HISTORIA ZŁOTA/BĄDŹMY PRZEZORNI
Heniu wygrał w totka sześćdziesiąt tysięcy złotych. W przeliczeniu na mieszkania była to – na tamte czasy – jedna piąta trzypokojowego mieszkania. Gdy pieniądze wpłynęły na jego konto okazało się, że wszystko zajął komornik.
– A mogłem płacić te alimenty – nogi mu zmiękły, para życiowa uszła.
Gdy powiedział o tym swojemu najlepszemu kumplowi, ten mu odrzekł, że co się odwlecze, to nie uciecze. Heniu musiał przyznać mu rację. Otrząsnął się po tym ciosie, wziął się w garść i znów zaczął sumiennie wypełniać losy.
– Czy drugi taki los mi się trafi? – trapiło go pytanie.
– Na pewno, na pewno – pocieszał go jego najlepszy kumpel – tylko wiesz co Heniu?
– Co? – Heniu spojrzał na kumpla wzrokiem zbitego, zmokniętego psa.
– Zanim wygrałeś sześćdziesiąt tysięcy złotych, wydałeś na kupony prawie sto tysięcy złotych. Czy to się opłaca?
– A wiesz, że tak! – niespodziewanie Heniu wybuchnął optymizmem. – Może i straciłem czterdzieści tysięcy złotych, jednak spłacić sześćdziesiąt tysięcy, jakie byłem winny za alimenty, za jednym zamachem nie spędzając ani jednego dnia w pracy. To jest moja wygrana!
– A skąd miałeś szmal na te wszystkie losy? – najlepszy kumpel Henia wybałuszył oczy, wydął dolną wargę, a twarz jego zatrzymała się jak na stopklatce.
– Przedsiębiorczość kolego, przedsiębiorczość – odparł – babcia na łożu śmierci wyznała mi, gdzie ukryła zbierane przez całe życie złoto.
– Hm – mruknął najlepszy kumpel Henia – i gdzie je ukryła? Zadał to pytanie, zdawało się, mimochodem.
– A tego ci nie powiem Wiesiu – twarz Henia przybrała bardzo poważny wyraz.
– Dlaczego? – Co ci szkodzi?
– Wiesiu, nie bądź śmieszny, dobrze wiesz, że ci nie powiem. Zapomniałeś już kim jesteś? Jakbym mógł się dzielić takimi informacjami z głównym inspektorem Urzędu Skarbowego.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania