!
a najlepiej — i nos.
kawalkady pożarniczych starów 25 suną
przez piach. pracownicy Czerwonego Krzyża
zrzucają z samolotów
bomby wypełnione słoną wodą. łapać! pijcie!
w osadzie, parędziesiąt kilometrów od Mogadiszu,
grupki wynędzniałych dzieci chłepczą
spękanymi wargami kranówę
marszczę brwi. postaci zlewają się w jedną.
szlam. pęknięta ziemia. nie mam pojęcia, czemu
ale myślę o spadających spomiędzy chmur armatach,
działach kolejowych. łup, łup!
— padają Dory, Car Puszki.
wszystko niknie pod zwałami blachy.
znowu jest brzydko.
Komentarze (8)
Nie ogarniam całosci.
Straszna historia.
Tytuł wiersza i treść odsyła mnie do higrometru. Woda, wilgoć, wilgotność - bez nich nie ma życia.
Pomiar. Na pustyni kranówa, na inną spada pseudo pomoc... słona woda.
Lub zamiast deszczu martwy, śmiercionośny złom.
Walka powtarza się we wszystkim.
Brzydko.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania