Historia złamasa (autobiografia) cz.2

22 Maja. Już następnego dnia z rana, wykonano zabieg repozycji i stabilizacji płytami przykostnymi złamania trzonu kości promieniowej i łokciowej prawej ręki w wrocławskim szpitalu, tak od dzisiaj będę pikał na lotnisku. Swoją drogą, bardzo ciekawe doświadczenie, otrzymałem znieczulenie miejscowe, dzięki czemu byłem wszystkiego świadomy, ale nie czułem ręki od obojczyka po same koniuszki palców, do stołu operacyjnego, bardziej stolika, zasiadł pan ordynator, chirurg ortopedii, wraz z asystentką i anestezjologiem, obróciłem więc głowę w stronę zamieszania i podekscytowany czekam na dalszy rozwój sytuacji, niestety jedyne co się dalej rozwijało to moje rozczarowanie, bo pomiędzy mną, a zespołem medycznym wyrosła wielka niebieska kurtyna przysłaniająca cały widok. Co to ma znaczyć? chciałem być światkiem tego co się tu zaraz wydarzy, przecież tu chodzi o mnie, to moja ręka! Wewnętrzny bunt, szybko zaczął tracić na sile, gdy dzięki chemikowi po lewej do krwiobiegu wpłynęła magiczna substancja, po której już nie byłem taki ciekawy świata, właściwie to nie pamiętam momentu w którym urwał mi się film, jak po dobrej najbie.

Po trzech dniach nudnego pobytu bez żadnych powikłań i komplikacji wypisano mnie do domu. Po wyjściu współlokator od razu zabrał mnie na ogromnego kebaba, szpitalne żarcie, wiecie o co chodzi, posiłki smakowały nienajgorzej, ale zdecydowanie za krótko. Wchodząc do mieszkania, pierwsze co rzuca się w oczy, to stare drewniane schody prowadzące do mojego pokoju, to na nich siedziałem ostatni raz przed operacją, zakładając rolki zdrowymi rękoma.

W pokoju usiadłem z podwieszoną łapą na obrotowym krześle, z wzrokiem wbitym w sufit okręciłem się parę razy, wziąłem głęboki oddech i powiedziałem na głos "brawo stary" i najchętniej, to bym jeszcze sam sobie przybił piątkę, niestety nie mogłem. Obejrzałem netflixa, raczej szczyt moich możliwości w tamtym momencie, bo nawet siedzenie, po pół godziny robiło się męczące, więc długo w Wrocławiu nie zabawiłem, bo to że złamałem rękę, wcale nie zwalnia mnie z życia, poprostu sobie je utrudniłem na własne życzenie, teraz trzeba zadbać, by wrócić do zdrowia.

Nie mogąc kontynuować pracy, udałem się więc w rodzinne strony aby trochę odpocząć i podjąć się rehabilitacji, im szybciej tym lepiej. Postanowiłem więc skorzystać z prywatnej przychodni licząc na lepszą i fachową pomoc, nie licząc się z pieniędzmi, bo na zdrowiu się przecież nie oszczędza, a naturalnie chciałem odzyskać pełną władzę w ręce, tym bardziej że to ręka prawa. Starałem się prowadzić normalny tryb życia w miarę możliwości a kończyna górna wracała do zdrowia. Po około 4 tygodniach i 5 wizytach nie potrafiłem wyjść ze zdumienia, tak samo ja, jak i Mateusz, mój rehabilitant (dzięki Mati jesteś wielki) ręka wróciła do pełnej sprawności, prawdą jest, że brakowało jej trochę pary, ale to się nadrobi na siłowni albo na budowie :P na reszcie mogłem korzystać z życia, wrócić do rzeczy które lubię robić, rzucałem do tarczy, coś tam próbowałem z tenisem, ale jeszcze za wcześnie, nie grałem żadnych meczy, ale do kosza rzucałem, raz odważyłem się nawet iść na rolki, ale trzeba przyznać była to spora walka psychologiczna, jednak upadek odcisnął swe piętno, oczywiście we wszystkim starałem się zachować zdrowy rozsądek, niestety musiałem też wrócić do sprzątania, gotowania, zmywania i robienia zakupów, ale tak przecież musi być. W każdym razie nabrałem w życiu nowej nadziei na lepsze jutro.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania