Historia pewnej miłości...
Zadzwonił budzik jak co rano… otworzyłam oczy. W myślach nadal krążą wydarzenia poprzedniego wieczoru. Zastanawiam się przez chwilę czy to na pewno nie był sen… spoglądam na telefon – 6.40- czyli pora wstać i zacząć szykować się do szkoły. Jak dobrze, że to już maj i za chwilę zaczną się wakacje. Przynajmniej się wyśpię. Został mi jeszcze rok do matury, za rok o tej porze będę zdawać egzaminy… ale na razie o tym nie myślę. Analizując wszystkie za i przeciw stwierdzam, że nie lubię swojej szkoły. Nasza klasa składa się w większości z dziewczyn, jest kilku chłopaków. Być może to moje subiektywne odczucie, ale uważam, że klasa dzieli się na „lepszych- bogatszych” i gorszych, w tym mnie. Z racji tego, że mieszkam na wsi a moi rodzice nie są lekarzami ani nie posiadają własnej firmy nie wyróżniam się na tle klasy. Nauczyciele mylą moje imię, są zdziwieni moim najlepszym w klasie wynikiem próbnej matury. Zawsze miałam szczęście do egzaminów. Jednak należę do tych osób, które nie lubią się wychylać, wolę siedzieć cicho na lekcjach, robić swoje, po szkole zazwyczaj chodzę po mieście ze znajomymi a potem wracam do domu i zajmuję się swoimi codziennymi obowiązkami… i tak wygląda moje życie przez pięć dni w tygodniu.
W końcu! Weekend. Zaczynam szykować się na wieczór, zastanawiam się gdzie tym razem wybierzemy się ze znajomymi. Zazwyczaj jeździmy na dyskotekę do pobliskiego klubu. Lubię takie wieczory. Zawsze można spotkać ciekawych ludzi, potańczyć. Jest fajnie. Jednak tym razem czuję się inaczej. Rozglądam się w tłumie szukając znajomej twarzy. Cały czas mam nadzieję, że On się pojawi. Kilka dni temu moja siostra zaprosiła do domu swoich znajomych. Wśród nich był M. Milena zawołała mnie do pokoju. Gdy weszłam mój wzrok odruchowo skierował się na chłopaka siedzącego na kanapie po prawej stronie od wejścia. Na pierwszy rzut oka około 20 lat, brunet, niebieskie oczy… wydał mi się jakoś dziwnie znajomy. Po prostu miał w sobie coś co sprawiło, że chciałam go bliżej poznać. W pokoju panował półmrok. Po zapoznaniu się ze wszystkimi osobami w pokoju – z Pawłem, Markiem i Agnieszką usiadłam na jedynym wolnym miejscu – obok M. Łatwo można było zauważyć, że moja siostra jest zainteresowana Pawłem. Był o kilka lat starszy od niej. Z tego co udało mi się zauważyć, to typ niegrzecznego faceta. Lubi imprezy, alkohol, adrenalinę. Zawieranie bliższej znajomości z nim wydało mi się ryzykowne. Jednak Milena zawsze miała skłonność do podejmowania odważnych, czasem nierozsądnych decyzji bez względu na to co myślą o tym inni. Mimo wszystko wieczór był udany, minął bardzo szybko. Rozmowa z M. była naturalna i luźna, być może również przez drinka, którego wypiłam w towarzystwie. Jednak nie potrafię zaprzeczyć, że pomiędzy M. a mną zaiskrzyło. Czułam się jakbym znała go od zawsze…
Jak ja nie lubię poniedziałków. Znów szkoła, po weekendzie trzeba wrócić do normalnych zajęć. Ze względu na to, że jest końcówka maja a większość ocen jest już wystawiona lekcje są luźne. Około południa jesteśmy już wolni. Zajęcia zostały skrócone. Idziemy więc z koleżankami na miasto, mam jeszcze czas do kolejnego autobusu. Uwielbiam taką pogodę. Jest słonecznie, przyroda budzi się do życia. Paulina jak zwykle zauważyła, że jestem jakaś nieobecna i zamyślona.
- Co się dzieje? Stało się coś? – zapytała zaniepokojona.
- Nieee…. To znaczy, chyba nic ważnego. – nie chcę jej opowiadać o swoim kolejnym zauroczeniu. Pewnie i tak nic z tego nie wyjdzie jak zwykle. Mam za sobą już kilka nieudanych, przelotnych związków, dlatego nie chcę kolejny raz snuć swoich rozmarzonych opowieści o księciu na białym koniu. Jednak w tej samej chwili usłyszałam sygnał SMS… odczytuję… „Hej, pamiętasz mnie? Spotkajmy się. M.” Uśmiechnęłam się odruchowo. Paulina spojrzała na mnie podejrzliwie. Wiedziałam już, że musze jej wszystko opowiedzieć bo inaczej nie da mi spokoju. Cała ona.
- Ok… poznałam kogoś kilka dni temu. Spodobał mi się… bardzo. Rozmawialiśmy długo, jak starzy znajomi. Napisał teraz, że chce się spotkać. Ale to pewnie nic nie znaczy. Pogadamy i tyle. – odpowiedziałam udając obojętność.
- Mhm… widzę właśnie jak to nic nie znaczy. Chodzisz rozmarzona od kilku dni! Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz?! No już, odpisz. Umów się z nim, najlepiej od razu. – odpowiedziała Paulina patrząc na mnie tak, że nie mogłam odmówić. Odpisałam– „Hej, jasne że Cie pamiętam, możemy się spotkać jutro pod moją szkoła o 11.”- zawahałam się przez chwilę czy wysłać SMS, ale Paulina widząc moją niepewność zrobiła to za mnie.
- No to poszło - teraz zastanawiaj się w co się ubierzesz na jutrzejsze „niezobowiązujące” spotkanie. – powiedziała roześmiana. W głębi duszy byłam jej wdzięczna za pomoc. Sama zastanawiałabym się pół dnia czy odpisać. Nie jestem odważna. Zawsze zastanawiam się dziesięć razy zanim cokolwiek zrobię. Mogę powiedzieć śmiało, że jestem tchórzem w tych sprawach. Boję się odrzucenia i rozczarowania.
Dzień szybko minął. Wieczorem leżąc wygodnym w łóżku w swoim pokoju snułam wizje jutrzejszego spotkania z M. A co jeśli nie przyjdzie? Albo przyjdzie z bukietem czerwonych róż i powie, że zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia? Hm… podoba mi się ta wizja. Zaraz, co ja wyprawiam? Umówiłam się na zwykłe koleżeńskie spotkanie. Nie będę się niepotrzebnie nakręcać. Chociaż, co mi szkodzi, pomarzyć zawsze można……
Znowu ten budzik! Chyba go wyłączę. W końcu nie muszę iść dziś do szkoły. Pośpię dłużej, może znów przyśni mi się….. O nie! Zapomniałam o spotkaniu! Zaspałam. 9.30 – jeszcze zdążę na autobus. Biegnę do łazienki, szybkie śniadanie, zakładam ulubione dżinsy, fajną białą koszulkę, akurat jest pod ręką. Lekki makijaż, szybkie ułożenie włosów i lecę na autobus sprawdzając w biegu czy zabrałam ze sobą telefon. Autobus strasznie się wlecze. Po 45 minutach jestem na miejscu. Oczywiście przychodzę pod szkołę przed czasem, jak zwykle. – Hej! Myślałam, że Cię dziś nie będzie. Co tu robisz?- zapytała Marta, koleżanka ze szkoły. Akurat trafiłam na długą przerwę, spora grupa osób siedziała na ławeczce przed szkołą. Trzeba korzystać z wiosennego, ciepłego słońca.
- O cześć, wpadłam tylko na chwilę, umówiłam się na spot……- w tej chwili zadzwonił mój telefon. SMS. Wyjęłam telefon z kieszeni żeby odczytać wiadomość. W tym samym momencie poczułam dłoń na swoim ramieniu. Nie odwracając się spojrzałam niepewnie na Martę. Uśmiechnęła się. Zadzwonił dzwonek na lekcję.
- Ok, już wiem nic nie musisz tłumaczyć, miłego dnia. Lecę, do zobaczenia jutro! - krzyknęła oddalając się w stronę drzwi wejściowych do szkoły.
- Cześć, Amelko, mam nadzieję, że nie czekałaś na mnie długo- powiedział szybko M. patrząc na mnie swoimi błyszczącymi, niebieskimi oczami. Chyba całe swoje życie…… - przeszło mi przez myśl. Ogarnij się, Amelia! Odpowiadaj z sensem, krótkie, mądre zdania. Zachowuj się naturalnie.
- Nie, przed chwilą przyszłam, rozmawiałam z koleżanką, ale musiała już wracać na zajęcia. Ja dziś zrobiłam sobie wolne. – odpowiedziałam szybko ukrywając swoje zdenerwowanie.
- Miło nam się rozmawiało ostatnio…. Prawda? Chciałbym Cię lepiej poznać. – uśmiechnął się tak, że ugięły się pode mną kolana. Co się ze mną dzieje? Jeszcze nikt nigdy tak na mnie nie działał. Jedyne czego teraz chcę to przytulić się do niego i nigdy nie puszczać. To chyba jest właśnie to o czym do tej pory słyszałam jedynie z opowieści. Zawsze myślałam, że takie rzeczy nie zdarzają się zwykłym, szarym ludziom, takim jak ja. Zdarzają się jedynie na szklanym ekranie. Rozsądek podpowiada mi, że to szaleństwo, przecież w ogóle tego człowieka nie znam, rozmawiałam z nim kilka chwil i to wystarczy żeby stracić dla niego głowę? Rozum mówi stanowczo nie. Ale serce… Wygląda na to, że ma swój własny plan.
- Może przejdziemy się po parku? Jest taka ładna pogoda – uśmiechnął się M. przerywając moje rozmyślania. Dobrze, że on tego nie słyszał!
- Chętnie, chodźmy stąd, czuję się jak na wagarach – uśmiechnęłam się nieśmiało spoglądając na M. Idąc w stronę parku znajdującego się niedaleko, po drugiej stronie ulicy zastanawiałam się, co taki chłopak jak M. może chcieć ode mnie. Nie uważam się za interesującą osobę, jestem raczej nieśmiała, prowadzę spokojne życie. Czasami jestem może zbyt dorosła jak na swój wiek. Uroda… nie wydaje mi się, żebym wyróżniała się z tłumu. Mam ciemne, kasztanowe włosy, które kręcą się zawsze nie tak jak powinny, zielono-brązowe oczy- trudno określić ich kolor. Jestem raczej szczupła, niektórzy twierdzą, że zgrabna. To pewnie dlatego, że lubię sport, kiedyś biegałam a z w-fu miałam szóstki. Za to w M. podoba mi się wszystko. Jest wyższy ode mnie, szczupły, ma ciemne, krótko ostrzyżone włosy, niebieskie oczy, piękne długie rzęsy. W spojrzeniu ma coś ciepłego, przyjaznego, przyciągającego… Zbliżamy się do parku. Musimy przejść na drugą stronę ulicy. Jest spory ruch, trzeba będzie zaczekać…
- Chodź bliżej, tutaj jest niebezpiecznie- powiedział M. łapiąc mnie za rękę i przyciągając do siebie lekko. Poczułam ciepłą, miłą w dotyku dłoń. Przeszedł po mnie przyjemny dreszcz. Jakie to miłe, że M. się o mnie troszczy. A może po prostu nie chce mieć mnie na sumieniu. Mogłabym przez swoje zamyślenie i roztargnienie wyjść na ulicę prosto pod nadjeżdżający samochód. Wtedy dopiero zrobiłabym wrażenie na M.!
- Często tędy chodzę, po prostu musimy chwilę zaczekać- odpowiedziałam, udając obojętność. Jednak M. na pewno czuł drżenie mojej dłoni, a raczej całego ciała. Uśmiechnął się do mnie jednocześnie ściskając mocniej moją rękę. No tak! Pewnie uważa mnie za ofiarę losu, która nie potrafi sama przejść przez ulicę- przeszło mi przez myśl. Rozbawiło mnie to troszkę. Ok, droga wolna. Idziemy. Po chwili jesteśmy już w parku, niebezpieczeństwo minęło, jednak M. nadal trzyma moją dłoń. To bardzo przyjemne. W sumie może tak zostać… Pewnie wyglądamy jak para zakochanych. Ludzie mijając nas uśmiechają się przyjaźnie. Wydaje mi się, że wiosna zawsze wpływa pozytywnie na otoczenie, ludzie stają się milsi, zadowoleni, zwalniają lekko tempo życia.
- Wiesz… podczas naszego ostatniego spotkania bardzo mi się spodobałaś… czuję między nami bliskość, pomimo że prawie wcale się nie znamy. To dziwne, pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego…- powiedział M. kierując się w stronę ławeczki znajdującej się w półcieniu nad stawem. A więc jednak! Nie tylko ja to czuję.
- Ja…. Też to czuję, mam dokładnie tak samo…- odpowiedziałam lekko onieśmielona i jednocześnie bardzo szczęśliwa, niedowierzając, że to wszystko dzieje się naprawdę.
- Czuję dziwną potrzebę, żeby mieć Ciebie cały czas blisko, chcę Cię chronić… patrzeć na Ciebie, trzymać za rękę, nie potrafię tego wytłumaczyć…- powiedział M. patrząc mi czule w oczy. Nie znam Go. Jednak czuję, że mogę mu w pełni zaufać. Chcę tego.
- Bałem się, że nie czujesz tego co ja… jesteś taka śliczna Amelko – powiedział zniżając głos. W tym momencie nasze usta zbliżyły się do siebie. Poczułam niesamowitą siłę przyciągania, nie byłam w stanie tego powstrzymać… nawet nie chciałam. Dotyk jego ust sprawił, że poczułam w środku przyjemne ciepło a zarazem wzruszenie i niesamowitą bliskość z tym „obcym” a jednak tak dziwnie znajomym człowiekiem. M. był taki delikatny i czuły zarazem, po prostu wiedziałam, że czuje do mnie coś więcej. Nasze usta trwały tak dłuższą chwilę. M. spojrzał na mnie tak, jakby chciał powiedzieć, że jestem już tylko jego. Przytulił mnie mocno, a ja poczułam się tak jakbym znalazła swoje miejsce na ziemi… Siedzieliśmy tak przytuleni bez słowa, nawet nie wiem jak długo… Czas się dla nas nie liczył…
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania