Historia opiekunki
Rozdział 1: Ingrid – pierwsze lekcje cierpliwości
Kiedy przyjechałam do domu Ingrid, nie wiedziałam, czego się spodziewać. Miała 65 lat, była po wypadku i potrzebowała pomocy w codziennym życiu. Myślałam, że będzie to trudne, ale nie spodziewałam się, że nauczę się więcej o sobie niż o opiece nad drugą osobą.
Ingrid była otyła, a jej lenistwo przerosło wszystko, co mogłam sobie wyobrazić. Mimo że mogła chodzić z pomocą, swoje potrzeby fizjologiczne załatwiała do słoika, nie chcąc pofatygować się do toalety. Jadła tylko na leżąco, karmiona przeze mnie, choć mogła to robić sama. W domu panował brud i smród, bo Ingrid odmawiała mycia się i nie pozwalała, bym jej w tym pomogła.
Pokoju, który rodzina przygotowała dla mnie, nie sposób było nazwać miejscem do życia. Myszki biegały po ścianach, a pod dywanem roiło się od robaków. Każda noc była walką o sen w tym koszmarze.
Mimo tych warunków, Ingrid w domu była dla mnie miła. Dziękowała za każdą przysługę, a gdy przepraszała za swoje zachowanie, całowała mnie po rękach. Jednak na basenie, między ludźmi, zamieniała się w zupełnie inną osobę. Wyzywała mnie od „polskich świń”, budząc zdziwienie innych, a ja próbowałam zachować spokój i godność.
Początkowo czułam się upokorzona, ale z czasem zrozumiałam, że nie mogę brać jej słów do siebie. Ingrid nauczyła mnie najważniejszej lekcji w pracy opiekunki – cierpliwości i umiejętności oddzielenia siebie od cudzych emocji.
Ta pierwsza historia stała się dla mnie fundamentem, na którym zbudowałam swoją dalszą drogę w zawodzie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania