Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

HODOWCA ISTOTY

Epizod 1 „Brzydal z blachy”

 

   „Jako lekarz weterynarii przyrzekam, w zgodzie z powołaniem, w trakcie pełnienia obowiązków zawodowych będę postępowała sumiennie i zgodnie z aktualną wiedzą weterynaryjną, strzegła godności zawodu, przyczyniała się w miarę możliwości do postępu nauk weterynaryjnych, wykonywała obowiązki wynikające z przepisów prawa oraz zasad Kodeksu Etyki Lekarza Weterynarii”.

 

   Lekarz weterynarii — potocznie określany jako weterynarz. Przedstawiciel jednej z trzech nauk lekarskich, obok medycyny i stomatologii. Osoba, która ukończyła pięcioipółletnie studia na jednym z wydziałów medycyny weterynaryjnej i uzyskała prawo do wykonywania zawodu nadawane przez okręgową izbę lekarsko—weterynaryjną, mająca kwalifikacje do badania i leczenia zwierząt oraz do kontroli środków spożywczych pochodzenia zwierzęcego. Aby wykonywać pracę lekarza weterynarii trzeba oprócz ukończonych studiów na danym kierunku, uzyskać prawo wykonywania zawodu, które na wniosek zainteresowanego wydaje właściwa dla miejsca zamieszkania okręgowa rada.

   Za pierwszego w historii lekarza weterynarii uważa się Urlugaledinna, wymienianego w zapiskach sprzed 3000 p.n.e. z Mezopotamii osoby leczącej zwierzęta. Kolejnych przełomów w dziedzinie dokonywali również i pionierzy medycyny — Hipokrates, czy filozofowie Arystoteles, czy wynalazcy John Boyd Dunlop. Pierwsza lecznica dla zwierząt powstała w III w. p.n.e. w Indiach za panowania króla Aśoki. Przełomowymi były średniowieczne dzieła: Canon medicinae Avicenny czy Anatomia del cavallo Carlo Rujnego.

   W powszechnym języku usnuło się nazywać przedstawicieli zawodu weterynarzami. Jednakże mało kto wie, uproszczona forma jest w istocie rzeczy formą błędną. Weterynarz bowiem, nie kto inny jak hodowca zwierząt, dopiero łacińskie sformułowanie medium veterinarius, czyli lekarz weterynarii oddaje właściwe nazewnictwo przedstawicielom tego zawodu.

 

   Stała przed drzwiami sali poszkodowanych, w pierwszorzędnej klinice zatrudniającej najlepszych lekarzy po urazowych, dla których pacjent po dotkliwym spotkaniu z pojazdem mechanicznym nie stanowił zaskoczenia. Będąc lekarzem weterynarii, nie wiele mogła pomóc ukochanej siostrzenicy, wychowywanej od dzieciątka po tragicznej śmierci siostry z mężem, w katastrofie samolotu wracającego z wakacji.

 

   Zapomniała, czy się puka? Czy wchodzi jak do siebie? Jak się zachować? Dopiero wychodząc z sali pielęgniarka, waląc drzwiami w trzewia lekarza weterynarii, obudziła stargany mózg, natychmiast wydał dyspozycje o wejściu do sali. Przepychała się w drzwiach, nie mogły zgrać ruchów, kto ma wejść a kto wyjść.

 

   — STOP! — głośny okrzyk pielęgniarki pozwolił wyjść, a jej po chwili wejść.

 

   Pracująca aparatura oznaczała — istnieje! Wróciło życie, powolutku zaczęła oddychać, trzymając się ściany. Spała jak malutki aniołek opatulona kołderką w kolorze piaskowym z malutkimi palmami po bokach, na poduszce w kolorze lazurowego morza. Weszła na oznaczone przejście w czasie przewidzianym dla bezbronnego pieszego przed atakiem metalowego smoka. Poraził piekielnym ogniem sterowanym przez młodego mężczyznę pod wpływem alkoholu, zanim zasiadł na ławie oskarżonych, wyparował z akt sprawy.

 

   — Pani dziewczynka ma trudny okres, proszę być przygotowaną na najgorsze — pan życia w białym kitlu odwalił regułę — w wolnym tłumaczeniu oznaczało ostatnie chwile wśród żywych — zmarła.

 

   Młodzieniec z metalowego smoka po odsiedzeniu na dupie nienaruszonej sześciu miesięcy dostał w zawiasach dwa lata, w zawieszeniu na trzy lata i to wszystko za zniszczenie siostrzenicy! Wpierw tydzień siedziała w swoim gabinecie zamknięta na głucho, ze wzrokiem w suficie, po wyjściu wyjechała do innego miasta z bagażem pełnym chęci zemsty.

 

Epizod 2 „Krańcowy aperitif”

 

   Budynek doskonale wpasował się w zapatrywania o stworzeniu kliniki weterynaryjnej. Zagospodarowane pomieszczenia piwniczne, do których prowadziła szeroka klatka schodowa, z windą towarową. Garaż na poziomie gruntu z czterema miejscami, z dostępem do windy towarowej, spora przestrzeń na salę przyjęć pacjentów nie zawsze czworonożnych, miejsce na specjalistyczny gabinet pomocy zwierzętom, z salą na krótki odpoczynek po zabiegach lub samej wizycie w gabinecie lekarza weterynarii. Ogród czy raczej sad ze sporą liczbą dorodnych drzew owocowych zadecydował o nowej lokalizacji w życiu. Piętro wykorzysta na spore mieszkanie, z którego cześć wydzieliła na salę do specjalistycznych skomplikowanych operacji z pokojem odnowy po zabiegowej. Górną kondygnację budynku przeznaczyła na część rekreacyjną, ze sporą siłownią, nie za ogromnym basenem połączonym ze sporym salonem. Za przestrzenią rekreacyjną spora klatka, dla wymagających specjalnej opieki w dłuższym przedziale czasowym. Szeroka klatka schodowa z windą zapewniała idealną komunikację między piętrami. Powyżej parteru wstęp jedynie dla personelu, nikt postronny nie miał prawa zajrzeć wyżej. Część mieszkalna zablokowana, do południa zaglądało Słońce, później jedynie Księżyc podziwiał fantastyczne kształty na leżaku koło basenu.

 

   Zaglądała do klubu nocnego w okolicy poprzedniego miejsca zamieszkania, pokonując kilkadziesiąt kilometrów, w każdy weekend. Nie wiele ruszała się na parkiecie, tylko tyle, żeby z bliska przyglądać się chłopakowi nadużywającemu używek. Zerkała na znajomych, podziwiała zasady rządzące jego światem. Analizowała sposób powrotu do pieleszy domowych czarnym brzydkim blaszakiem na czterech oponach, zlokalizowała chłopca jaskinię, nieprawych dokonań z mniej lub bardziej ładnymi niewiastami.

 

   Zazwyczaj po wypiciu standardowej dawki czegoś mocniejszego stężenie alkoholu w organizmie pijącej osoby osiąga szczyt po około 30-45 minutach. Dotyczy to sytuacji przyjmowania trunków na czczo. Spożywanie pokarmów przed w trakcie lub tuż po piciu alkoholu opóźnia wchłanianie i może on wówczas osiągnąć szczytowe stężenie po 1,5 do 3 godzin. Jednak proces wydalania alkoholu przebiega znacznie wolniej niż proces wchłaniania. Alkohol w postaci niezmienionej krąży we krwi, dopóki nie zostanie z metabolizowany przez wątrobę. Przeciętnie człowiek jest w stanie spalić ok. 0,10 do 0,15 promila w ciągu godziny.

   Im większa masa ciała tym maksymalne stężenie alkoholu we krwi będzie niższe. Nie oznacza to jednak, że w przypadku wysokiego, dobrze zbudowanego, zdrowego mężczyzny jedno piwo nie zaszkodzi, nie spowolni reakcji i nie zostanie wykazane w badaniu alkomatem. Tuż po wypiciu jednego piwa, stężenie alkoholu we krwi osiąga średnio 0,26 promila, a w praktyce może dojść do poziomu nawet 0,8 promila w wydychanym powietrzu. Do osiągnięcia wyniku 1 promila we krwi wystarczy wypicie zaledwie dwóch półlitrowych piw.

   Przyjmując za punkt odniesienia uznawany za standardowy spadek stężenia alkoholu we krwi wynoszący 0,10-0,15 promila na godzinę, łatwo obliczyć, że w celu pozbycia się z organizmu promili pochodzących z przysłowiowego „jednego piwka” potrzebne są około 3 godziny.

   Opierając się na liczeniu standardowych porcji napojów alkoholowym, o konkretnej mocy, można wykazać ile gramów czystego alkoholu etylowego, zawierają w sobie poszczególne trunki:

   — lampka wina 12% ok. 100 ml — to ok. 10 g alkoholu etylowego,

   — jedno piwo 5% ok. 500-600 ml — to ok. 30 g alkoholu etylowego

   — kieliszek wódki 40% ok. 25-30 ml — to ok. 10 g alkoholu etylowego.

   Zakładając, że ludzki organizm potrzebuje średnio jednej godziny do spalenia 10 g czystego alkoholu, potwierdza się reguła, że na pozbycie się promili pochodzących z jednego piwa potrzeba około 3 godzin, a w przypadku jednego kieliszka wódki (30 ml), czy jednej lampki wina (100 ml) analogicznie wyjdzie jedna godzina. Po spożyciu pół litra wysokoprocentowego alkoholu, np. wódki, będzie więc można prowadzić auto dopiero po upływie doby.

 

   — Nie wie pan może, w którą stronę jest wyjście? — pogubiłam się odrobinę.

   — Zanim pani wyjdzie, może wypijemy ostatniego drinka na pożegnanie lub zatańczymy, żeby każdy nam zazdrościł?

   — Drinka to może w innym czasie, na parkiet? Tak, owszem! — proces został uruchomiony.

   — Akurat dzisiaj ktoś uszkodził opony w autku, jest pani wspaniała, proponując podrzucenie do domu.

   — Sporym autem pani pomyka, prawie ciężarówka.

   — Lekarz weterynarii czasem musi przetransportować spore zwierzątko, dlatego jest zainstalowana klatka.

   — O! Jakieś zwierzątko zostawiło w klatce buteleczkę z popitką i nawet szklankę, ma pani ciekawe zwierzaki — zaczął się śmiać.

   — Znajomi się wygłupiali i zostawili na przyszłą okazję, ma pan ochotę, to zrobię drinka?

   — Oj chyba panu zaszkodził, proszę się położyć w klatce, chwilę zdrzemnąć pewnie zaraz przejdzie.

 

   Po pewnym czasie, jadąc na noszach, był zdziwiony skrępowanymi rękoma i nogami, zielony fartuch z formą czepka na głowie uspokoił pacjenta kliniki weterynaryjnej. Wzrok skupił na tyłku w obcisłej zielonej spódnicy przed kolana, z której wychodziły dwie smukłe seksowne w czarnych rajstopach, nawet nie zwracał uwagi na jazdę windy. Oczy zmrużył w specjalistycznym gabinecie, pod wpływem mocnego oświetlenia wprost w twarz, powoli znów odpłynął w krainę snu.

 

Epizod 3 „Pokuta”

 

   Głaskała milutko jak wzorowa mamusia synka, po przebudzeniu nie mógł wydobyć, z siebie żadnego słowa tylko rzęził.

 

    — Oj nie płacz, z czasem się przyzwyczaisz, polubisz, głos tak naprawdę nie jest potrzebny, łańcuchy na dłoniach zabezpieczą, żebyś nie zrobił sobie nic złego, w tym trudnym świecie.

    — Podobnie na nogach, żebyś się nie wywrócił, a obroża na szyi z łańcuchem przymocowanym do ściany pozwala się szybko zaaklimatyzować w nowym miejscu.

    — Paralizator elektryczny do poskramiania przed szaleństwami, czasem tak jak teraz użyję w celu rozruszania twoich kości.

 

   Kilka sekund potraktowała paralizatorem, jakby mógł mówić, wyłby niemiłosiernie. Przeprowadziła drobny zabieg medyczny, powodujący uraz krtani, nie będzie wydawał żadnych zrozumiałych dźwięków. Spowodował wypadek, w którym po późniejszych powikłaniach zmarła ukochana siostrzenica, sąd wymierzył śmiesznie niski wyrok, który tylko obudził chęć zemsty. Wymierzyła karę zamknięcia w odosobnieniu, pozbawiając jakichkolwiek praw. W upodleniu z pokorą będzie znosił ciężar pokuty za przewinienie.

 

   — Będziesz odbywał karę w celi, stanowi twój cały świat, łańcuch pozwala wyłącznie na skorzystanie z toalety i jadalni.

    — Poza celą podróżujesz z pochyloną głową jak najniżej na sztywnej metalowej smyczy, przymocowanej do głowy.

    — Na rękach praktycznie zawsze będziesz nosił łańcuchy podobnie na nogach w okolicy kostek, na szyi stanowi w czasie przemieszczania się smycz, do nadzoru nad zachowaniem, zapędy wolności wymaże z marzeń paralizator.

   — Na kolana!

 

   Potulnie po kilku sekundach przepuszczenia przez niego prądu klęczał, założyła na członka stalowy koszyk przeciw erekcji, w odbyt wcisnęła zatyczkę ze stalowych majtek zapinanych na kłódkę.

 

   — Idziemy do celi, z którą dokładnie się zapoznasz, poruszasz się w pozycji pochylonej, na tyle ile pozwalają łańcuchy.

 

   Trzymała jak zwierzę na sztywnej teleskopowej metalowej smyczy, szedł zgięty w pół, powłócząc łańcuchami, wprost do windy w klinice.

 

   — Będziesz chciał skorzystać z toalety, pocałunkami paluszków lewej dłoni prosisz o pozwolenie, jeżeli chcesz pić, całujesz paluszki prawej dłoni, posiłki są trzy razy dziennie.

    — W jadalni wprowadzasz głowę z dłońmi w dyby, po zamknięciu jesz z dłoni, to co spadnie, wyliżesz do czystego z podłogi po pozwoleniu.

   — Wsadź głowę w dyby czas na posiłek — jedz z dłoni, innego posiłku nie dostaniesz.

   — Nie chcesz jeść?

   — Wyleje wszystko na podłogę, jak wrócę wieczorem, ma być wszystko dokładnie wylizane, dopóki nie będzie, nic więcej nie dostaniesz, może jest za mało rozmieszane, to szpilkami jeszcze zgniotę, będzie lepiej smakowało! — śmiejąc się, wyszła, zamykając klatkę.

 

   Podchodziła powoli do celi więźnia, natychmiast ulokował się przy wejściu, muskając paluszki lewej dłoni.

 

   — Nogi równiutko na baczność, sylwetka pochylona do przodu jak najniżej, całujesz namiętnie końcówki paluszków    — O, tak świetnie!

   — Stój spokojnie pościągam zatyczkę z odbytu i koszyk z penisa, możesz iść do toalety — pobiegł, powłócząc łańcuchami do toalety, ulokowanej za drzwiami na końcu celi.

   — Wszystko z podłogi wylizałeś, głód zaglądał w oczy, będzie kolacja, głowa z dłońmi w dyby, nie będę się powtarzać.

 

   Jadł już posłusznie wszystko, co podała w dłoni lub wciskała w pysk palcami, co upadło, wyliże z głodu później. Pociągnęła za łańcuch, kierując więźnia do łazienki na wieczorną toaletę, dokładnie umyła wężem ogrodowym pod ciśnieniem całego w płynie z ogromną ilością piany. Po założeniu biżuterii na ogonek i do odbytu był gotowy na wieczorną rozmowę pod prądem.

 

   — Wymierzam karę więźniowi za nieumyślne spowodowanie śmierci — traktowała paralizatorem do późnych godzin nocnych, gdy wychodziła, leżał w rogu celi, na podłodze bez ruchu.

 

   Dokładnie wszystkie mocowania łańcuchów jeszcze raz sprawdziła, wykonanie celi w formie klatki uważa za coś doskonałego. Nie miał żadnych szans na ucieczkę, nie było możliwości na wejście kogoś nieproszonego. W pomieszczeniach obok znajdują się sale rekreacyjne, nie zamierzała pozbawić życia, a tylko męczyć w nieskończoność sprawiając ból nie tylko fizyczny, ale co ważniejsze psychiczny. Basen, w którym będzie pływała — siedząc na brzegu, w łańcuchu będzie mógł podziwiać. Sala z przyrządami do ćwiczeń będzie wyłącznie w zasięgu wzroku, gdy relaks zawładnie. Ciało jego zatraci wszystko z atrakcyjności, reszty dopełnią łańcuchy w towarzystwie paralizatora, w parę lat zrobi staruszka, wtedy sparaliżuje, robiąc kalekę. Zwróci wolność w dziurze, której nie ma na mapie, taki będzie miał koniec. Zapanuje spokój w duszy domagającej się zemsty za zbyt niski wymiar kary za przestępstwo.

 

Epizod 4 „Kardynalne wykroczenie”

 

   Na początku pobytu w drugim lub w trzecim tygodniu, po ściągnięciu wszystkich łańcuchów do kąpieli w wannie, aby wygodnie i dokładnie się sam umył, rzucił się z łapami. Wyskoczył jak z pistoletu, kompletnie nie zdawał sobie sprawy, że oczekiwała takiej reakcji. Potężne uderzenie wrzuciło bydlaka do wanny. Wskoczyła, zanurzając jego głowę pod wodę, nie pozwoliła wynurzyć, topiła z rozmysłem. Po chwili wędrował w łańcuchach wprost w dyby w jadalni.

 

   — Za karę połamie ręce w nadgarstkach — patrzyła wprost w oczy za zasłoną łez rozpaczy.

   — Jest to pierwsze przewinienie, dlatego łagodnie potraktuję, nie radzę następnego.

 

   Łamała powolutku nadgarstki, patrząc na cierpienie, napawało energią do życia. Kiedy z bólu stracił przytomność, poskładała, wciskając w gips dłonie, wyłączając na długo. Śmiała się w duchu, odkryje kłopot z odlewaniem się w kiblu a co dopiero z jedzeniem.

 

   Nie karmiła rękoma, kazała zlizywać z ziemi, uprzednio starannie deptała szpilkami, zlitowała się i napoje podawała w butelkach. Czasem nawet żarcie zmieliła do butelki, aby tylko zjadł. Umyła dokładnie, aby przyjemnie pachniał, nie znosi brudasów, ten jego stał zachęcająco, złapała za niego całą dłonią, masowała w swoim, a później w jego rytmie doszedł obficie. Zapinała łańcuch na szyi, pocałował jedną i drugą dłoń w podziękowaniu, było miłe.

 

   — Nie wyobrażaj sobie za wiele, nie jestem sadystką, w innych okolicznościach pewnie byłoby miło, zmykaj na kolację, masz w butelce jedzenie obok picia.

 

   Zbieg okoliczności, seksowność, atrakcyjność może wywołać pewne zawirowania. Nie zamknęła tego wieczoru celi, wskoczyła do basenu za ścianą klatki, po chwili jedynie w króciutkim czerwonym płaszczu kąpielowym siedziała w salonie na kanapie. Zawołała bardzo donośnym głosem, po chwili leżąc przed kanapą, lizał podeszwy nóg. Powoli przesuwała po wystawionym języku, aż poczuła przyjemną wilgoć na całych stopach. Leżała z głową maksymalnie wychyloną do tyłu, kiedy błogie cudowne uczucie władało coraz głębiej. Wstała, wciskając głęboko, w gardło stopę. Napawała się chwilą, wiedziała, będzie spełniona. Skończyła drinka, wygodnie siedząc tyłkiem bezpośrednio na jego ustach, stopą bawiła się ogromnym członkiem, na którego miała coraz większy apetyt. Obracając się przodem do niego, patrzyła długo w oczy, dając do zrozumienia, w przerwach masowała dokładnie przyrodzenie stopami. Uniosła nogi, na jego ramiona ukazując spragnionemu raj, powoli przyciągnęła za włosy twarz, z pracującym wydajnie języczkiem. Po chwili dłoń ustalała czas pracy ust w raju między nóżkami, wyginała się do różnych pozycji zapewniających coraz ciekawsze doznania.

 

   Jej odbyt domagał się wizyty, nakierowała dawce rozkoszy w nowy świat, w którym został tak długo, aż usłyszał przyspieszony oddech, któremu towarzyszyły okrzyki spełnienia. Zacisnęła dłonie na szyi, dusząc dotkliwie, odpływał, dała wytchnienie, nawet przez chwilkę nie walczył, uznała, nastąpił przełom w relacjach, zrozumiał swoje miejsce w jej dupie. Złapała za łańcuch, prowadząc więźnia na swoje miejsce, w celi przykuła głowę bezpośrednio do podłogi, aby odczuł karę po przyjemnym wieczorze. Złapała za jakiś cieniutki kijek bardzo sprężysty a przy tym bardzo twardy, dokładnie pokrywała wpierw nogi sinymi pręgami, później tyłek i plecy skończyła na razach na głowie. Wiedziała, dlaczego przeprowadziła zabieg medyczny, pozbawiając więźnia głosu.

 

Epizod 5 „Osadzony płomień”

 

   Ściągając gips z rąk, została miło potraktowana, pocałował bardzo namiętnie nie tylko dłonie, ale po ściągnięciu szpilek złożył hołd, całując stopy. Oznaczało całkowite zrozumienie sytuacji, w jakiej zaistniał, zgodę na odbycie kary za przestępstwo. Wychodząc naprzeciw, ściągnęła z rąk i nóg łańcuchy, zostawiając jedynie na szyi.

 

   — Obrałeś poprawny kierunek, nie widzę potrzeby zakładania łańcuchów na dłonie i nogi, w drodze wyróżnienia za dobre zachowanie ściągnę stalowy koszyk z penisa oraz majtki z zatyczką do odbytu, jednocześnie zwalniam więźnia z konieczności pytania o wyjście do toalety tudzież możliwości picia.

 

   Wyraźnie bardzo dobitnie podziękował, schylił jeszcze niżej głowę do podłogi w geście zrozumienia. Prowadząc na sztywnej teleskopowej smyczy jak zwierzaka, wrzuciła dla żartu do basenu, aby sprawdzić umiejętności pływania na smyczy. Zupełnie przyzwoicie sobie radził, wyjątkowo po chwili odpięła, dając chwilkę dla siebie. Po paru długościach wyszedł z basenu, natychmiast pochylony przybiegł, prowadząc do celi, założyła sztywną. Podobna akcja wystąpiła na siłowni, po chwili pokornie sam przybiegł pochylony. Wieczorem zajrzała z ciekawości do więźnia, obserwując ukradkiem, jak czyta namiętnie chyba z dziesiąty raz tę samą książkę znalezioną przypadkiem w szpargałach. Kiedy podchodziła, wstał, pochylając głowę, spodobało się, bez żadnych rozmów sam doszedł do służalczości wobec nadzorcy.

 

   — Klękaj! — posłusznie klęczał z pochyloną głową, nie powie, podniecała władza nad nim, pieściła stopą krocze, czując nabrzmiałego.

   — Choć do salonu — cicho zaprosiła.

 

   Patrzyła z błyszczącymi oczami na więźnia stojącego przed nią, zaczęła stopami pieścić niemałego, slipki po sekundzie odpłynęły, był coraz bliżej, nie przestawała obserwować oczy, nie spuścił wzroku. Wiedziała, za moment nastąpi wybuch.

 

   — Wejdź we mnie od tyłu mocno głęboko, zapomnij na chwilę o miejscu i czasie, niech okryje nas chmura radości na moment.

 

   Miał talent w pewnym kierunku strasznie lekceważonym przez panią doktor weterynarii w ostatnim czasie, nadrabiała zaległości w przyspieszonym tempie. Trzymała długo w sobie w każdej pozycji, która się przypomniała, ewentualnie wpadła do głowy, robił, co umiał najlepiej. Umiał wiele, fakt, odpływała na wskroś spełniona, gdy zamykała oczka, uciekając w sen, on zamykał za sobą klatkę. Wyhodowała istotę, która przeszła resocjalizację, zrozumiała przestępstwo, jednocześnie zaszczepiła całkowite posłuszeństwo woli nadzorcy. W świecie, który otacza malutki świat, pewnie uzyskałby ułaskawienie, jej nie przewidywał, będzie zamknięty do chwili kiedy dojrzeje do zrobienia kaleki. Nie wiele się zmieni, dalej będzie podróżował pochylony zgarbiony władzą nad nim, wymierzy kary cielesne za byle przewinienie. Dostarczał będzie wspaniałe chwile uniesienia, kiedy i jak będzie chciała. W drodze całkowitego przypadku dotarła do przyjemności bycia bardzo dogłębnie z więźniem już tylko namiętności.

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Akwadar 30.06.2020
    Przebrnąłem przez publikacje i powinienem chyba wziąć urlop wypoczynkowy...
    Opowiadania w moim odczuciu bardzo kiepskie. Modna ostatnio w literaturze erotycznej tematyka BDSM, w wykonaniu autorki jest, co najmniej, groteskowa. Fascynacja podstawowymi elementami (dominacja, uległość, dyscyplina, skrępowanie) o powtarzającej sie konstrukcji niweczy cały zabieg fabularny, do którego dochodzi brak emocji (niewiarygodni w swych rolach - top i botton), ewidentnie towarzyszących takim scenom.
    Drewniane dialogi, bohaterowie mówiący "jednym głosem" i niczym się nie różniący (charaktery, maniery, predyspozycje) spłycają przekaz. Warsztatowo też nienajlepiej. Zaimki szaleją, składnia monotonna, zdania o podobnej, mało skomplikowanej konstrukcji. Interpunkcja, delikatnie ujmując, niewłaściwie użyta wprowadza chaos i zniechęca do dalszego czytania, np:
    "Zacisnęłam swoje dłonie, na jego szyi dusząc dotkliwie, gdy już odpływał, dałam mu wytchnienie, bo nawet przez chwilkę nie walczył ze mną, uznałam, że nastąpił przełom w naszych relacjach, zrozumiał swoje miejsce w mojej dupie."
    Dobrze byłoby poddać tekst korekcie i gdyby jeszcze trafić na wyrozumiałego i cierpliwego korektora, to... kto wie, może byłoby coś nietuzinkowego do poczytania na opowi? ;)
    Dam 3 na zachętę.
  • Katrine 30.06.2020
    Ponowny negatywny komentarz zabił, we mnie chęć zamieszczania jakiegokolwiek historyjki
  • Akwadar 30.06.2020
    Absolutnie nie jest moim zamiarem zniechęcać Cię do publikowania! Wręcz odwrotnie!
    Zwróć tylko uwagę na problemy, popracuj i publikuj. Jak nadmieniłem w komentarzu wyżej, takich tekstów prawie nie ma, a i autorów nie mających kompleksow w tej dziedzinie literatury jak na lekarstwo.
  • Bajkopisarz 30.06.2020
    „ukończyła 5 i pół letnie”
    cyfry / liczby raczej słownie, przynajmniej tutaj. Jak później wyliczasz dawki i promile alkoholowe to zapis liczbowy jest ok.
    „lekarzy po urazowych,”
    pourazowych
    „nie wiele mogłam”
    niewiele
    „samej wizyty w”
    wizycie
    „tamto tylko Słońce zaglądało.”
    tam, to
    „Nie wiele ruszałam się”
    niewiele
    „chłopakowi nadużywającego używek”
    ALBO chłopakowi nadużywającemu
    ALBO: obserwować chłopaka nadużywającego
    „zostanie z metabolizowany”
    zmetabolizowany
    „wyjście? — pogubiłam się odrobinę…”
    Co jest narracją, co wypowiedzią? Ten zapis jest mylący, bo wygląda, że całość jest wypowiedzią.
    „Tak, owszem! — proces został uruchomiony…”
    Tak, owszem! — Proces został uruchomiony…
    „zwierzątko — dlatego”
    To wypowiedź, więc lepszy przecinek zamiast pauzy.
    „jego ustach, stopą bawiłam się jego ogromnym członkiem, na którego miałam coraz większy apetyt. Obracając się przodem, do niego patrzyłam długo, w jego oczy dając do zrozumienia, masowałam dokładnie stopami jego członka. Uniosłam nogi, na jego ramiona ukazując jemu spragnionemu mój raj, powoli przyciągnęłam za włosy jego twarz, z pracującym wydajnie języczkiem. Po chwili moja dłoń ustalała czas pracy jego ust w raju między moimi”
    jego – jego – niego – jego – jego – jego – jemu – mój – jego – moja – jego –moimi – zaimkoza zaawansowana
    „Nie wiele się zmieni,”
    niewiele

    Trening wyobraźni... No, to wyobraźnię masz bardzo, bardzo... ;)
    Dobre opko, jak się już przyzwyczaić do Twojego sposobu pisania.
    Zawinił, został ukarany, nawet ma przepustki. Pytanie jednak, z punktu widzenia owego przestępcy, czy tak złamany i pokiereszowany psychicznie zdaje sobie w ogóle sprawę za co cierpi i za co jest karany, czy już nie. Czy wie, że razy, jakie na niego spadają to efekt dawnej jazdy po pijaku i spowodowania wypadku, czy myśli raczej efekt jakiegoś drobnego przewinienia, które popełnił teraz (np. może nabrudził). Oczywiście, to może nie mieć żadnego znaczenia, bo motyw samozwańczego Anioła Zemsty nie został dopowiedziany, więc można sobie samemu wymyślić. Łącznie z tym, że nie chodzi już o żadną zemstę...
  • Katrine 30.06.2020
    Nie przegapcie /Biblioteka za Zamkniętymi Drzwiami/

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania