Hojność wodza

17 kwietnia

 

Co za dzień! Bestia pokonana, wioska uratowana, a w dodatku wódz ogłosił mnie wybawcą całego plemienia. Cóż, w życiu bym się nie spodziewał, że proste zlecenie na zabicie bestii przyniesie mi tyle laurów i sławy. W zasadzie nigdy wcześniej, a przecież już prawie dziesięć lat siedzę w tej branży, nie spotkałem się z podobną wdzięcznością. Dobrze zrobiłem nie wierząc w plotki o niegościnności, wrogości i prymitywności wilkoludzi. Założę się, że ci dranie, co mnie odciągali od tej roboty w życiu nie mieli do czynienia z Ar-Thelei i tylko powtarzali zasłyszane historie. No ale czego się spodziewać po prostych wojownikach i bufoniastych magach, co nosa nie wychylili dalej niż kilometr od miasta…

No ale dość o tym. Szkoda papieru, a chciałem pisać o czym innym. Właśnie, nagroda… Ech, na Dziesiątkę, chyba jednak bym wolał klasyczny mieszek srebra i uścisk dłoni na do widzenia. Z jednej strony jest to wielki zaszczyt – jestem pewien, że nigdy wcześniej żaden obcy, a co dopiero demon jak ja, nie mógł liczyć na podobne traktowanie. Z drugiej strony… Jak to ujął wódz? „A oto daję ci mój najcenniejszy skarb – me córki. Dowiodłeś, szlachetny herosie, żeś silniejszy i odważniejszy od wszystkich naszych mężczyzn, a więc godny jesteś, by obcować z mymi dziećmi, uczynić z nich kobiety i doświadczyć przyjemności dostępnych jedynie dla najmężniejszych, najpotężniejszych Ar-Thelei. Nie mogę ci jednak pozwolić żyć wśród nas, choć wielce bym tego pragnął. Dlatego też zostaniesz wśród nas przez pięć dni i pięć nocy, by móc po kolei zapoznać się z mymi córkami i spędzić z nimi czas wedle twej woli”.

Doprawdy, gdybym chciał sobie poswawolić to kupiłbym sobie pannę albo dwie w Weugell, trochę się zabawił i zapomniał o całej sprawie. Ale cała piątka? I to w dodatku dziewic? Na bogów, sam nie wiem, co o tym myśleć… Jutro rano przyprowadzą mi pierwszą z nich. Cóż, nietaktownie byłoby ją wyprosić i powiedzieć, że wódz, jej ojciec, niepotrzebnie ją przysłał. Postaram się do tego podejść rozsądnie, na spokojnie. Pozbawianie dziewictwa córek wodza to zdecydowanie zbyt wielkie brzemię dla kogoś obcego jak ja. Lepiej żeby zajął się tym ktoś odpowiedzialniejszy, godniejszy i wprawny w lokalnych zwyczajach. Potraktuję to jak randkę. Tak, randkę. Porozmawiamy, pochodzimy, może nawet pozwolę jej spać ze mną… Ale bez nieprzyzwoitości! Nie, nie przekroczę tej granicy, niech bogowie będą mi świadkiem. Przybyłem tu machać mieczem, a nie… Ach, dość o tym. Muszę się wyspać. Porządnie.

 

18 kwietnia

 

Przyszła rano – czekała przy łóżku nim zdążyłem wstać. „Bardzo się stresowałam i nie mogłam spać, więc przyszłam wcześnie… Mam nadzieję, panie herosie, że nie sprawiłam panu kłopotu”. Na oko miała trzynaście-piętnaście lat. Wolałem nie pytać o wiek.

„Papa powiedział, by przyszedł pan na śniadanie. Będę siedziała koło pana, jeśli panu to nie przeszkadza”. Nie wiedziałem nawet, czemu miałoby to mi przeszkadzać. „Jedyna kobieta, która może siedzieć koło mężczyzny to jego małżonka” – wyjaśniła chwilę potem, jakby odgadując moje myśli.

Większość mieszkańców wioski miała długie, potargane włosy oraz twarze i ciała wymalowane w najróżniejsze wzory i symbole w barwach błękitu lub czerwieni. Ubierali się również dość odważnie jak na standardy znanych mi cywilizacji, zasłaniając jedynie genitalia i piersi skórami bądź prostymi, krótkimi tkaninami. Ona zaś wyglądała dużo zwyczajniej, mniej dziko – miała krótkie, zadbane włosy, nosiła białą sukienkę, podobną do tych, które noszą biedne dzieci w Weugell.

„Mam na imię Noto. Niech pan mi wybaczy, że zapomniałam się przedstawić”, powiedziała, gdy zasiedliśmy do stołu w sali wodza.

Śniadanie było wyborne. Mięsa, wino, świeże pieczywo, warzywa. Przyznam szczerze, że akurat za jedzeniem będę naprawdę tęsknić. Zjadłem dużo, pewnie więcej niż powinienem, ale co poradzić – praktycznie nigdy nie mogę liczyć na darmowy posiłek. Zauważyłem przy okazji, że paru biesiadników patrzyło na mnie krzywo – domyślam się, że nie podobało im się, że wódz oddał mi swoje córki. Cóż, mógłbym im wyjaśnić, że nie mam złych zamiarów, a w zasadzie to nawet wolałbym nie przyjąć tej nagrody, ale jestem pewien, że to tylko zaogniłoby sytuację, co byłoby wielce nietaktowne w obecności wodza.

Później Noto zaciągnęła mnie nad rzekę, by „zażyć porannej kąpieli”. Dzień wcześniej zmywałem tam z siebie krew bestii, lecz nie było wówczas w pobliżu żadnych tubylców, a co dopiero nieletniej (jak się domyślam) dziewczyny. Nie chciałem odmawiać, więc rozebrałem się i wskoczyłem do wody. Noto dołączyła chwilę potem, zostawiając ubrania przy pniu drzewa niedaleko brzegu. Starałem się zbytnio nie patrzeć, nie chcąc prowokować zdradliwego ciała, ale siłą rzeczy co nieco widziałem. Nie chcę utrwalać na papierze tego typu opisów, więc napiszę jedynie, że, pomijając wilcze uszy i ogon, wyglądała „tak pięknie jak każdy kwiat, co pierwszy raz zakwita”, cytując klasyka.

„Pierwszy raz stoję naga przed mężczyzną”, powiedziała, bez skrępowania obmywając ciało, zupełnie jakby bardziej ją to ekscytowało niż onieśmielało. Niemalże wymsknęło mi się „ja też”, lecz sądzę, że nie pasowało to do obrazu „herosa”, za jakiego mnie postrzegano, więc zachowałem to dla siebie.

Potem udaliśmy się do ogrodów na obrzeżach wioski, gdzie Noto hodowała rozmaite kwiaty i lecznicze zioła. Słuchałem uważnie jak mówiła najróżniejsze nazwy w swoim języku i opowiadała o eliksirach oraz lekarstwach, które można uzyskać z tutejszych roślin. „W wiosce każdy ma swoją rolę”, mówiła. „Ja zostanę alchemiczką. Już się szkolę w tej dziedzinie”, powiedziała z uśmiechem na twarzy. Podarowała mi żółty kwiat o długich, spiczastych liściach ułożonych wokół białego środka. „Noto”, wskazała na kwiat. „Wszystkie imiona coś znaczą. «Kwiat kwitnącego słońca». Ładnie, prawda?”. Przytaknąłem i powróciliśmy do wioski, gdzie zjedliśmy skromny, w porównaniu do porannej uczty, obiad.

Noto zachowywała się coraz swobodniej, mówiła również więcej i więcej. Czułem się nieco jak wujek, który zajmuje się bratanicą, z którą dawno się nie widział. Czas mijał miło i przyjemnie, choć głównie słuchałem, co jakiś czas przytakując i dodając coś od siebie.

Po południu udaliśmy się do centrum wioski. Było to jedyne miejsce, które przypominało nieco znane mi miasta. Solidne drewniane domy, stragany, gwar i ruch kontrastujący z nieco opustoszałą resztą wioski. Noto powiedziała, że Ar-Thelei mało czasu spędzają w domach – polują, pracują lub zbierają się w centrum, handlując, kupując, opowiadając historie i śpiewając pieśni.

Przy jednym ze straganów siedziała kobieta z przewiązanymi opaską oczyma i szklaną kulą. Podobne do niej wróżbitki widywałem w Weugell, lecz od niej biła aura prawdziwej, autentycznej magii. „Chce pan spróbować?”, zapytała Noto. „Często tu przychodzę i przewidywania Hyari zazwyczaj się sprawdzają”. „Zazwyczaj”, tak? No cóż, uznałem że nie zaszkodzi spróbować.

Wróżbitka powiedziała bym położył ręce na kuli i tak też uczyniłem. Poczułem dziwne ciepło bijące od kryształu, a następnie kobieta przemówiła. „Duchy mówią żeś mężny, ale wstrzemięźliwy. Szlachetność stawiasz ponad pokusy ciała i duszy. Zaprawdę takiego jak ty nie ma wśród Ar-Thelei. Będziesz wiódł życie wedle swych zasad i będziesz za to nagrodzony. Dostąpisz wielu zaszczytów, a imię twoje zapamiętane będzie jako imię wielkiego męża – szlachetnego obrońcy, ojca o szczerym sercu”. I na tym skończyła. Noto nie chciała przepowiedni, choć byłem nieco ciekaw, co bym usłyszał i czy faktycznie jej los splątał się z moim.

W końcu nastał wieczór i powróciliśmy do domu wodza na kolację. Podano zupę, która przypominała rosół, lecz zauważyłem, że pływa w niej parę nieznanych mi warzyw. „Feeru”, wyjaśniła Noto. „Dobre na sen – przynosi ukojenie, rozluźnia zmęczone ciało”, dodała. Zgodnie z jej słowami po posiłku czułem się tak, jakbym porządnie wypoczął. Doprawdy, będę musiał dowiedzieć się jak oni to robią i odtworzyć tę zupę w Weugell.

W końcu powróciłem do pokoju, a razem ze mną Noto. Przyznam szczerze, że nie wiedziałem, co robić. Patrzyła to na mnie, to na podłogę bądź sufit. Stresowała się. Musiałem podjąć decyzję. Nie było to łatwe, nie było. No bo takich sytuacji się nie doświadcza w życiu.

„Czy mam się rozebrać?”, powiedziała w końcu, trzymając dłońmi kant sukienki. „Nie, nie teraz”, odpowiedziałem niezdecydowanie.

Usiadłem na łóżku, ona obok mnie. Pewnie nie wiedziała, co mam na myśli i nie mogłem jej się dziwić.

„Jest pan bardzo miłym demonem, panie herosie”, powiedziała, patrząc w moją stronę. „J-jestem bardzo młoda i nie znam się na tych sprawach, ale… Jeśli pan zechce, nie mam nic przeciwko, by z-zrobić to z panem…” Jej głos drżał, zauważyłem, że nerwowo ściska dłonie. Objąłem ją, przytuliłem do siebie. Wtuliła się w mój bok, przymykając oczy.

„Bije od pana ciepło… Bałam się tego dnia. Wiedziałam, że kiedyś nadejdzie, ale gdy papa powiedział, że następnego ranka… I to z kimś obcym… Moje siostry też się bały, ale powiem im, że jest pan dobry i szlachetny – zupełnie jakby był pan jednym z nas…” Zacząłem się zastanawiać, co byłoby właściwsze. Spełnić jej oczekiwania i uczynić to, co uczyniłby każdy mężczyzna, czy też… Ech, przyznam szczerze, że nawet jak teraz o tym piszę to nadal nie wiem, czy postąpiłem właściwie.

„Dużo pan myśli o mnie”, powiedziała przenikliwie. „Niech pan się tym nie przejmuje. Mój lud, moja tradycji, wola papy… Niech pan pomyśli o sobie. J-ja jestem gotowa. Oddam się panu, a pan sprawi, że wykonam krok naprzód… To wielki zaszczyt. Nie tylko dla pana, ale też dla mnie…”.

Od tego czasu minęły dwie, być może trzy godziny. Noto śpi w łóżku otulona pierzyną. Co zaś się tyczy mnie… No cóż, nie spodziewałem że jej ogon będzie tak miły w dotyku.

Dzięki temu następne parę dni powinny być dla mnie łatwiejsze. Jeszcze cztery… Powinienem dać radę, ale nie mogę tracić czujności. W gruncie rzeczy Noto była bardzo otwarta – czego bym nie zrobił, i tak bym ją zadowolił, ale jej siostry? Niech bogowie mnie prowadzą.

I ciągle mi to siedzi w głowie. To było dziwne, niemalże ezoteryczne doświadczenie. Chciałbym to wszystko spisać, ale dobrze wiem, że papier nie lubi takich opisów, takich słów. Brak mi zresztą wprawy – nie chciałbym przecież otworzyć tego dziennika za parę lat i z zażenowaniem czytać o rozdziewiczaniu młodej dziewczyny, córki wodza. W takich sytuacjach, jak polecał mój mistrz, warto sięgać do klasyki.

„Wyglądała tak pięknie jak każdy kwiat, co pierwszy raz rozkwita. Jej ciało było drobne i delikatne, niczym wiosenna bryza, puch zimowy, pióro ptaka, który nadleciał z południa. Oczy jej zaś odbijały mą duszę. Widziałem w tym błękicie wolę swą i duszę swą – jako jedność w miłości, bo całym sobą ją kochałem, skoro jej to uczyniłem. Gładziłem jej włosy, przeczesując kosmyki między palcami. Ona zaś ręką objęła mą twarz, palcami musnęła policzek. «Miłość nasza jest jak gwiazda, co rozbłyska światłem, które rozświetla kosmos – światłem, które widać jednakowo w obu światłach, światłem, które swym majestatem dorównuje Dziesiątce na Granicy Nieba», mówiła, zapadając w sen…”

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (21)

  • MKP 9 miesięcy temu
    "Założę, że ci" - założę się
    "Większość mieszkańców wioski miała długie, potargane włosy i twarze oraz ciała wymalowane" - wygląda jakby twarze też mieli potargane😉 Może: ...włosy oraz twarze i ciła...
    "Niemalże wymsknęło mi się „ja też” - tutaj nie może być "ja też", bo ona stoi przed mężczyzną, a on przed dziewczyną - chyba że chciał tak palnąć, to ok😁

    Fajne
    Jest trochę humorystycznie, czyta się szybko i przyjemnie a postacie mają charakter pomimo niewielu dialogów. Koncep dziennika też osobiście lubię, ale nie jest łatwa forma dlatego chylę czoła.
    Zostawiam piąteczkę i czekam na pozostałe cztery panny.
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    Właśnie się zastanawiam czy pisać o pozostałych czterech, bo nie wiem czy bym się za bardzo powtarzał... No ale mam trochę pomysłów, więc kto wie...
    Dzięki za komentarz i wyłapanie błędów.
  • MKP 9 miesięcy temu
    zsrrknight Ja bym się na twoim miejscu pobawił charakterami😁
    Jedną chorobliwie nieśmiała
    Druga napalona
    Trzecia jeb... Niezbyt normalna🤣🤣
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    to dobry kierunek. Myślałem, by następną zrobić "trudną" w typie tsundere xd
    A ogólnie to początkowo myślałem o erotyku, ale nigdy takich rzeczy nie pisałem i w sumie na razie się jeszcze wstrzymam. Chyba jednak wolę żeby było subtelniej i głównym tematem była bardziej obca kultura w wydaniu fantasy niż seks
  • Józef Kemilk 9 miesięcy temu
    zsrrknight dodaj im parę lat.
    Ogólnie dobrze napisane. Możesz też iść w kierunku, że coś od każdej z nich dostanie (dar magiczny) i zdecydowanie każda musi być inna, inne miejsca, jedną bym zrobił demoniczną w jakimś niepokojącym miejscu z pochodniami - ta niech będzie śmiała
  • MKP 9 miesięcy temu
    zsrrknight Ta trudna może być po tej napalonej, albo na odwrót. Dla kontrastu😁
    Demon podchodzi na pewnego a tam plask z liścia 🤣🤣
    No erotyki to też nie moja działka: czasami napisze scenę, ale muszę się powstrzymywać żeby zamiast erotyka nie wyszła mi komedia🤣🤣
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    Józef Kemilk
    Następne będą starsze. Najmłodsza poszła na początek :)
    Zmiana miejsca to dobry pomysł, ale mocy nie chcę dodawać - to jednak prosta historia, a i wilkoludzie raczej stronią od magii per se.
  • Vespera 9 miesięcy temu
    Jeśli będą kolejne części, to ja je przeczytam, nieważne jak to dalej wymyślisz.
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    no to chyba nie mam wyboru i muszę napisać xd
  • Vespera 9 miesięcy temu
    zsrrknight A co z twoim "Psem na posyłki"? Można spodziewać się kontynuacji?
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    Vespera
    Tamto pisałem luźno i bez większych planów, więc kontynuacji nie będzie. Znaczy może kiedyś jak mi się zachce, ale obecnie planuję pisać co innego
  • Vespera 9 miesięcy temu
    zsrrknight Okej, rozumiem, ale miej tam gdzieś z tyłu głowy, że jak coś, to ja chętnie...
  • Noico1 9 miesięcy temu
    Nawet niezłe, z zainteresowaniem przeczytałem.
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    dzięki za komentarz
  • SwanSong 9 miesięcy temu
    Krindżowe na maxa. Jeśli to parodia, nieźle wyszło. Jeśli pisałeś na poważnie, to... cóż...
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    w pełni na poważnie nie pisałem, ale parodia to też nie jest... A że krindżowe - wyobrażam sobie, że może takie być, ale w tym konkretnym przypadku nie przeszkadza mi to xd
  • Aaronier0O 9 miesięcy temu
    Tekst to rodzaj literackiego dziennika, dawno nie czytałem takiego formatu więc szybko mi zleciał ten fragment. Jednakże w oczy kuje mnie forma zapisanych dialogów. Zerknij sobie tutaj:
    https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

    W paru miejscach brakowało mi znaków interpunkcyjnych.

    Co do samej fabuły:
    Tekst jest ciekawy i napisany interesujący sposób, tak trzymaj, lecz zastosuj się do uwag.

    Jakby co, to nie jest atak na Twoją twórczość, a uwagi mogące poprawić jakość Twoich tekstów :)
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    akurat na zapisie dialogów się znam. Tutaj zastosowałem taki specjalnie, bo uznałem że będzie pasować do takiej formy. Może to być trochę mylące i sam wolę klasyczny zapis, ale w tym tekście i podobnych zostanę przy takiej formie.
    A ogólnie to dzięki za komentarz
  • Aaronier0O 9 miesięcy temu
    Jasne, czaję. Mi osobiście ta forma nie podeszła, ale pamiętaj, że to moje subiektywne odczucia :D
  • LaurazjanWolf 9 miesięcy temu
    Opowiadanie czyta się lekko i przyjemnie. Czuć swoisty klimat, a opisane wydarzenia ekscytują i angażują czytelnika. Świetna robota! 5.0

    A tak nawiasem. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale plemię, do którego trafił bohater to ludzie tylko z wilczymi ogonami i uszami?
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    tak, ludzie z wilczymi dodatkami - jak w anime xd
    I w ogóle dzięki za komentarz.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania