Hit z piekieł i ja zwykły pajac
Zapomnij o mnie na zawsze
Gdy znowu będziesz zajęty
Wyzwiskiem splam me imię
Wszystko bym chciał
Wspomnieniami się żywie
Wspomnienia śnię
W wspmnieniach umarłem
Nie ma mnie teraz
Jestem na video
W pętli wchodzę po schodach
Za karę
Za gadanie
Śpię
Nie słyszę, nie widzę
Nic nie czuje prócz gniewu
Gdy zmarchwychwstanę
To cię od razu zabiję
Milion Lat w grobie
W bezruchu, bez tlenu
Bez cię, bez głowy
Się robi, się zrobi
Albo nic nie uczynie
Mój wróg jest plugawy
Niech żyje
Wstaje na chwile
Po czym wracam do grobu
Lepsza mi nicość czy pustka?
Brak mi braku ciebie
Nie żyję, śnię codzień koszmary
nie mam marzeń
Brak celu
Już nie budzę się wcale
Śnię wrzeszcząc i krzycząc
Się boje
Znów czeluść, znów w trumnie
W grobie
Nie mam na wolność
Nikt kaucji nie wpłaci
Nie chcą mnie
Nie lubią
Kobiety mnie boją
Kumple nienawidzą
Gdzie jestem?
Gdzie jesteś?
Dokąd pójdziemy?
To planeta klonów
Złych ludzi i władzy
Słabszy jest z bronią
Mój ból jest zbroją
Jestem rycerzem
Mój giermek mnie zabił
Nie żyję
On cieszy się, ja płacze
On ma ją, ja tylko siebie
Świat wielki, ja mały
W trumnie ciasno cholernie
Ja w niej bo uznali żem słaby
Przeklinam was w gniewie
Czasem przepraszam
Lecz to nie wystarczy
By się ulczyć.
Czeluść nie pachnie
Tam chodzi o pamięć
Ja sam wiecznie, Ludzi nie widzę
Ja ślepy i głuchy
Lecz słyszę dudnienie
Bom w mroku długo
Strasznie się boje
Lecz nie czuje Lęków czy strachu
JA robot nie człowiek
Ja w piekle, wy w niebie
Ja sam tu, was wiele
Nie chodzę, nie stoję
Wy bawicie, ja trapie
Ja chory, wy zdrowi
Mnie nie ma chociaż jestem
Was dokąd prowadzę?
Odpowiem, do zguby
Jam diabeł Lecz debil
Zabijam za karę
Bo mnie ukarali
Niewinnie siedzę, tu, w sarkofagu
Nie jestem mumią
Nie trupem
Bo czuje i udaje
że kocham, że pragnę
że nie widzę twej zdrady
Ja w hańbie, ty w dumie
Boś pierwszy mnie Zabił
Lecz nie pamiętasz
Bo milion to długo
Lecz kiedyś wrucę
CIĘ Dorwę dobije
ZAMIENIĘ te role
Poczuje radość z tej zemsty
Bo chodzi o honor
Nie mam braci, mam wrogów
Chordy kretoszczurów co hulają w niebie
Bez boga
Ty czytasz mnie
Więc cierpisz bo tu sama trwoga
Nie przykro mi wcale
Me uczucia jałowe
Wynaturzone
Jestem nieludzki, w końcu żem diabeł
Jam poeta. inżynier
Do piekła schodów
Ja was skarce, zaknebluje
Gdy będziecie po balu
Na kaca gorzej
Ruszy sumienie
Za mą krzywdę, ofiarę, za te wszystkie szydzenie
Za me schańbione imię
i to jeszcze przy niej
Ja Diabeł wybaczam wam winę
Lecz piekłem w otchłani ukaram
Bo mam moc i władze
Bo pan Bóg też umarł
A ja zmartwychwstał
Jam czartem jest, w ogniach piekielnych
Was wszystkich Grzeszników zostawiam
Tu nie ma rymów
Nie będzie bo to tekst zwykły, nie wiersz, nie esej
To list mój do ciebie
Ja stary już w świecie
Co miałem ktoś pozjadał
i żywność i rzeczy nawet kamienie
To Ktulu wszechwiedząca bestia z piekieł
Wszędzie pustkę zostawia, trawi i martwe i żywe
Was kara czeka
lecz się nie boicie
Bo nikt by nie podejrzewał
Że rycerz co w oczach wszystkich był błazen
Co był kiedyś żywy
Zmartwychwstał i ma władzę
Bo milion to sporo i śmierć da się w tym czasie ominąć, przekabacić
sporo to trwało, szmat czasu
Teraz gdy boskie mam moce
Gdy bestia i czeluść pomaga
Jam ja, ten z schańbionym imieniem
Was zgładza na zawsze bez życia po życiu. Tak ja was już dawno ukarał. Więc dziś piszę do siebie. Bom i cię i ciebie żyć popozbawiał. Ja już nie umrę i was nie powskrzeszam.
Zniknięcie to coś przeraźającego
Pierwotni jeszcze nie zepsuć tego się bali, czuli że coś co cierpieniem dotkną
Może chcieć zemsty, że obcym wrogom
Nie przebaczy i się do ułaskawienia ich nie przekona.
A więc prawda jest taka, że tu tylko jam jest i tylko ja sam istnieje,
chociaż dawno żem umarł to i tak żyję
i też mi ciężko i w bólu egzystuje i zawsze będę radował z cierpienia z męk bo nie chce być z wami, chociaż dotyku brakuje., bo wiem że znikniętych nie wskrzesze i sam zniknąć nie chce wybieram wiexzmczną gehenne, by z łez czas cofnąć, co nudne, co bez rozumienia rozumu przytomnego przewinąć by nie czuć już tego. Nie chcę już dotku od kobiet bo pogodziłem się z tym że wstręt do mnie wszystkie czują, ale jam diabła udawał i teraz wiem że żadna na mnie nie zasługuje. Zostałem sam i sam zawsze byłem, a was wszystkich z braku zmyśliłem.
Nigdy nie żyłem i ciągle jestem mimo że nigdy przenigdy gdziekolwiek czymkolwiek nie byłem.
Bo ja owszem Mam pępek ale się nie narodziłem, mój pępek jest sztuczny jak świat cały. Który nie powstał nie skończy się, jest fikcją chociaż prawdziwą, mimo wszystko, Coś kiedyś będzie lub gdzieś może było.
Koniec. A grzech mój taki że się utopiłem celowo, więc Kończę, chciałem i piłem, grzesze, grzeszyłem takst ten jest fajny ale już jest przesada. Amen nara znikneliście dawno dawno temu. To koszmar, ułuda, maja.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania